– Spotykamy się ponownie, po ukazaniu się kolejnej Pana książki...
– To prawda, że widzimy się ponownie i jest to dla mnie bardzo miłe spotkanie.
– Nie jest to żadne zaskoczenie, bo podczas poprzedniej rozmowy wspominał Pan, że pisze thriller….
– A jednak jestem bardzo mile zaskoczony wieloma kwestiami związanymi z premierą książki. Sam pracuję w wydawnictwie prasowym i zdaję sobie sprawę z tego jak wygląda praca nad publikacją. Cieszę się, że mogę współpracować z tak profesjonalnym gronem wydawnictwa WasPos z Warszawy. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie rozmach, dostępność książki, również w formie e-booka. Wymiana kolejnych wiadomości związanych z publikacją wywołuje u mnie dużo emocji.
– To jakie emocje przeważają?
– Uuuu…
– Ulgi?
– Nie! (śmiech)… Absolutnie nie! Bycie zauważonym przez wydawnictwo mające kilkanaście premier miesięcznie to bardzo satysfakcjonująca sytuacja. Niewątpliwie dopada mnie dreszczyk niepewności, jak książka zostanie odebrana przez czytelników…. To taka mobilizująca trema, tyle tylko, że ja już wszystko zrobiłem, teraz trochę czekam na werdykt…(śmiech)
– A na jakie emocje mogą liczyć czytelnicy?
– Z pewnością inne niż poprzednio (śmiech)… Mam nadzieję, że pojawi się zainteresowanie, może trochę zaskoczenia, dodałbym jeszcze przerażenie...
– Czyli, jak na thriller przystało?
– Chyba tak. Sądzę, że zawsze czytelnik ma prawo do własnych skojarzeń, emocji, sądów. Najbardziej ograniczającym pytaniem jest – co autor miał na myśli? Wymienione przymioty łączą się dla mnie z ciekawą, wciągającą historią i mam nadzieję, że taką okaże się dla czytelników „Testament matki”.
– To jak jesteśmy przy historii. Jest ona inspirowana jakimiś wydarzeniami, ludźmi?
– To opowieść o tym, jak głęboko potrafi zakorzenić się w pokoleniowym przekazie poczucie krzywdy i chęć odwetu. Takie niepisane rodzinne testamenty są w każdym z nas. Niekoniecznie tak mroczne jak w mojej książce. W rodzinnych przekazach namawiają też do otwartości i zaufania do innych. Staram się być kolekcjonerem ludzkich historii, wspomnień, emocji, które przetwarza, tym razem, mroczna część zakamarków mojej wyobraźni. Nadal uważam, że pisząc trzeba być autentycznym. Mógłbym jeździć kursorem po mapie, ale wolę odwoływać się do obserwacji, wspomnień, a także własnych doświadczeń z różnych miejsc.
– Czyli zna Pan smak potraw jedzonych przez bohaterów?
– Tym razem aż tak wiele odwołań do stołu nie ma, ale rozkład pokoi hotelowych na piętrach sam policzyłem (śmiech)…
– Ostatnio na jednym z portali pojawiła się wiadomość, że dołączył Pan do portalu społecznościowego, trochę mnie to zdziwiło…
– Mnie też zaskoczyło takie zainteresowanie. Poczułem się jak celebryta (śmiech), mam nadzieję, że nim nie jestem…. A w mediach społecznościowych funkcjonuję od lat, tylko miałem ukryte profile.
– To taka szpiegowska strategia?
– Może tak.
– To znaczy, że kolejna książka będzie kryminałem szpiegowskim?
– Odpowiem po szpiegowsku…. POMIDOR!
– Możemy uchylić rąbka tajemnicy fabuły „Testamentu matki”?
– Główny bohater wraca po latach do małej wsi, gdzie mieszkała jego matka. To powrót nie tyle sentymentalny, co powodowany właśnie treścią przekazu zawartego w testamencie jego matki, jej przeżyciach, emocjach.
– Skąd pomysł na tytuł, przyznam, że jest intrygujący…
– To dobrze… Każdy z nas jako dziecko miał swojego przewodnika po świecie, pierwszym i najważniejszym była matka. To ona uczyła nas, czy ufać lub nie innym ludziom, czy są dla nas przyjaciółmi, czy wrogami, czy i jak kochać ludzi; oczywiście mówię w dużym uproszczeniu. Każdy z nas otrzymał swoisty rodzinny przekaz na temat innych ludzi i naszych z nimi relacji: taki właśnie testament. Może być on też tragiczny, jak w przypadku tej mojej opowieści...
– Co było najtrudniejszego w pisaniu książki? Ostatnio mówił Pan, że stroje bohaterek...
– Tak było w przypadku „Powakacyjnego romansu”. Teraz wyobraźni mi starczyło… (śmiech)
– Podczas ostatniego naszego spotkania pytałam Pana czego życzy Pan czytelnikom? Wprawdzie nasza rozmowa miała miejsce przed świętami, ale życzenia chyba wypada składać cały rok….
– Oczywiście. Też mi się wydaje, że pozytywnych życzeń nigdy za dużo. Pewnie zacznę od zdrowia, pozytywnych chwil na co dzień, miłych ludzi dookoła i ciekawych książek do przeczytania. Ostatnio chyba wspominałem o niezbyt głodnej inflacji, ale tu na realizację trzeba będzie dłużej poczekać….
– Przypomnijmy jeszcze, że premierę powieści „Testament matki” wyznaczono na 20 czerwca. Gdzie można kupić książkę?
– W księgarniach stacjonarnych i internetowych. Wiem, że będzie w Empikach, także w tym w galerii „Ferio” oraz w księgarni MAWI na Starówce. Zapraszam.
– Dziękuję za rozmowę.
– Bardzo dziękuję za miłe spotkanie.
Rozmawiała: Asia Łapik