W listopadzie ubiegłego roku, kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy o programie „Za życiem” rozgorzała dyskusja. Mówiło się o rozdawnictwie pieniędzy, które przecież dla rodzin z nieuleczalnie chorym dzieckiem są przysłowiową kroplą w morzu potrzeb. Prezydent ustawę jednak podpisał i weszła ona w życie 1 stycznia 2017 roku. W Koninie jej realizacją zajął się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
Czym jest program „Za życiem”?
Ustawa przewiduje między innymi, że z tytułu urodzenia żywego dziecka z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu, które powstały w okresie prenatalnym lub w czasie porodu, rodzinie lub opiekunom prawnym przysługuje jednorazowe świadczenie w wysokości 4.000 zł. Aby je otrzymać trzeba złożyć do MOPR-u wniosek wraz z zaświadczeniem, (którego wzoru niestety nie ma w ustawie) wystawionym przez lekarza ubezpieczenie zdrowotnego. Niestety nie każdego lekarza. Uprawniony jest ten posiadający specjalizację II stopnia lub tytuł specjalisty w dziedzinie położnictwa i ginekologii, perinatologii lub neonatologii. Musi on stwierdzić, że ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalna choroba zagrażająca życiu, powstała już w czasie prenatalnym lub w czasie porodu.
Co ważne, rodzice mają na złożenie wniosku 12 miesięcy, a więc pomoc obejmuje także dzieci urodzone na początku roku 2016. Na razie jednak żadna konińska rodzina nie zgłosiła się po wsparcie. Odpowiedni wniosek można otrzymać w MOPRze, jest też dostępny na stronie internetowej ośrodka.
Jak mówi Małgorzata Rychlińska, głośne „cztery tysiące złotych” to tylko jeden z elementów programu. – Jest tam wszystko, wymieniono wiele instrumentów wsparcia, kto będzie wsparcie realizował. Tylko na tym etapie brak jest szczegółów – mówi wicedyrektor Rychlińska.
Cały program łączy wiele instytucji, jest w nim mowa o wsparciu dla kobiet w okresie ciąży, pomocy mieszkaniowej, psychologicznej, rehabilitacji leczniczej. To wszystko jednak tylko hasła. – Dobrze, że dostrzeżono, iż rodziny z dziećmi niepełnosprawnymi potrzebują kompleksowej pomocy, by nie pozostawały same. Cztery tysiące to jednorazowa pomoc na początek, na bieżące potrzeby – mówi Małgorzata Rychlińska.
Jednym z ciekawych, zaproponowanych rozwiązań jest na przykład tzw. opieka wytchnieniowa. To 120 godzin, w trakcie których dziecko ma mieć zapewnioną opiekę w dziennych ośrodkach wsparcia i szkołach, po to by rodzice mogli odpocząć. – To pięć dni. Niby niedużo, ale rodzicom, którzy zajmują się swoimi chorymi dziećmi dwadzieścia cztery godziny na dobę, ten czas jest bardzo potrzebny, by złapać oddech – wyjaśnia dyrektor.
I znów pomysł świetny, ale… W Koninie jest ośrodek dla osób z zaburzeniami psychicznymi, dla upośledzonych umysłowo, ale dla dzieci nie ma.
Jak ustawa „Za życiem” będzie funkcjonować dalej? Czas pokaże czy nie ograniczy się tylko i wyłącznie do wypłacania 4.000 złotych.