– To kolejny nasz koncert w tym wyjątkowym, cudownym i magicznym miejscu. Z pewnością atmosfera również będzie magiczna! – mówił przed koncertem Wojciech Nentwig, dyrektor Orkiestry Filharmonii Poznańskiej. Nie mylił się. W miniona sobotę, 24 września, kościół wypełnił się ludźmi, którzy dali się porwać magii wyjątkowego miejsca i pięknej muzyki.
W tym roku zaproponowano melomanom utwory, jak mówił dyrygent Łukasz Borowicz, fenomenalnego, pełnego paradoksów wirtuoza, Henryka Wieniawskiego. Później także jedno z arcydzieł światowej literatury muzycznej „VII Symfonię A-dur op. 92” Ludwiga van Beethovena. – Każde nowe dzieło Beethowena było pełne nowości - coraz większe fortepiany, coraz szersza klawiatura. Im późniejsze kompozycje, tym bardziej Beethoven korzystał z nowinek. W jakimś sensie był gadżeciarzem. Gdyby żył obecnie byłby fanem nowych technologii – twierdzi Łukasz Borowicz, którego lekkie wprowadzenia, dopełniały muzyczną ucztę.