Wczoraj odbył się zarząd regionu Platformy Obywatelskiej. W okręgu 37 została stworzona lista z 24 nazwiskami (12 kobiet i 12 mężczyzn). – Pełen suwak, przy czym jest nam potrzebnych 18 nazwisk. W związku z tym będzie jakaś selekcja tych osób, które się zgłosiły – mówi Tomasz Nowak, poseł PO. I jak na razie wszystkie te osoby reprezentują tę partię, a ma to być lista koalicyjna, więc dojdą też kandydaci Nowoczesnej, Zielonych, Inicjatywy dla Polski, być może i samorządowcy. – Te wszystkie nazwiska spłyną teraz do centrali i ona będzie dawała sugestie rozwiązań – mówi poseł.
Czy na liście koalicyjnej w naszym okręgu wyborczym mogą pojawić się nazwiska osób, które z tym regionem nie były do tej pory związane? – Może być wzmocnienie. Nie mówię nie. W tej chwili jest taka sytuacja, że musimy wygrać wybory. W tym okręgu chcemy walczyć o trzy mandaty, czyli tak jak to było w najlepszym okresie, a teraz jestem sam – mówi Tomasz Nowak. Przyznając, że chciałby być „jedynką” na liście do sejmu. – Któż nie chciałby być „jedynką”? Ale to musi być walka drużyny – stwierdza poseł. Czy w naszym okręgu może wystartować Katarzyna Lubnauer czy Barbara Nowacka, bo takie nazwiska przewijają się w publicznych dyskusjach? – Pojawiają się różne nazwiska, między innymi Bartosz Arłukowicz. Te nazwiska też słyszałem, ale są abstrakcyjne, absurdalne – wyjaśnia Tomasz Nowak.
A co z kandydatem w ramach paktu senackiego? Poseł mówi, że porozumienie jest już blisko. W Gnieźnie może być kandydat Polski 2050, a w Koninie lewicy. – W tę stronę to idzie. Jeśli mówimy o pakcie, to nie możemy powiedzieć, że Wielkopolska jest zamknięta i nikogo nie wpuścimy – wyjaśnia poseł Tomasz Nowak. Gdyby jednak stało się tak, że „Trzecia droga” zgłasi u nas do senatu Annę Majdę, to wtedy w Gnieźnie swojego kandydata mogłaby mieć lewica.