To już 11. raz mieszkańcy Starego Miasta, młodsi i starsi, piszą dyktando. Gminny Sprawdzian Ortograficzny „Gżegżółka” to inicjatywa tamtejszego gimnazjum, teraz kontynuowana przez podstawówkę.
Adresatami konkursu są zarówno dorośli, jak i młodzież. W tym roku są to uczniowie starszych klas podstawówki, nauczyciele, pracownicy Urzędu Gminy, są i seniorzy i drużyna dziennikarzy, w sumie 12 trzyosobowych grup. – Co roku impreza ma temat przewodni – teraz to media. Dlatego też, poza dyktandem, zgromadzeni wysłuchają prezentacji o zasadach działania mediów, wezmą też udział w quizie z wiedzy o mediach – mówi Katarzyna Roszak-Markowska, polonistka, inicjatorka i organizatorka konkursu. Autorem dyktanda jest Zbigniew Budny z Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Koninie. Jak mówi, tym razem jest ono łatwiejsze niż w poprzednich latach. – Mimo tematu „media”, który mógłby się kojarzyć z mediami współczesnymi, tej frazeologii będzie bardzo mało, ponieważ jest ona jeszcze nieustabilizowana, nie ma norm. Moim smaczkiem są za to zadania, które mówią o zjawiskach językowych, które inaczej są zapisywane, zależnie od kontekstu - to samo wyrażenie czy ten sam wyraz piszemy łącznie lub osobno. Najtrudniejszym obszarem są połączenia wyrazów – pisownia łączna i oddzielna, jednak najwięcej problemów może sprawić pisownia wyrażeń obcojęzycznych dobrze zaadoptowanych w polszczyźnie – mówi Zbigniew Budny.
Fragment dzisiejszego dyktanda:
„Oto hipotetyczny finalny produkt hipermasowej medialnej maszynerii: dajmy na to pół Niemiec, pół Francuz, czyli tak mniej więcej ćwierć-Europejczyk, na pewno nie z Miami czy Kalifornii, niewykluczone, że z Westfalii, bądź Prowansji, trochę nerd i ścichapęk, budujący image na kontestowaniu zasad savoir-vivre’u, gros czasu spędzający na ludycznych hockach-klockach, których clou stanowi często jakieś krzykliwe novum z obrzeży technologii informatycznych. Jeśliby taki wyabstrahowany globalny interlokutor zapragnął rendez-vous, niekoniecznie pofatygowałby się na spotkanie tete-a-tete i tańczenie jive’a, równie dobrze mógłby poprzestać na wirtualnej koincydencji w sieci, wpółleżąc ze smartfonem bądź też pół siedząc, pół klęcząc przy klawiaturze i myszce.”