Portal Przegląd Koniński to wiadomości lokalne z Konina i okolic. Konin, Słupca, Koło i Turek.
Europosłanka Róża Thun, wcześniej związana z Platformą Obywatelską a teraz z Polską 2050, odwiedziła Konin. Była pytana, czy jest szansa, że w końcu do naszego kraju popłyną unijne pieniądze? – Jak rząd złoży wniosek, a jeszcze nie złożył – mówiła.
Róża Thun najpierw odwiedziła Centralną Grupę Energetyczną z branży OZE, później pojawiła się w towarzystwie działaczy Polski 2050 w kawiarni na Bulwarze Nadwarciańskim w Koninie. Wśród nich był wiceprezydent Paweł Adamów czy radna Konina Emilia Wasielewska. – Działam w samorządzie, który akurat czeka z gotowymi projektami na wiele środków unijnych i do dzisiaj nie możemy się doczekać – mówił Paweł Adamów. – W biznesie, z którym jestem związany, bardzo potrzebne są pieniądze na modernizację linii energetycznych. Mamy projekty, które chcemy realizować, ale nie ma gdzie oddać mocy – mówił Mikołaj Marcinkowski. – Modernizacja tych linii jest bardzo potrzebna, bo energia ze źródeł odnawialnych jest czysta i najtańsza.
Tych pieniędzy nie ma
Radna Emilia Wasielewska podkreślała, że większość mieszkańców patrzy na UE jak na portfel. – Perspektywa unijna rozpoczęła się w 2021 roku, a mamy 2023. Powoli są rozpisywane różnego rodzaju działania, ale tak naprawdę, tych pieniędzy nie ma! Mamy nadzieję, że będą, bo czas się kończy – powiedziała. Wiceprezydent Konina wskazywał też, że teraz jest o trzy lata mniej na realizację projektów. – A często są bardzo trudne, a tak naprawdę zostały nam 4 lata na zawnioskowanie, zaprojektowanie, rozpoczęcie, zakończenie i rozliczenie inwestycji – powiedział Paweł Adamów.
– My jesteśmy największym teoretycznym beneficjentem, ponieważ te pieniądze tu nie dochodzą – mówiła Róża Thun. Podkreślając, że jej największymi wyzwaniami jest praworządność i środowisko. – To jest dbałość o to co mamy i produkcja czystej energii – mówiła europosłanka. – My nie zrobimy żadnej rewolucji ani transformacji, jak nie będziemy mieć rządów prawa, niezawisłych sądów.
Róża Thun była też pytana o wspólną listę partii opozycyjnych. – Sama wyszłam z Platformy przecież, nie tak strasznie dawno, dlatego, że chciałam mieć jakąś alternatywę. Też nie chcę tych dwóch bloków. Jeśli okazałoby się, że to jest konieczne, nie będę się kłaść krzyżem i protestować, bo niech mądrzejsi wyliczą i zobaczą, co zrobić, żeby wygrać wybory. Ale zasadniczo jest bardzo wielu ludzi jak ja, którzy jednak chcą mieć wybór, że to co było już było, zużyło się i potrzebujemy trzeciej drogi – stwierdziła. – Ten ostatni miesiąc pokazał, czym się może skończyć wspólna lista. Od marszu zaczęła się bardzo intensywna polaryzacja PiS-u i PO. To spowodowało spadek w sondażach ugrupowań takich jak PSL, Polska 2050, lewica – mówił Paweł Adamów. – Po 4 czerwca wszystkie sondaże pokazują, że wygrywa Zjednoczona Prawica i to jest właśnie to, czym może się skończyć wspólna lista.
