W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Aktualności

Żądają pieniędzy za przedawnione sprawy. – Nie płacić ani grosza! – mówi rzecznik

2017-09-16 07:00:00
Milena Fabisiak
Napisz do autora
Żądają pieniędzy za przedawnione sprawy. – Nie płacić ani grosza! – mówi rzecznik

Jeśli w swojej skrzynce znalazłeś ostatnio wezwanie do zapłaty kilkuset złotych za publikacje przysłane rzekomo w 2001 roku – nie płać ani grosza! Tak radzi Bernadeta Szmytka, Powiatowy Rzecznik Konsumentów. – Te roszczenia są już przedawnione – mówi. A klienci, którzy się do rzecznika w sprawie subskrypcji zgłaszają, nigdy jej nie zamawiali i nie dostawali.

Rzecznik konsumentów ma ostatnio sporo spraw klientów dostających wezwania do zapłaty od firmy, która odkupiła długi innego pierwotnego wierzyciela. Domagają się wpłaty kilkuset złotych – ponad 200, a nawet 400 zł – za gazetki dostarczane co miesiąc w ramach subskrypcji. Publikacje dotyczyły zwierząt oraz porad kulinarnych. – Klienci, którzy się do mnie zgłaszają, mówią, że nigdy czegoś takiego nie zamawiali i nie dostawali – mówi Bernadeta Szmytka.

Wierzytelności pochodzą sprzed kilkunastu lat. Rzekomo wynikają z zobowiązań zaciągniętych w 2001 roku. – Te roszczenia są oczywiście już przedawnione. Z tego tytułu działalności umowy przedawniają się w ciągu 3 lat. Dokumenty, które dostają teraz klienci to jest informacja o cesji wierzytelności, czyli o odkupieniu jej od poprzedniego wierzyciela. I od razu jest wezwanie do zapłaty i informacja o tym, co klientowi grozi, jeśli nie zapłaci – tłumaczy rzecznik.

Co zrobić, kiedy takie pismo dostaniemy? – Jeśli ktoś się do nas z takim żądaniem zwróci, to nie płacimy ani grosza. Bo jeśli zapłacimy nawet najniższą kwotę, to automatycznie przerywamy bieg terminu przedawnienia i wtedy musimy już merytorycznie wykazywać, że było tak, a nie inaczej. Ja zachęcam osoby z powiatu konińskiego, żeby przychodziły do rzecznika. Wtedy my występujemy w imieniu tego konsumenta i żądamy od przedsiębiorcy, żeby przede wszystkim dostarczył dokumenty, które potwierdzą, że to żądanie jest zasadne, czyli jakikolwiek dokument z podpisem klienta, ewentualnie potwierdzenie, że coś zostało klientowi doręczone. Nie zdarzyło się, żeby przedsiębiorca taki dokument dostarczył. Oczywiście w każdym takim wystąpieniu podnoszę zarzut przedawnienia i to właściwie kończy postępowanie. Dlatego, że żądania dotyczące zapłaty kwoty, która miała być wykonana w 2001 roku przedawniła się w roku 2004. Więc nie ma o czym rozmawiać. Klienci mi sygnalizowali, że boją się reperkusji w przyszłości i takie kwoty płacą. I to jest jak gdyby otwarcie drogi tej firmie windykacyjnej. Apeluję, żeby się nie bali, aby przychodzili do nas. Powiemy, co mają zrobić – wyjaśnia Bernadeta Szmytka.

Temat wezwań do zapłaty jest regularnie odgrzewany co kilka lat. – Z tą samą firmą pierwotną miałam już do czynienia kilkukrotnie, tylko wierzyciele końcowi, którzy nabyli od niej wierzytelności się zmieniają. Teraz wezwania i zawiadomienia o cesji przychodzą do mieszkańców praktycznie w jednym czasie – mówi rzecznik.

Nim podejmie się jakąkolwiek decyzję, warto poradzić się rzecznika, który w tym przypadku mówi jednoznacznie – nie płacić, bo te zobowiązania są przedawnione.




Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom: