Już wkrótce na drzwiach przychodni rodzinnych pojawią się ważne informacje dla pacjentów, ostrzegające przed ryzykiem zakażenia koronawirusem. Zgodnie z zaleceniami lekarzy - pacjenci do odwołania powinni unikać osobistych wizyt w poradniach, w razie potrzeby kontaktować się telefonicznie z rejestracją. Gdyby była konieczność konsultacji lekarskiej, pacjenci będą umawiani na teleporadę, podczas której lekarz zadecyduje o ewentualnej osobistej wizycie w poradni. Recepty należy zamawiać przez telefon. - To podstawowe i jedyne możliwe do spełnienia warunki, które zapewnią bezpieczeństwo pacjentom, a poradniom ciągłość pracy! - mówi Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Informacje z zaleceniami oraz numerem telefonu danej placówki pojawią się także w urzędach, instytucjach użyteczności publicznej oraz szkołach.
Schematy postępowania w związku zzagrożeniem koronawirusem uaktualnił Główny Inspektor Sanitarny oraz Ministerstwo Zdrowia. Zgodnie z nimi - personel nie ma obowiązku przyjmowania pacjentów w maskach, czy kombinezonach ochronnych, które mają być stosowane wyłącznie w sytuacji podejrzenia u pacjenta podejrzenia. GIS zaleca jednocześnie, aby po takim kontakcie „bez dodatkowego zabezpieczenia” wyłączyć personel z codziennej pracy, przewietrzyć oraz zdezynfekować pomieszczenia, w których przebywał pacjent oraz znajdujące się tam sprzęty. Rejestracja powinna być tak zorganizowana, aby pacjent przebywał w odległości minimum 1 m a najlepiej 2 m od pracownika.
- Taki schemat postępowania w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej (dotyczy także „wieczorynki”) jest może i realny dla dużych podmiotów, ale całkowicie nierealny do spełnienia w placówkach małych, a takich w Polsce jest zdecydowana większość. Warunki lokalowe są niewielkie, a zabezpieczenie w kadry medyczne niewystarczające. W małych placówkach przyjmuje najwyżej od 2 do 4 lekarzy, i tyle samo pielęgniarek. Skoro nie mamy przyjmować pacjentów w maskach i odzieży ochronnej, a stosować ją dopiero w momencie podejrzenia, to już jest za późno! Ubranie się po czasie nie ma żadnego sensu, bo mogło dojść do zakażenia. W takiej sytuacji lekarz nie powinien już przyjmować innych pacjentów (do czasu otrzymania wyników testu). Jeśli w ten sposób będziemy ryzykować, to w ciągu kilku tygodni będziemy musieli zamykać placówki. Nie będzie miał kto udzielać świadczeń zdrowotnych - mówi Bożena Janicka.
Lekarze PPOZ wystąpili do Głównego Inspektora Sanitarnego oraz Ministra Zdrowia o zmianę schematów postępować w zagrożeniu korona wirusem. - Uważamy, że już „na wejściu” do poradni personel powinien być zaopatrzony w system ochrony osobistej, nacisk powinno się także położyć na udzielanie porad po kontakcie telefonicznym. Co więcej - warto rozważyć, czy testy na obecność koronawirusa nie powinny być wykonywane na zlecenie placówek podstawowej opieki zdrowotnej, które tak naprawdę są na pierwszej linii frontu w kontakcie z zagrożeniem - mówi prezes.
Czekając na konkretne decyzje na drzwiach wszystkich placówek lekarzy rodzinnych wywieszone zostaną zalecenia dla pacjentów wraz z podanym numerem telefonów.
- Apelujemy do pacjentów, żeby realnie oceniali swój stan zdrowia i jeśli nie ma pilnej potrzeby wstrzymali się od wizyt osobistych. Przez telefon można zamawiać recepty oraz prosić o poradę. To lekarz podejmie decyzję, czy konieczne jest stawienie się osobiste, a jeśli tak, to wyznaczy konkretna godzinę, bez czekania w kolejce - mówią lekarze PPOZ.
Ulotki ostrzegające zostaną także rozesłane do urzędów, instytucji użyteczności publicznej oraz szkół. - Polska opieka zdrowotna znalazła się w stanie wyjątkowym, jak nie zadbamy o siebie i pacjentów, to może powtórzyć się czarny, włoski scenariusz - ostrzegają lekarze.