Niezapowiedziana kontrola konińskiego sanepidu w prywatnym przedszkolu, prowadzonym przez Stowarzyszenie „Dzikie Bobry” w remizie w Sławsku, wykazała nieprawidłowości. Mariola Budzińska, dyrektor placówki, nie potrafiła udokumentować, kto dostarcza posiłki. Kiedy inspektorzy przyglądali się pracy w przedszkolu, opiekunki podały dzieciom na obiad… tylko jogurty.
Od czerwca firma cateringowa nie dostarcza posiłków dla dzieci z
prywatnego przedszkola prowadzonego przez Stowarzyszenie „Dzikie Bobry”
w Sławsku (gmina Rzgów). –
Placówka zalegała z płatnościami od stycznia. W tej chwili jest nam winna około
14 tysięcy złotych – wyjaśniała członek zarządu restauracji, z którą placówka miała podpisana umowę. Kto zatem gotuje w prywatnym
przedszkolu w Sławsku? Mariola Budzińska, dyrektor placówki, nie potrafi udokumentować, w jaki sposób dostarczane są posiłki dla dzieci.
Sprawę skontrolował koniński sanepid. Kiedy inspektorzy przyglądali się pracy w przedszkolu, opiekunki podały dzieciom na obiad… tylko jogurty. – Przeprowadzona kontrola w placówce należała do wyjątkowo trudnych i niestandardowych. Nie uzyskaliśmy jednoznacznych informacji w zakresie żywienia dzieci. Z udzielonych telefonicznie przez panią dyrektor odpowiedzi wynika, że nie posiada ona już umowy z restauracją, która świadczyła dla placówki usługi cateringowe. Według oświadczenia dzieci często zamiast obiadu dostają kanapki, które rzekomo miały być wykonywane w pomieszczeniu socjalnym, do którego w dniu kontroli ograniczono dostęp. Placówka nie potrafiła udokumentować sposobu żywienia, a w dniu kontroli obiad dzieci ograniczył się do podania jogurtu. Z uzyskanych informacji wynika, że placówka została wyrejestrowana z rejestru przedszkoli niepublicznych i obecnie funkcjonuje jako działalność polegająca na opiece nad dziećmi – wyjaśniała Agnieszka Dybała-Kamińska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Koninie.
Pracy w przedszkolu kilka miesięcy temu przyglądało się kuratorium. Arkadiusz Chmielewski, dyrektor konińskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Poznaniu, zapewniał, że przeprowadzono kontrolę w placówce. – To jest prywatne przedszkole. Jeśli rodzice nie chcą, by dzieci tam chodziły, to powinni umieścić je gdzieś indziej – wyjaśniał.