WIR była jedną z instytucji, która zgłaszała rolników do konkursu. – Nie wszystkie gospodarstwa, które zgłosiliśmy znalazły się wśród wyróżnionych. My doceniamy trud rolników, którzy przygotowują się do spotkania z kapitułą, muszą poświęcić na to czas, dlatego chcieliśmy dzisiaj podziękować im za udział w konkursie. To są wspaniałe gospodarstwa – mówiła Jolanta Nawrocka, przewodnicząca Rady Powiatowej WIR w Koninie. Specjalne podziękowania odebrał osobiście Kacper Tomaszewski, rolnik z Ostrowąża.
Podczas spotykania delegaci przyjęli regulamin RP WIR w Koninie. Dyskutowali także o sprawach bieżących. – Rolnicy właściwie za namową pana ministra nie sprzedają zboża, bo jeśli mogą je magazynować to to robią. – Czekają, jak rozwinie się sytuacja w Ukrainie czy jeśli chodzi eksport, jak tutaj ceny będą wyglądały. One są wyższe niż w ubiegłym roku, ale wzrost kosztów produkcji jest niewspółmiernie wyższy od tego, co oferują punkty skupu za zboże – mówiła Jolanta Nawrocka. Choć już po żniwach, pracy jest jeszcze dużo. Wielu rolników czeka na zbiór kukurydzy, niektórzy mają słonecznik.
Rozmawiano także o kombajnach poruszających się po drogach i problemach z tym związanych. – W lipcu wzrosły tysiąckrotnie koszty, jeśli chodzi o kombajn. Każdy pojazd, którego szerokość przekracza 3 metry musi mieć zgodę właściciela drogi na przejazd. Z 500 zł wzrósł mandat do 5 tysięcy. Policja odstępuje od ich wystawiania, bo jest mądrzejsza od ustawodawcy. Można oczywiście zwrócić się do wójta o wydanie pozwolenia na przejazd kombajnem, ale co jak ktoś jedzie drogą gminną, potem powiatową i później jeszcze wojewódzką? Wzrosły też opłaty za świadectwa wystawiane przez weterynarzy z 10 zł do 112 zł. To niepoważne – mówili rolnicy. – Jest prawo drogowe, którego trzeba przestrzegać. Rolnik nie będzie świętą krową, najważniejsze jest bezpieczeństwo. Może trzeba zaproponować, żeby maszyny żniwne poruszały się po drogach z pilotem (pojazdem z błyskającym żółtym światłem)?
Trudna sytuacja jest też, jeśli chodzi o trzodę chlewną. – Mamy tutaj blisko ogniska afrykańskiego pomoru świń. W gospodarstwach przeprowadzane są kontrole, jeśli chodzi o bioasekurację. Nie wszyscy rolnicy są w stanie sprostać tym wymaganiom, więc likwiduje się wiele gospodarstw. Obawiamy się, że w przyszłym roku może nam zabraknąć naszej polskiej wieprzowiny, a rynek nie uznaje próżni i jeśli nie będzie naszych gospodarstw, to zajmą to miejsce duże korporacje. One czekają, aby wprowadzić do tych gospodarstw klucz kontraktowy, czyli rolnicy byliby wyrobnikami we własnych gospodarstwach. Mają przecież kredyty, zobowiązania, więc nie sposób nic nie robić, zwłaszcza jeśli posiada się słabe gleby, to musi posiłkować się gospodarką zwierzęcą czy nawożeniem organicznym. Na słabych glebach z samej produkcji roślinnej nie jest w stanie się gospodarstwo utrzymać i robić inwestycji – mówiono.
Rolnicy pytali także o wnioski suszowe. – Trzeba się wstrzymać z wysłaniem wniosku, jeśli ma się jeszcze jakieś uprawy, które nie urosły, bo później nie można ich już dopisać – mówiono. Chcieli także wiedzieć, po ilu latach można wycinać lasy posadzone na gruntach rolnych.