Po długich
negocjacjach udało się w końcu dojść do porozumienia z konserwatorem zabytków,
jak ma wyglądać plac Wolności w Koninie, który szykowany jest do metamorfozy.
Od strony Domu Zemełki mają pojawić się duże drzewa. Ich korony mają stanowić
jedną całość, by razem dawały dużo cienia. Pod nimi zdjęty będzie bruk. Tam też
według założeń pojawi się „element wodny”, jednak na pewno nie będzie to
fontanna. Pozostała część rynku, po dodaniu elementów zieleni, nie ulegnie
diametralnej zmianie. – Jeśli za bardzo się powymyśla i przeinwestuje w tego
typu przestrzeń, zaczyna być ona kiczowata, nieprzyjazna i niepoważna, a plac
Wolności wymaga powagi – mówi Paweł Adamów, zastępca prezydenta Konina.
Przebudowa placu Wolności to część projektu pod nazwą
Zielone Korytarze, na który miasto otrzymało dofinansowanie. Długo trwały
rozmowy z konserwatorem zabytków, by ustalić ostateczną wersję, jak daleko
projektanci mogą się posunąć w zmienianiu wizerunku konińskiego rynku. Wydział
Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Koninie wszystkie wytyczne
przekazał już pracownikom Uniwersytetu Wrocławskiego, który dla miasta w ramach
tego projektu te zmiany przygotuje. – Zależy mi, żeby ta dokumentacja była
gotowa do sierpnia, września. Wtedy moglibyśmy nawet jeszcze w tym roku
rozpisać przetarg na wykonawstwo – mówi Paweł Adamów. Władzom miasta zależy,
żeby udało się z zakończeniem prac do przyszłorocznego festiwalu dziecięcego,
który także ma odbyć się na placu Wolności. Wszystko jednak okaże się po
przetargu, procedury związane z dokumentacją też nie są łatwe.
Jak zmieni się plac Wolności? Wielkiej rewolucji nie będzie.
Od strony Domu Zemełki (czyli po przeciwnej stronie urzędu miejskiego) ma
pojawić się aleja drzew z dużymi koronami lub dwie aleje (na około jednej
czwartej płyty). Pod nimi zostanie zdjęta kostka brukowa. – Chodzi o to, żeby
było naturalne podłoże. Bezpośrednio do tej przestrzeni ma przylegać element
wodny, do którego dzieci będą mogły wejść, zamoczyć nogi, pobawić w tej
płynącej wodzie. Nie będzie to fontanna. Uzupełnimy także nasadzenia wokół
placu Wolności. W zasadzie tyle. Uzgodniliśmy, że w tym momencie nie ma co
robić więcej, bo przesyt jest niezdrowy. Teraz jest tendencja, żeby taka
przestrzeń była robiona w sposób minimalistyczny, bo wtedy jest bardziej
przyjazna – mówi wiceprezydent Konina. Choć była też sugestia konserwatora
zabytków, by i po drugiej stronie placu Wolności (przy magistracie) pojawiły
się drzewa, ta część nie będzie zmieniana. Ma być miejscem do organizacji
różnego rodzaju miejskich imprez i wydarzeń. Zostanie też rzeźba konia. Z rynku
nie będzie zdejmowana kostka brukowa (poza ta częścią, gdzie staną drzewa). Nie
zniknie też ruch samochodów na rynku. Paweł Adamów mówi, że klimatu placowi
Wolności ma nadać nowe oświetlenie. – Generalnie konserwator zabytków
sugerował, by miało ono nowoczesny charakter, bo takie bardzo klasyczne lampy
nie do końca pasują do takiej poważnej przestrzeni. Bardzo bym też chciał
zaprojektować wspólny system oświetlenia kamienic wokół. Byłoby ono w podłożu i
uważam, że my je powinniśmy zamontować, bo inaczej nie da się porozumieć z
właścicielami kamienic w tym aspekcie – mówi wiceprezydent Konina. I to
praktycznie koniec zmian, jakie mają zajść na placu Wolności. Miasto – według
projektu Zielone Korytarze – ma na to 1,2 miliona złotych. – Konserwator zabytków
uważa, że lepiej zrobić mniej w tak ważnej i prestiżowej przestrzeni niż za
dużo i ją tym zepsuć – wyjaśnia Paweł Adamów. – Kiedy pojawią się drzewa i ten
element wodny, plac Wolności stanie się bardziej przyjazny, nie będzie już
gorącą wyspą, z której wszyscy uciekają. Ludzie zaczną tam przebywać. Pod tymi
drzewami pewnie pojawią się też ławki, by można sobie tam w cieniu odpoczywać,
może też uda się wejść z ogródkiem gastronomicznym.