– Pan prezydent nie chciał wystartować na radnego?
– Nie miałem takiego zamiaru. Ja już dostałem pięć lat temu wypowiedzenie, więc jestem konsekwentny.
– Zamierza pan wspierać syna w kampanii wyborczej i czy jest z niego dumny?
– Jestem. Podoba mi się ten projekt i ten zestaw kandydatów do rady miasta. To duża różnorodność osobowości. Nie są to ludzie tuzinkowi, którzy łataliby miejsca na listach. Każdy coś niesie w swoim dorobku, może wnieść do społeczności i nie jest to jakiś frazes. To są fakty, z którymi trzeba się liczyć.
– Co Józefowi Nowickiemu nie podoba się teraz w Koninie?
– Tego nie powiem, bo bardzo kocham swoje miasto. Nie będę mówił, co mi się nie podoba.
– Ale rozumiem, że są sprawy, które zrobiłby pan inaczej, może lepiej?
– Niewątpliwie potrzebna jest ofensywa inwestycyjna. Bardzo liczyłem, nawet po swoich przegranych wyborach, że ci, którzy przyszli po mnie, będą zdolni do intensywnej pogoni w pozyskaniu inwestorów. Z żalem stwierdzam, że nic takiego się nie stało. Tereny inwestycyjne jak były, tak są. Niewielu jest inwestorów, którzy pojawili się w mieście, a przecież w tym względzie były bardzo buńczuczne zapowiedzi. Jeśli, a niekiedy przychodzi nam się trochę pospierać z Maciejem, rozmawiamy na tematy dotyczące miasta, to podoba mi się, że on czuje przedsiębiorczość. Pracował 8 lat w prywatnej firmie, wie w jaki sposób podchodzą do działalności korporacje. Wie też, jakie są ograniczenia w samorządzie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ktoś kto składa obietnice, nie bacząc na to, co stanowią w danych kwestiach przepisy prawa czy samorządowego prawa finansowego, zazwyczaj składa obietnice bez pokrycia. A wracając do wątku związanego z potencjalną możliwością rozwoju miasta, to dotyczy on ciągle inwestorów. Powiem szczerze – niepokoi mnie to, bowiem nie znajduję śladów aktywności obecnych włodarzy miasta, jeśli chodzi o wsparcie potencjalnych inwestorów energetyki atomowej. To jest przyszłość dla miasta. Trzeba przełamać wszelkie ostrożnościowe zachowania ludzi, tłumaczyć, edukować, pokazywać, co to może oznaczać dla miasta i wspierać inwestora. Nie stać z boku. Oczekiwanie na to, że coś spełnimy, jeśli od nas będą chcieli, jest bardzo pasywnym podejściem. Tutaj potrzebne jest podejście aktywne. Trzeba pamiętać, że budowa tej siłowni może potrwać 12-15 lat. Przewinie się w Koninie kilka tysięcy ludzi różnych zawodów i różnych sfer kulturowych, z różnymi potrzebami, także w zakresie edukacji, wypoczynku, edukacji dzieci. O tym trzeba myśleć i rozmawiać przede wszystkim z inwestorem, a tego nie widzę i tego brakuje.
– Wspomniał pan, że się czasem spiera z synem. Czy czasami mówi: „tato, mogłeś zrobić więcej w swoich dwóch kadencjach?”
– Nie toczymy tego typu sporu! Maciej jest zbyt dobrze wychowany, jest zbyt delikatnym człowiekiem, żeby miał mi cokolwiek wypominać. Jeśli mówię o sporze, to on mi sprawia przyjemność, bo widzę, że Maciej chce rozmawiać, posłuchać opinii. A najbardziej cieszy mnie fakt, że Maciej nie da sobie niczego narzucić. Jeśli komuś by się wydawało, że ojciec będzie mu pokazywał i z tyłu podpowiadał, to nic z tych rzeczy. On ma swoje poglądy, przekonania. Wysłuchuje ewentualnych opinii, ale nie jest uparciuchem, który z kolei próbowałby mi narzucić swój punkt widzenia. To dobrze rokuje.
– Czyli gdyby wygrał, to nie będzie trzecia kadencja Józefa Nowickiego, tylko pierwsza Macieja Nowickiego?
– Przede wszystkim nie ma takiej obawy ze względów biologicznych (śmiech). Poza tym zachowujemy się wobec siebie bardzo powściągliwie. Oczywiście, jeśli Maciej mnie o coś pyta, mówię to w prostej formie i on wie, że mówię prawdę. A co on z nią zrobi, to już jest jego rzecz.