Dla większości
mieszkańców powiatu konińskiego Skulsk to niewielka wioska leżąca „gdzieś tam
hen, hen” na obrzeżach naszego regionu. Jak się jednak okazuje, na pozór niczym
nie wyróżniająca się miejscowość kryje w sobie nie tylko bogatą historię, ale
nawet smakowite kąski towarzysko-obyczajowe, jak chociażby koncert radiowy z
Wiednia, na który mieszkańcy wykupili bilety, a który okazał się zwykłym
oszustwem. Kto wie, czy wydarzenia te i inne wydostałyby się z mroków
zapomnienia, gdyby nie pasjonat Tomasz Jaskulski, który od kilku lat zajmuje
się „rozgrzebywaniem” tajemnic Skulska i okolic. I co najważniejsze – robi to
niezwykle skutecznie!
– Na początek
chciałabym się dowiedzieć o Panu? Czy jest Pan rdzennym mieszkańcem Skulska?
– Urodziłem się w Skulsku i nie wyobrażam sobie innego
miejsca do życia. Moi przodkowie ze strony ojca związani byli z okolicami
Kleczewa. Pierwsze udokumentowane informacje na ten temat pochodzą z 17
września 1797 r. Wtedy w Jabłonce urodził się Piotr Jaskulski, mój 3x
pradziadek. Był włodarzem w majątkach Nieborzyn oraz Jabłonka. Dziadek
Władysław przyszedł na świat w Dzierżysławiu w gminie Skulska Wieś. Brał udział
w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku. Z babcią Wiktorią zamieszkali w
Mniszkach. Stąd już tylko mały krok do Skulska. Z dokumentów związanych z
rodziną ze strony ojca, wynika, że wybranki serca moich przodków to były
Agnieszki. Również pielęgnuję tę tradycję, gdyż moja wspaniała żona to
Agnieszka.
Mój pradziadek ze strony mamy, Tomasz, poślubił Elżbietę
z Sierakowskich z Warzymowa. Zamieszkali w wsi Piaski, które teraz są jedną z
ulic Skulska. Mieli ośmioro dzieci, w tym moją prababcię Stanisławę, która
wyszła z Józefa Kaczmarkowskiego. Dziadek Wojciech przed wojną należał do TG
Sokół w Skulsku. Był żołnierzem kampanii wrześniowej.
– Kiedy zrodziła się
w Panu pasja do odkrywania historii tej miejscowości i okolic?
– Na II roku studiów historycznych, podczas zajęć
proseminaryjnych u dr. hab. Dariusza Karczewskiego, profesora UKW w Bydgoszczy dowiedziałem
się o istnieniu transumptu dokumentu lokacyjnego Skulska na prawie magdeburskim
w roku 1409. Do naszych czasów zachował się jako uwierzytelniona kopia
ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, powstała w 1793 roku.
Na bazie tego dokumentu obroniłem pracę magisterską „Dzieje Skulska do XVI w”.
W 2009, będąc instruktorem w WTZ Fundacji Mielnica w Mielnicy Dużej, pracowałem
przy redagowaniu „Echo Skulska”. W tym czasie związałem się z Towarzystwem Promocji
i Rozwoju Ziemi Skulskiej, które powstało w 2005 roku. Poza tym jak się
człowiek nazywa się Jaskulski i mieszka w Skulsku, to nie ma siły – musi mieć
go w sercu.
– Z informacji, które
publikuje Pan na FB Jaskulski historycznie wynika, że Ziemia Skulska kryje
wiele tajemnic? Które z nich wzbudziły w Panu największą ciekawość?
– Fascynującym dla mnie tematem jest zamieszkująca Skulsk
do II wojny światowej społeczność żydowska. Historia skulskich Żydów sięga
drugiej połowy XVIII wieku. Od lat próbuję odszukać fotografii skulskiej
synagogi. Została ona zniszczona przez Niemców, którzy wnętrze zdewastowali
przy użyciu siekier. Stało się 14 września 1939 roku, w żydowski Nowy Rok (Rosz
ha-Szana). Tutaj na ulicy Konińskiej Żydzi gromadzili się w synagodze, obok
której mieściła się mykwa i dom rabina, zmarłych grzebali na swoim cmentarzu.
Bardzo ciekawi mnie funkcjonowanie na przestrzeni lat skulskiej gminy
żydowskiej, jej przywódców duchowych czy relacji z chrześcijańskimi
mieszkańcami Skulska. Jedni i drudzy przez okres istnienia Królestwa Kongresowego,
żyli w cieniu granicznego słupa, które w rdzenną ziemię polską wbili zaborcy
pruscy i rosyjscy. Skulsk w tym czasie był miasteczkiem przygranicznym, bo
zaledwie 3 km od niego przebiegała granica między wspomnianym Królestwem
Kongresowym a Wielkim Księstwem Poznańskim. Nie wszyscy mogli osiedlać się w
takich przygranicznych ośrodkach, jak choćby Ejzyk Morgerstern, rabin w latach
1861-1898, który aby zamieszkać w Skulsku wraz z rodziną musiał uzyskać
pozwolenie władz carskich na osiedlenie.
W 1927 szerokim echem odbił się zorganizowany przez mieszkańców Skulska Izraela Nasielskiego, Mojsie Radziejewskiego i
Abrama Czerniaka, koncert radiowy w remizie strażackiej. Organizatorzy zapewniali, że dzięki
przywiezionemu z Warszawy radiu, będzie można posłuchać muzyki z Wiednia,
Paryża czy Londynu i będzie ona na wysokim poziomie artystycznym. Po wykupieniu
biletów, publiczności ukazała się, że scena zasłonięta jest kurtyną, za której
dobiegały dość dziwne dźwięki
muzyki. Po osunięciu kotary przez
osoby z widowni, zgromadzonym ukazał się
widok nie radia lecz kataryniarza, grającego na katarynce. Z pewnością długo dyskutowano w Skulsku o tym ,,koncercie” i jego pomysłodawcach.
– Jak udaje się Panu
pozyskiwać tak interesujące materiały i zdjęcia.
– Staram się wejść w posiadanie książek, w których
znajduje się chociaż mała wzmianka w Skulsku. Z pomocą przychodzą również
biblioteki cyfrowe. Przy zbieraniu materiałów do książki, poznałem Kazimierza
Karnkowskiego, syna właściciela majątku ziemskiego Paniewo. Od niego otrzymałem
mnóstwo cennych materiałów, obrazujących życie rodziny Karnkowskich oraz ich
majątku ziemskiego. Bogatą bazę faktograficzną, stanowią zbiory Izby Pamięci.
Każda najmniejsza wzmianka odszukana choćby w prasie przedwojennej, powoduje szybsze
bicie serca i skłania do dalszego poszukiwania. W tym miejscu chciałbym
podziękować mojej żonie i córkom za cierpliwość i wyrozumiałość dla mojej
pasji.
– Dziękuję za
rozmowę.