W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Aktualności

GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy

2023-08-25 07:00:00
Milena Fabisiak
Napisz do autora
GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy

Irena Arend jest sołtysem Janowa w gminie Kleczew od 29 lat. Jej sołectwo składa się z trzech wsi: Dankowa, Janowa i Koziegłów. W sumie jest zameldowanych tu 149 osób. – Ten stan nie zgada się ze stanem faktycznym, bo dużo młodzieży jest na studiach. To niewielkie sołectwo. Inaczej się współpracuje się z mieszkańcami, kiedy jest jedna wieś, a inaczej gdy są trzy. Ja na moich mieszkańców nie narzekam, to wspaniali ludzie, można z nimi porozmawiać, dogadać się. Sołtysem jestem od 19 grudnia 1994 roku. Mieszkam w Dankowie od urodzenia, a mąż przyszedł tu do mnie z innej miejscowości – opowiada sołtys.

Społecznikiem jest od lat 80. – Wspólnie z mieszkańcami Dankowa pomyśleliśmy, że przydałby się jakiś kącik do spotkań. Zawiązał się Komitet Społeczny Budowy Świetlicy. Własnym sumptem, pracą mieszkańców zbudowaliśmy pomieszczenia, gdzie obecnie znajduje się kuchnia i zaplecze. Wtedy tam mieliśmy taką małą salkę. Był też fundament pod tę część, gdzie teraz jesteśmy. Na tym się skończyło. W tej małej salce, jeszcze niewykończonej odbyło się wiejskie zebranie, na którym zostałam wybrana. Później dużą salę dobudowała gmina, a z części zbudowanej przez mieszkańców powstało zaplecze. Mamy się gdzie spotkać. Działa tu Koło Gospodyń Wiejskich. Jest nieduże, bo w tej chwili jest 14 członkiń. Nasze koło liczy już 57 lat. Jeśli coś zaplanujemy, od razu jest odzew i wszystko robimy wspólnymi siłami – mówi Irena Arend.

Już od 13 lat na placu przy świetlicy w drugi weekend czerwca ma finał rajd rowerowy. – W 2010 roku odbył się pierwszy. Kiedy zaczynaliśmy, było 180 uczestników, w tej chwili jest ponad 700 osób. To rajd rowerowy pod hasłem „Bądź trzeźwy na drodze” organizowany przez Gminną Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. U nas jest meta, bo rajd wyrusza z dwóch miejsc. Jedna grupa uczestników jedzie z Kleczewa, druga z Budzisławia. Rowerzyści poruszają się gminnymi drogami, mniej ruchliwymi, by nie stwarzać zagrożenia. Nieco krótsza droga jest z Budzisławia, więc ta grupa zawsze jest wcześniej. Wtedy tym uczestnikom dajemy śniadanie. Jest przysłowiowy chleb ze smalcem i ogórkiem, kawa i herbata. Każdy uczestnik dostaje upominek. Później w ten sam sposób witamy drugą grupę. Na placu rozgrywane są różne konkursy. Główną atrakcją jest losowanie roweru wśród wszystkich uczestników. To rajd rodzinny, jadą mama, tata, dzieci w siodełkach albo nawet na małych rowerkach. Tu nikt się nie ściga. To wydarzenie wpisało się już w kalendarz naszych imprez. Sama liczba uczestników mówi o tym jaka to ważna impreza. Co roku jest o kilka osób więcej. Całe rodziny spędzają sobotę na wolnym powietrzu – mówi sołtys.

Do swojej funkcji podchodzi bardzo poważnie

Irena Arend jest przewodniczącą KGW Danków od 34 lat. – Mamy Gminną Radę Kobiet, która powstała w 1995 roku. Zrzeszone są w niej wszystkie przewodniczące kół z terenu całej gminy. W naszej jest 18 kół. Mamy zebrania raz w miesiącu, przekazujemy sobie informacje o wydarzeniach, które się odbyły bądź, które mają być. Ta łączność na żywo jest dobra, bo jesteśmy ze wszystkim co się dzieje w gminie na bieżąco. Wszystkie koła biorą w nich udział – mówi.

Sołtys nie może odżałować tego, co stało się z zabytkowym dworem i parkiem w Dankowie. – Wszystko zniszczało. Konserwator zabytków to dziwna instytucja. To wszystko zostało doprowadzone do takiego stanu, jaki teraz jest. Był piękny dwór. Można go było na coś adaptować, coś zrobić, bo jest tam też park. A tu nawet nie można samemu zdecydować, żeby coś wyciąć, posprzątać. Ja tu mieszkam od urodzenia. Mam przed oczyma jak ten dwór i park wyglądały – opowiada pani Irena.

Czego jako sołtys się obawia? – Wieś jest niezbyt duża. Obawiam się, że w pewnym momencie zostaniemy sami starsi, bo młodzież jak wyjeżdża na studia, to już nie wraca. Gdyby była tutaj w okolicy praca, to by wracali, bo teraz każdy ten samochód ma. To jest główna przyczyna – dodaje.

W ubiegłym roku odbył się piknik dla mieszkańców sołectwa. – Było super. Obok świetlicy jest plac zabaw, jak są jakieś imprezy to dzieciaki mają frajdę, bo tu jest dla nich miejsce. W świetlicy odbywają się imprezy rodzinne. Jest także taka siłownia na powietrzu. Jak widzę radość mieszkańców, uśmiech dzieci, zadowolenie rodziców to cieszy – opowiada Irena Arend. I dodaje, że teraz angażują się w przygotowania do dożynek parafialnych, które odbędą się 3 września w Dankowie.

Podkreśla, że podchodzi do swoich funkcji poważnie, stara się je wypełniać dla dobra mieszkańców. Jest sołtysem, przewodniczącą KGW w Dankowie, a także gospodarzem świetlicy. Dlaczego lubi być aktywna? – To chyba wynika z charakteru. Jak żył mój mąż, to bardzo mnie w tym wspierał – dodaje.

Dzisiaj krowy na wsi już się nie zobaczy

Życie na wsi zna od podszewki. – Nasi ojcowie czy dziadkowie ciężko pracowali fizycznie, ale wystarczyło, że jeden drugiego skrzyknął i już się spotykali, byli razem. Pamiętam te prace polowe, ale one łączyły ludzi. Była pomoc sąsiedzka. Buraki kiedyś przerywało się grupowo, ziemniaki kopało grupowo, młocki były robione grupowo. Dawniej wyszło się na drogę, siadło się na rowie i już był temat do rozmowy. Na tych trzech wsiach kiedyś w każdym gospodarstwie hodowano bydło i świnie. Dzisiaj krowy na wsi już się nie zobaczy. Ludzie mają jedynie trochę drobiu na własny użytek. Tamte czasy były biedne, ale weselsze, ludzie byli bardziej zgrani. Wszystko się zmieniło. Dzisiaj każdy jest samowystarczalny i nie ma już tej łączności – wspomina.

Sołtys postanowiła umieścić na krzyżu napis: Jezu ufam tobie. – Sama zgłosiłam się do pana, który ma możliwość zrobienia czegoś takiego. Drugi zrobił ramkę i powiesił na krzyżu. Pomyślałam, żeby to była wspólna inicjatywa wszystkich mieszkańców. Wysłałam w tej sprawie kurendę i portfelik. Napisałam jaki był koszt. Nie było osoby, która by się nie dołożyła. Proboszcz się śmieje, że moja wieś jest jak rodzina. Ja się bardzo z tego cieszę, bo mam w nich oparcie. W życiu kieruję się takim przesłaniem, że bez względu na to kim jesteś i co robisz zawsze bądź człowiekiem i zawsze widź przed sobą drugiego człowieka – mówi Irena Arend.

GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy
GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy
GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy
GŁOS SOŁTYSA. Moją siłą są mieszkańcy