Marta Urbańska prowadząca od kilku miesięcy w Koninie Jadłodzielnię, chce pójść o krok dalej w pomaganiu ludziom potrzebującym, bezdomnym, wykluczonym. Pomysł zaczerpnęła z Gdańska, gdzie takie właśnie osoby prowadzą parking. Za symboliczną złotówkę kawałek miejskiego terenu stał się strzeżonym miejscem postoju. – Chodzi o to, by dać im wędkę a nie rybę. To są ludzie, którzy chodzą na terapię, wychodzą z uzależnień, którzy bardzo chcą pracować ale nie dostają szansy – mówi Marta Urbańska. Przez Jadłodzielnię w Starym Koninie przewija się wiele takich osób, część bezdomnych zamiast siedzieć w noclegowni, jako wolontariusze pracują właśnie tam. Części Marta Urbańska znalazła sezonowe zajęcia, wprawdzie bez umów, ale mogą dzięki temu wykonywać dorywcze prace, a jak podkreśla Urbańska, pracodawcy są z nich bardzo zadowoleni. – A ja jestem z nich dumna. Trzeba wyciągnąć do nich rękę, a wtedy oni staną na własne nogi i będą kimś – mówi. Stąd też urodził się pomysł z parkingiem, który mógłby zarabiać sam na siebie. – Złotówka do złotówki, miesięcznie może dać nawet kilka tysięcy, czyli wypłatę dla kilku osób, które mogłyby wynająć mieszkanie i wynieść się z noclegowni. Tak można nadać sens ich życiu – wyjaśnia założycielka fundacji Sercem Przyprawionej. Jak dodaje, w Gdańsku prezydent zrobił świetny gest, bo przekazał bezdomnym miejsce w samym centrum miasta. Czy podobnie będzie w Koninie? Jutro pani Marta wybiera się do prezydenta Józefa Nowickiego. Jaki będzie wynik ich rozmów?