Wiesław Steinke (PO) po ponad 12 latach zrezygnował z funkcji przewodniczącego Rady Miasta Konina. Ogłosił to podczas dzisiejszej sesji, gdy miał być głosowany wniosek o jego odwołanie.
Jak wyjaśniał Wiesław Steinke, robi to w poczuciu odpowiedzialności za miasto i jego mieszkańców. – Nakazuje mi to również szacunek do powierzonej mi funkcji w obliczu aktualnej nagonki politycznej wpisującej się w trwającą kampanię wyborczą do parlamentu – mówił. Dziękował za współpracę radnym czterech kadencji, prezydentom Konina i urzędnikom. – Wykonaliśmy wspólnie kawał dobrej roboty, którą mieszkańcy doceniają i pamiętają – mówił. Przedłożył radnym projekt uchwały dotyczący jego rezygnacji. – To jest moje święte prawo, możecie przyjąć moją rezygnację bądź nie, ona i tak będzie ważna – dodał Wiesław Steinke. 18 radnych było za wprowadzeniem tego punktu, a 5 zagłosowało przeciw. Chwilę później jednogłośnie rada miasta tę rezygnację przyjęła. Jak wyjaśniał Tadeusz Wojdyński powołując się na przepisy prawa, w tym zapisy Statutu Rady Miasta Konina, nowy przewodniczący zostanie wybrany na najbliższej sesji. – Tak więc wobec tych zapisów na dzisiejszej sesji nie będziemy dokonywać wyboru przewodniczącego. Wobec tego zamykam sesję, dziękuję za udział – powiedział Tadeusz Wojdyński. Te słowa oburzyły część radnych, bo ich zdaniem sesja powinna być kontynuowana zgodnie z przyjętym porządkiem obrad. Wiceprzewodniczący Wojdyński nie dopuścił jednak radnych do głosu, zgodził się natomiast na wystąpienie prezydenta Konina. Piotr Korytkowski powiedział, że to szczególny moment. – Nikt na początku kadencji nie wyobrażał sobie, że może coś takiego nastąpić – mówił. Jak stwierdził, próba odwołania przewodniczącego z funkcji, jak i to, że pod koniec czerwca prezydent nie otrzymał wotum zaufania i absolutorium „wpisuje się w całokształt działań zmierzających do destrukcji naszego samorządu”. – Odczytuję to jako działanie upolitycznione – dodał. Przyznał, że utożsamia się ze słowami Wiesława Steinke. Prezydent Korytkowski dziękował przewodniczącemu za współpracę. – Z wielkim szacunkiem podchodzę do pańskiej decyzji, niestety jednak jest mi przykro – dodał prezydent Konina. Wręczył przewodniczącemu kwiaty, a obdarowany nie krył wzruszenia, bo w sali sesyjnej dodatkowo część osób biło brawa.
Decyzja o zakończeniu obrad przez wiceprzewodniczącego Wojdyńskiego oburzyła niektórych radnych. Również to, że w obradach nie uczestniczył radca prawny urzędu miejskiego.
– Według mojej wiedzy zostało ewidentnie złamane prawo, oczywiście wyjaśnimy to kierując zapytanie do urzędu wojewody – mówił Zenon Chojnacki. Przyznał, że zgodnie z zapisem statutu miasta w momencie złożenia rezygnacji rada miasta podejmuje uchwałę na najbliższej sesji. – Ale dotyczy to okresu, kiedy rezygnacja złożona jest między sesjami. Nie ma takiego zapisu w ustawie o samorządzie gminnym, a ustawa jest dokumentem wyższym – powiedział nam wiceprzewodniczący Chojnacki. – W ustawie o samorządzie gminnym nie ma zapisu, który by pozbawiał prawa radnych do głosowania w sprawie odwołania czy powoływania przewodniczącego na tej samej sesji. Według mojej wiedzy jedno i drugie głosowanie powinno odbyć się dzisiaj. Obowiązkiem prowadzącego sesję jest doprowadzić ją do końca zgodnie z wnioskiem złożonym przed grupę radnych i tego porządku nikt nie może zmienić poza wnioskodawcami. To jest drugi moment, w którym zostało złamane prawo. Mamy tutaj duży problem. Dodatkowo w całej sytuacji pikanterii dodaje fakt, że podczas tak ważnej sesji jest nieobecny mecenas, który te kwestie powinien wyjaśniać. Uważam, że tu nie chodzi o pewne niechlujstwo. To po prostu poziom gry, na który my się nie godzimy. Jesteśmy oburzeni takim zachowaniem.