W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

Przejechał blisko 700 km. Wszystko w szczytnym celu

2023-10-14 14:00:00
Hubert Graczyk
Napisz do autora
Przejechał blisko 700 km. Wszystko w szczytnym celu

Mateusz Walczak z powiatu słupeckiego podjął się niesamowitego wyzwania. Przejechał blisko 700 km na rowerze, aby uzbierać pieniądze na leczenie chorego Arkadiusza Lisa ze Słupcy.

Chce dołożyć swoją cegiełkę

41-latek zmaga się ze złośliwym guzem mózgu. Potrzebna jest pilna operacja. Ma być ona przeprowadzona w klinice w Kluczborku. Niestety placówka jest prywatna. NFZ nie sfinansuje operacji. Potrzebnych jest ok. 200 tys. zł. Rodzina nie jest w stanie pokryć całej kwoty, dlatego na jednym z portali internetowych ruszyła zbiórka pieniędzy na leczenie Arkadiusza Lisa. Znajduje się ona pod tym linkiem: https://www.siepomaga.pl/arkadiusz-lis

Swoją cegiełkę chciał dołożyć Mateusz Walczak z Koszut Parcele w gminie Słupca. Jak nam powiedział, już od najmłodszych lat stara się pomagać potrzebującym i włączać się w akcje charytatywne. Tak było i tym razem. Postanowił ze swojej rodzinnej miejscowości pojechać rowerem nad morze i z powrotem. Każdy jeden kilometr to jedna złotówka na rzecz chorego Arka. Dodatkowo w ten sposób chciał nagłośnić zbiórkę na jego leczenie.
Pokonał ponad 650 km

Choć Mateusz regularnie uprawia sport, to wyjazd rowerem nad morze było dla niego wyzwaniem. - Fizycznie jakoś dawałem radę. Ważniejsza była tutaj odporność psychiczna. Ciało swoje, głowa swoje. Na szczęście nie miałem takiego momentu, gdzie chciałem się poddać. Jestem uparty i dążę do celu – stwierdził Mateusz.

W sumie mieszkaniec powiatu słupeckiego pokonał 653 km. Cała podróż, z przerwą na odpoczynek, zajęła mu 41 godzin. Podczas swojej wyprawy jeden moment bardzo utkwił mu w głowie. W okolicach Koszalina na przystanku spotkał ubogiego mężczyznę. Mateusz opowiedział mu o swojej inicjatywie. - Gdy to usłyszał chciał mi wszystkie pieniądze, które dzisiaj uzbierał przekazać mi, abym przeznaczył na zbiórkę dla pana Arka. Wzruszyło to mnie – wspominał.

Podczas całej podróży wspierała go rodzina oraz znajomi. Sam nie spodziewał się, że jego inicjatywa zyska taki rozgłos. - Cieszę się, że się udało. Zrobiłem coś dobrego – powiedział. Zapowiedział także, że w przyszłości na pewno będzie chciał zorganizować podobne charytatywne inicjatywy.

Zdjęcie z archiwum prywatnego