W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

Zdradzająca partnerka mogła zniszczyć mi życie!

2021-11-17 11:39:49

Zdradzająca partnerka mogła zniszczyć mi życie!

Zdradzająca partnerka mogła zniszczyć mi życie!

Jestem 35-letnim mężczyzną, mieszkam na Dolnym Śląsku. Nigdy nie miałem kobiety na stałe - zawsze zajmowałem się prowadzeniem firmy, którą udało mi się rozbudować. Osiągnąłem w życiu to, czego chciałem - stabilność finansową. Moim następnym celem było poznanie partnerki na całe życie. Poszukiwania nie były łatwe, jednak w końcu udało się.

Poznaliśmy się w klubie - nic nadzwyczajnego

Często bywałem w klubach, w których poznawałem wiele kobiet. Niektóre były zainteresowane tylko przygodą, inne mnie spławiały, jeszcze inne nie były zdecydowane - to normalne. Jednak w końcu trafiłem na kobietę, zdaje się, idealną. Po drinku i kilku przetańczonych piosenkach postanowiliśmy wyjść przed klub, aby spokojnie porozmawiać - wydawała się zainteresowana moją osobą. Dowiedziałem się, że również prowadzi własny biznes - pracuje wyłącznie zdalnie, dlatego ma bardzo elastyczne godziny pracy. Była szczera, miła, ale życiowa. Spędziliśmy kilkadziesiąt minut na rozmowie, aż w końcu pożegnaliśmy się. Postanowiłem zadzwonić do niej kilka dni później, aby umówić się na kawę i jeszcze lepiej ją poznać.

Nasza relacja nie rozwijała się zbyt dynamicznie - podobało mi się to

Z kobietą poznaną kilka tygodni wcześniej w klubie spotykałem się regularnie - na początku maksymalnie raz w tygodniu, potem częściej - popołudniami w kawiarni. Nie dawała poznać się za dobrze - cały czas była tajemnicza, co na początku wydawało się bardzo intrygujące, jednak bardzo chciałem poznać ją lepiej - zaczynała mi się naprawdę podobać. To samo słyszałem od niej - z rozmowy dało się wywnioskować, że chciałaby, aby nasza relacja nie skończyła się na randkowaniu. Jej słowa jednak nie zawsze pokrywały się z czynami - bywały tygodnie, gdzie nie widzieliśmy się w ogóle, czasem odwoływała spotkanie na kilka godzin wcześniej. Zawsze tłumaczyła się pracą, ciężkim okresem w firmie i rozmowami z bardzo ważnymi klientami. Sam prowadzę własny biznes, dlatego starałem się ją wyrozumieć - często trzeba zabierać pracę do domu.

Zaczęło robić się poważnie - zostaliśmy parą.

Po kolejnym spotkaniu w naszej ulubionej kawiarni, zdecydowałem się zaprosić kobietę do domu. Wydawało mi się, że nie odbierze tego źle - w końcu spotykamy się już wystarczająco długo, aby wynieść naszą relację na wyższy poziom. Ku mojej uciesze, zgodziła się bez wahania. Przygotowaliśmy wspólnie skromną kolację, do której postanowiliśmy wypić lampkę wina. Lampka zamieniła się w butelkę, a rozmowa zaczęła robić się coraz bardziej pikantna. Trafiliśmy do łóżka. Później rozmawialiśmy ze sobą jeszcze kilka godzin, prawie przywitaliśmy nowy dzień. Poczułem, że to kobieta idealna - to samo usłyszałem od niej. Podczas długiej, szczerej rozmowy zdecydowaliśmy się spróbować czegoś na poważnie. Po kilku tygodniach Ania - bo tak miała na imię wprowadziła się do mnie. Byłem bardzo szczęśliwy, jednak cały czas powtarzały się sytuacje z początku naszej znajomości. Często znikała, wracała późno do domu - tłumaczyła się ważnymi spotkaniami i wyjazdami do sąsiedniego miasta. Gdy pytałem, czym dokładnie zajmuje się prowadzona przez nią działalność, odpowiadała bardzo wymijająco, tłumaczyła, że nie zrozumiem specyfiki jej biznesu. Martwiło mnie to, jednak wierzyłem - sam miałem kilka warsztatów samochodowych, a to całkiem inna branża. Pewnego razu powiedziała, że chciałaby wyjechać z koleżankami na weekend, nad jezioro, aby odreagować. Nie miałem nic przeciwko - sam poświęciłem ten czas na odwiedzenie rodziców i spotkanie z kolegami. Jednak stało się coś, co naprawdę mnie zdenerwowało, a jednocześnie zmartwiło - przez całe dwa dni moja kobieta nie odbierała telefonu. Na początku rozumiałem - chciała odpocząć, jednak po dłuższym czasie zacząłem naprawdę martwić się, czy wszystko w porządku. Kiedy w niedzielę wieczór wróciła do mieszkania zaczęła tłumaczyć się, że telefon jej się popsuł - nie mogła zadzwonić do mnie z telefonu koleżanki, ponieważ nie znała numeru. Następnego dnia wróciła do domu z nowym telefonem, więc uznałem, że na pewno mnie nie okłamuje - czemu miałaby to robić? Znów była ciepła, kochana - zapomniałem o całej sytuacji. Do czasu, gdy po powrocie z pracy zobaczyłem na jej szyi duży, czerwony ślad. Wtedy zacząłem łączyć fakty - nie mogłem dłużej wmawiać sobie, że na pewno jest mi wierna. Zapytałem, co to ma znaczyć, a w odpowiedzi usłyszałem, że"poparzyła się prostownicą".

Zaczęła mną manipulować

Podczas kłótni wypomniałem jej, że podejrzewam ją o zdradę - ciągłe zniknięcia, nieodbieranie telefonu, do tego czerwony ślad na szyi - wszystko łączy się w jedną całość. Moja partnerka wpadła w prawdziwą histerię - zaczęła przyrzekać, że w życiu by mi tego nie zrobiła, że naprawdę jej na mnie zależy, i zawiodła się na mnie dlatego, że podejrzewam ją o coś, czego się brzydzi. Wykrzyczała, że jej firma bankrutuje, a ona stara się ją ratować - stąd ciągłe wyjazdy i jej nerwowość. Mówiła, że nie przyznała się, aby nie wyjść na kogoś, kto nie umie sobie poradzić - w moich oczach była przecież kobietą idealną. Postanowiłem pomóc mojej partnerce - zaoferowałem jej pożyczkę w wysokości 15 tysięcy. Było mnie na to stać, a nie mogłem patrzeć na jej rozpacz. Ku mojemu zdziwieniu, przyjęła pomoc od razu.

Nagłe zniknięcie

Po kilku dniach od przekazania Ani gotówki, zniknęła bez słowa. Zniknęły wszystkie jej rzeczy, ubrania. Wtedy zrozumiałem, że padłem ofiarą oszustki. Zgłosiłem sprawę na policję, jednak nie do końca wierzyłem, że uda im się ją odnaleźć - dała się poznać jako wyjątkowo przebiegła osoba. Postanowiłem zgłosić się do prywatnego detektywa z Tajfun Group, ponieważ słyszałem o nich naprawdę wiele dobrego. Na pierwszym spotkaniu z detektywem, na którym zapewniona była pełna dyskrecja opowiedziałem o mojej sytuacji. Dowiedziałem się, że w ostatnim czasie kilku mężczyzn z mojego miasta zgłosiło się z podobnym problemem. Dzięki informacjom zebranym o kobiecie ode mnie oraz innych mężczyzn, detektyw Wrocław odnalazł kobietę, której prawdziwe imię brzmiało całkiem inaczej niż to, którym przedstawiała się mężczyznom. Ania, a właściwie Małgorzata okazała się oszustką, która uwodziła kilku mężczyzn na raz, spotykała się z nimi i manipulowała tak, że sami oferowali jej pomoc.

Nauczka

Po długiej walce udało mi się odzyskać pieniądze. Nauczyłem się, aby nie ufać osobom, co do których mam jakiekolwiek wątpliwości. Desperacka potrzeba bliskości emocjonalnej kompletnie mnie zaślepiła. Dzięki pomocy detektywa pewnie nigdy nie udałoby mi się odkryć, kim tak naprawdę była moja ukochana.