– Od samego początku
prosiłem o grunty zamienne, bo nie chciałem, żeby ta sprawa tak daleko poszła –
mówi rolnik, który dzierżawi od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa grunty w
Łężynie nad jeziorem. Umowa została jednak wypowiedziana, mimo że była na dziesięć
lat, bo teraz ten teren ma zostać przekazany samorządowi Konina. – U nas 100
procent pastwisk czy łąk pod dzierżawę jest już zajęta w mieście – komentuje
wiceprezydent Paweł Adamów sprawę ewentualnej zamiany.
Rolnik z Honoratki miał podpisaną umowę z KOWR-em na
dzierżawę działki na dziesięć lat. – A użytkowałem tak cztery lata – mówi
Arkadiusz Naworski. Jak wyjaśnia, kiedy ten teren był zachwaszczony i
zarośnięty, nikt się nim nie interesował. Gdy zaprowadził tam porządki, nagle
się to zmieniło.
Ze strony polityków PiS-u padła publicznie deklaracja, że
będą zabiegać o to, by działka nad jeziorem stała się własnością miasta.
Przedstawiciele samorządu zapowiadali, że chcą pozyskać środki na utworzenie
miejskiej działki. Było to już kilka lat temu. Okazało się, że teren ten dzierżawi
właśnie rolnik z Honoratki. – Nie chciałem być uciążliwy. Od samego początku
prosiłem o grunty zamienne, bo nie chciałem, żeby ta sprawa tak daleko poszła.
Ale nikt nie chciał ze mną rozmawiać – mówi rolnik. Wielokrotnie docierał do
polityków, by zainteresować ich tym tematem, także tych, którzy w sprawę się
zaangażowali. Wśród nich jest Ryszard Bartosik, poseł i wiceminister rolnictwa.
– KOWR nie jest zobowiązany do czegokolwiek w zamian – wyjaśniał nam niedawno
wiceminister Bartosik. Dodając, że rolnik ma dzierżawę do końca 2022 roku. – I
w 2023 ma zejść z dzierżawionych gruntów – dodał.
– Ja bym dał propozycję, tylko u nas jest tak, że 100
procent pastwisk czy łąk pod dzierżawę jest już zajęta. A nie jest to rolnik z
Konina! Dlaczego mam zabierać rolnikom z Konina grunty, żeby dać temu rolnikowi?
Pan minister Bartosik nam obiecał, że temat jest załatwiony. Dobrze, żeby dotrzymał
słowa mieszkańcom Konina. Teraz się okazuje, że jeden człowiek może to zablokować.
W sumie to już zapoczątkował to na początkowym etapie, bo wtedy KOWR w Poznaniu
wszystkie dokumenty zwrócił i nie chciał się tym zajmować właśnie przez tego pana,
który razem z radnymi sejmiku wielkopolskiego z PiS-u zablokowali ten temat. Natomiast
wtedy rzeczywiście posłowie Bartosik i Galemba wsparli nas bardzo mocno i KOWR
wrócił do chęci procedowania – komentuje wiceprezydent Paweł Adamów. – W końcu
poszedł wniosek do ministra. Pan Bartosik jest wiceministrem w ministerstwie
rolnictwa. Jeżeli obiecał, to bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdyby dotrzymał
słowa. My mówiliśmy w KOWR, że możemy przejąć tę działkę z rolnikiem i tę umowę
skonsumować do końca. Nikt go nie będzie przecież wyrzucał. Mało tego, my
jesteśmy nawet zainteresowani na pewnym obszarze dalej tę umowę kontynuować, bo
nie będziemy od razu całego obszaru zabudowywać i to cały czas deklarowaliśmy.
Rolnik dwa razy o sprawie dzierżawy gruntów w Łężynie
informował ministra rolnictwa. Raz na spotkaniu w Śremie i niedawno w gminie
Kazimierz Biskupi. – Dostał oczy jak pięć złotych i się bardzo zdziwił.
Powiedział, że sprawę wyjaśni – mówi rolnik. – Spraw jest nieczysta, bo jestem
wieloletnim dzierżawcą tej umowy i powinienem mieć ją do końca.
Mężczyzna twierdzi, że w związku z tym, iż miasto na razie
nie ma pieniędzy na przygotowanie terenu pod rekreację, dyrektor KOWR-u nie
powinien wypowiedzieć mu umowy. – Nie mogą z kogoś robić głupiego. To jest trzy
lata kombinowania. Nie sprzeciwiałbym się, jeśli dostałbym grunty zamienne.
Wtedy tę sprawę bym zostawił, chociaż przez te trzy lata straciłem bardzo dużo
nerwów i pieniędzy z tego tytułu – mówi rolnik. A jak komentuje słowa, że
miasto nie ma gruntów w zamian? – Ma bardzo dużo gruntów, KOWR też, nawet koło
mnie – dodaje mężczyzna. Zapowiada, że będzie walczył dalej.