Mimo apeli wielu środowisk medycznych, w tym także lekarzy rodzinnych z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, minister zdrowia zniósł najważniejsze covidowe obostrzenia. W sklepach, galeriach handlowych, kinach i innych miejscach publicznych (z wyjątkiem placówek medycznych) od 28 marca nie trzeba już nosić maseczek. Nie będzie też obowiązywała izolacja domowa, ani kwarantanna, a zakażenie koronawirusem będzie traktowane jak każda inna choroba zakaźna. – Uważamy, że na takie decyzje jest zdecydowanie za wcześnie. Mówi się o spadku liczby zakażeń i nabytej wśród Polaków odporności. Tymczasem, jak wiadomo, nadal jest ona niewystarczająca. Zaledwie 60 procent zaszczepionych, rosnąca fala SARS-CoV-2 na zachodzie Europy. Już raz zlekceważyliśmy pandemię, ogłaszając zwycięstwo! I bardzo się na tym, „przejechaliśmy” – komentuje Bożena Janicka, lekarz rodzinny, prezes PPOZ.
Zanim jeszcze minister Adam Niedzielski ogłosił zniesienie
obostrzeń ( w czwartek, 24 marca), lekarze PPOZ ostrzegali, że COVID-19 nadal
jest główną przyczyną śmierci wśród pacjentów, szczególnie tych z
wielochorobowością, z brakiem odporności i niezaszczepionych: „koronawirus
prowadzi do zaostrzenia chorób i w efekcie do ciężkich powikłań, głównie
zapalenia płuc i zapalenia mięśnia sercowego. Bardzo wielu pacjentów z tego
powodu umiera".
Lekarze przypominali też, że rozprzestrzenianiu zakażeń sprzyja niska, zaledwie 60-procentowa wyszczepialność (po dawkę przypominającą zgłosił się zaledwie co trzeci polski pacjent!). – Odnosimy wrażenie, że szczepienia, a raczej brak zainteresowania szczepionkami, stały się dla rządzących tematami mało atrakcyjnymi – podkreślają. – Lepiej mówić o odporności w wyniku przechorowania, niż narzekać na to, że ludzie przestali się szczepić. Znów wszystko stanęło do góry nogami: znoszenie obostrzeń przy braku szczepień i ogromnej fali migracji! Owszem, minister rekomenduje maseczki w większych grupach, ale to tylko… rekomendacja! Wiadomo, że nikt nie będzie jej przestrzegał. Tak samo, jak pozostania w domu, kiedy pojawi się podejrzenie o zakażenie COVID-19. Może wiosna i lato jakoś przejdzie bez echa, ale obawiamy się, że jesienią słono zapłacimy za naszą przedwczesną radość! No cóż, przecież to nie pierwszy raz, kiedy słuchaliśmy o końcu zagrożenia! I co było dalej? Każdy wie!