Przed
Wilkami Wilczyn ostatni mecz rundy jesiennej. Do rozegrania mają zaległe
wyjazdowe spotkanie z Olimpią Koło. Nie wiadomo jednak, czy mecz się odbędzie.
Klub boryka się obecnie z problemami finansowymi i organizacyjnymi. Z drużyny odszedł Michał Grzywacz. Kadrę ma opuścić kilkoro zawodników. Czy Wilki
Wilczyn wystartują na wiosnę w IV lidze?
Zespół przed
startem sezonu został bardzo przebudowany. – To była duża niewiadoma. Sami nie
wiedzieliśmy jak nam pójdzie. Liga jest zdecydowanie silniejsza od tej, która
była w zeszłym sezonie. Zespoły, które teraz grają to prezentują poziom grupy
mistrzowskiej z zeszłego sezonu. Liczyliśmy jednak, że zdobędziemy trochę
więcej tych punktów – powiedział trener Michał Grzywacz. W sezon Wilki weszły
dobrze, bo w pierwszej kolejce wygrały derby regionu. W Słupcy zmierzyły się z
beniaminkiem IV ligi. Choć to SKP prowadziło do przerwy 2:0, to w drugiej
połowie podopieczni Michała Grzywacza zdołali przechylić szalę zwycięstwa na
swoją stronę i wygrali 3:2. Potem przyszły kontuzje kluczowych zawodników i
problemy organizacyjne w klubie. Przełożyło się to na wyniki na boisku. Sześć
kolejek z rzędu Wilkom nie udało się zdobyć choćby punktu. To wtedy padła też
najwyższa porażka w rundzie wiosennej – 1:5 u siebie z Wartą Międzychód.
Przełamanie nastąpiło w meczu z Obrą Kościan. Do przerwy gracze z Wilczyna
przegrywali 3:0. W drugiej połowie nastąpił ,,wielki powrót” i Wilki zdołały
wyrównać. Nie można zapomnieć także o derbach z Górnikiem, gdzie zapewnili
sobie zwycięstwo w ostatnich minutach meczu. – Dopadło nas wiele kontuzji już
na początku sezonu. Urazu doznał Patryk Szymaniak. Rozegrał tylko pierwszy mecz
z SKP. Miał operację. Do dzisiaj nie zagrał. W kolejnym meczu kontuzji doznał
Patryk Wiśniewski. Zerwał więzadła krzyżowe. Też do dzisiaj nie gra. Nasz
podstawowy bramkarz również doznał urazu. Miał operację ręki. Czwarty
podstawowy piłkarz to jest Mikołaj Nowakowski, który zdecydował się wyjechać za
granicę. To jest 1/3 zespołu. Piątym zawodnikiem, który został kontuzjowany był
Adam Rykowski. Staraliśmy się jakoś nadrobić te braki. Nie do końca to się
udało. Mimo wszystko z postawy zespołu jestem zadowolony. Jest to jedyna
pozytywna rzecz w rundzie jesiennej. Wszystko co działo się wkoło oceniam
negatywnie – poinformował. Chodzi tutaj o zaległe wypłaty dla trenera i
piłkarzy.
Co
pozytywnego w grze swoich podopiecznych zauważył trener Grzywacz? – W żadnym
meczu nie odstawali od przeciwnika. Nie było zespołu, który by nas stłamsił.
Jedynie Unia Swarzędz była poza zasięgiem. W innych meczach, nawet jak wysoko
przegraliśmy to uważam, że graliśmy solidnie. Pokazywaliśmy się z bardzo dobrej
strony w meczach z zespołami z góry tabeli. Z Nielbą Wągrowiec był bezbramkowy
remis, ale to nie my się broniliśmy, tylko rywale. W meczu z Wartą, gdzie
przegraliśmy 5:1 stworzyliśmy, aż 11 sytuacji bramkowych. Wynik nie odzwierciedlał tego co działo się
na boisku. Taki jest jednak futbol. Dobrze zaprezentowali się młodzieżowcy.
Jest to przyszłość klubu – podkreślił szkoleniowiec. Jako jeden z elementów do
poprawy trener wskazał zastoje w grze swoich piłkarzy. – Były takie momenty, że
się zatrzymywaliśmy. Wyłączaliśmy się z gry. Nie wracaliśmy niekiedy po
stratach piłki. Graliśmy taki szalony futbol. W żadnym meczu nie
kalkulowaliśmy, nie broniliśmy, cały czas próbowaliśmy atakować. Może dlatego
straciliśmy tyle bramek – stwierdził.
Chociaż
kilku zawodników zasługuje na szczególne wyróżnienie, to Michał Grzywacz
podkreśla, że cała drużyna zagrała dobrze rundę jesienną. – Ciężko powiedzieć o
takiej jednej indywidualności w zespole. Nie było czegoś takiego. Byli jednak
zawodnicy, którzy zasługują na wyróżnienie. Dobrze grał nasz nabytek Dawid
Szefler. Bardzo fajnie wprowadził się w zespół. Jak zawsze dobrze spisał się
Łukasz Przebieracz, Krystian Robak, Kamil Kwiatkowski. To są tacy zawodnicy,
którzy na pewno są filarami tej drużyny. Cała ekipa pokazała charakter i to
taki z jakim się jeszcze nie spotkałem w swojej karierze trenerskiej. Zawsze
walczyli do końca – powiedział.
Dla trenera
najlepszym spotkaniem było starcie z wiceliderem Mieszkiem Gniezno. Wilki
wygrały na wyjeździe 4:3 po bramkach strzelonych w samej końcówce. –
Strzeliliśmy na boisku wicelidera 4 bramki. W 86. minucie przegrywaliśmy 3:2.
Był to wielki powrót. Był to bardzo dobry mecz z bardzo trudnym przeciwnikiem.
Mecz mógł się podobać kibicom, bo był otwarty – mówił. Za jeden z najgorszych
meczów uznał spotkanie z Wartą Międzychód, gdzie gracze z Wilczyna na własnym
terenie przegrali 1:5. -Słabo zagraliśmy też z Victorią Ostrzeszów.
Przegraliśmy u siebie 2:0. Nie potrafiliśmy wtedy nic strzelić i zagraliśmy
słabo w obronie – dodał Michał Grzywacz.
Trener
poinformował nas, że jego przygoda z Wilkami Wilczyn dobiegła końca. – Wobec
mnie jest zadłużenie czteromiesięczne. Podobnie jest z piłkarzami. Pokazali
wolę walki, a zostali tak potraktowani. Nie wiem jak to się dalej potoczy.
Organizacyjnie jest bardzo słabo. Mi umowa wygasła z końcem listopada. Teraz
jestem trenerem Polonusa Kazimierz Biskupi. Mam teraz taki przejściowy okres.
Teraz idą Święta to chcę dopiero na początku stycznia zacząć konkretnie działać
– zapowiedział. – Jest mi przykro, że to tak się kończy. Stworzyliśmy przez te
dwie rundy ciekawy zespół, który moim zdaniem mógłby swobodnie utrzymać się w
IV lidze – powiedział Michał Grzywacz.
Z prezesem
klubu, Mariuszem Łyską nie udało się skontaktować, aby porozmawiać o aktualnej
sytuacji w klubie. Z różnych źródeł wiemy jednak, że chce on do końca roku
uregulować wszystkie zobowiązania i nie ma zamiaru wycofać klubu z IV ligi.
- Na koniec
chciałbym życzyć czytelnikom i redakcji wszystkiego najlepszego w te Święta,
aby spełniły się wszystkie marzenia. Sportowcom życzę sukcesów i jak najmniej
kontuzji. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku – życzył były już trener Wilków
Wilczyn.