Trwa nadzwyczajna sesja w Przyjmie. Mieszkańcy nie kryją emocji. Twierdzą, że to przez urzędników właściciel żwirowiska czuł się bezkarny i składował w wyrobisku niebezpieczne odpady.
Mieszkańcy Przyjmy, przedstawiciele wielu instytucji, policjanci i strażacy debatują o wykryciu niebezpiecznych substancji w Przyjmie. Przypomnijmy, że w ubiegłą środę w wyrobisku odkryto niebezpieczne odpady. Łącznie wydobyto ponad 200 beczek 200-litrowych z różnymi substancjami i 68 pojemników plastikowych (z nadtlenkiem wodoru i pozostałościami z warsztatu samochodowego). – Doszło do zorganizowanej przestępczości. To nie jest działanie na podstawie udzielonej koncesji. Grupa przestępcza szukała miejsca na składowanie niebezpiecznych odpadów – mówił Jarosław Sobczak, zastępca dyrektora Departamentu Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego w Poznaniu.
Mieszkańcy nie kryją swojego oburzenia. Winą za zaistniałą sytuację obarczają urzędników. – Jesteście skrajnie nieudolnymi ludźmi albo nie chce wam się pracować. Jaki trzeba mieć dowód, żeby cofnąć koncesję? Wydobyto beczki. Nie powinny one to stać w takim miejscu (wciąż znajdują się na terenie wyrobiska – przyp. red). My to wydychamy. Jak będzie wielkie bum, to co wtedy? Nie trujcie nas i za nasze pieniądze się nie bawcie. My jako mieszkańcy chcemy, żeby ktoś poniósł odpowiedzialność. Dokąd my zmierzamy? Jako mieszkańcy czujemy się bezradni. Czujemy obrzydzenie do wszystkich urzędów – mówił jeden z mieszkańców.
Głos zabrała też radna Iwona Kościelska. – My mieszkańcy sołectwa Przyjma prosimy o pomoc władze i wszystkie instytucje, które mogą rozwiązać trwający już od kilku lat problem. Zostało wykopanych kilkadziesiąt beczek z odpadami szkodliwymi dla środowiska. Ten problem nie został jeszcze do końca rozwiązany, ponieważ na pozostałych wyrobiskach na terenie sołectwa istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia dalszych szkodliwych odpadów – mówiła radna z Przyjmy.