To historia, jak z kryminalnego filmu. Gdy już wydawało się, że tajemnica zbrodni może nigdy nie zostać rozwiązana, nagle nastąpił przełom. Sprawca bestialsko zamordowanej 74-latki sam zadzwonił na policję i przyznał się do zabójstwa. Okazał się nim syn starszej mieszkanki Koła.
Zmarła w wyniku silnych ciosów zadanych w
głowę
To właśnie w Kole w nocy z 28 na 29 lutego 2016 roku rozegrał się dramat. Policjantów zaalarmował jeden z członków rodziny samotnie zamieszkującej w domku przy ulicy 3 Maja 74-letniej kobiety. Wchodząc do domu przez niezamknięte drzwi (co wydało mu się podejrzane, bo starsza pani była bardzo ostrożna i miała zwyczaj zamykania drzwi na klucz) zauważył panujący bałagan, mogący świadczyć o włamaniu plądrowaniu. – Policjanci przeszukali mieszkanie i odkryli właścicielkę domku. Leżała martwa w piwnicy, tuż przy wiodących tam schodach – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Oględziny przeprowadzone przez medyka sądowego, a później sekcja zwłok kobiety wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonej były obrażenia mózgowo-czaszkowe, które powstały na skutek ciosów zadawanych z dużą siłą. Sprawca użył twardego tępokrawędzistego narzędzia. Mógł o być młotek albo tłuczek do mięsa.
Śledztwo umorzono
Narzędzia zbrodni nie znaleziono, żadnych ustaleń nie przyniosły również intensywne działania śledczych. – Mimo przeprowadzenia bardzo licznych czynności dowodowych na wcześniejszym etapie śledztwa, nie udało ustalić sprawcy zbrodni, dlatego też je umorzono — informuje prokurator Kopania.
Zadzwonił telefon
Przełom w sprawie nastąpił w połowie maja tego roku. – Do Komendy Powiatowej Policji w Kole zadzwonił syn 74-letniej kobiety, który oświadczył, że to on jest sprawcą zbrodni – informuje prokurator Krzysztof Kopania. – Na polecenie prokuratora 57-latek został zatrzymany, usłyszał zarzuty dokonania zabójstwa swojej matki i został aresztowany.
Jakie były okoliczności zbrodni? – Ustalono, że kilka dni przed zabójstwem 57-latek przyjechał do Polski z Danii, gdzie mieszkał – mówi rzecznik. – 28 lutego przyszedł do domu swojej matki. Kobieta otworzyła mu drzwi, a ten zaatakował ją spychając ze schodów do piwnicy. Tam zadał jej w głowę kilka ciosów młotkiem. Nikt nie widział, gdy wychodził, a narzędzie zbrodni wyrzucił do rzeki z mostu przy obwodnicy Koła.
Śledczy ustalili, że motywem zbrodni był spadek po matce. – Zabijając ją sprawca prawdopodobnie chciał zapobiec przekazania przez nią części majątku innym osobom – wyjaśnia prokurator Krzysztof Kopania. – Po zabójstwie podejrzany sprzedał dom matki, a pieniądze przekazał swojej ówczesnej partnerce.
Po zatrzymaniu, podczas przesłuchania 57-latek odwołał przyznanie się do zabójstwa, jednak wszystkie zgromadzone dowody, a także zeznania świadka wskazują, że to on odpowiada za makabryczną zbrodnię. – Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności – dodaje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
na