Rynek finansowy wydaje się być przewidywalny
i uporządkowany? Wpływają na niego wskaźniki mikro i makroekonomiczne, sytuacja
polityczna, społeczna, gospodarcza i da się ustalić, jak zachowają się waluty,
akcje, obligacje po zaobserwowaniu danego zdarzenia. Z jednej strony – owszem,
z drugiej zaś okazuje się, że trochę rządzi nim chaos. Ale nie chaos rozumiany
potocznie, tylko ten określany przez słynną teorię chaosu. Teoria chaosu opiera
się na efekcie motyla. Jak ten efekt znajduje odbicie na rynkach finansowych, w
tym także giełdzie?
Efekt motyla, który przebojem wdarł się
do świadomości społecznej, a także popkultury (pamiętne filmy z Ashtonem
Kutcherem), jest całkiem serio teorią naukową. Stworzył ją w 1960
roku Edward Lorenz. Badał on komputerowe prognozowanie pogody. Ułożył 12 równań,
które miały wyrażać relacje zachodzące między ciśnieniem, prędkością wiatru,
temperaturą. Miał wrażenie, że jeśli dane wyjściowe będą dokładne, to wyliczenia
i ostateczne wyniki też uzyska prawidłowe. Okazało się jednak, że nawet najmniejsza
zmiana wartości – dokładnie rzędu 10-4, czyli zachodząca na czwartym miejscu po
przecinku w wartości – powoduje otrzymanie różnych wyników na końcu równania. Właśnie
wtedy sformułował on zjawisko efektu motyla lub wrażliwości na warunki początkowe.
Obserwuje się go w pewnym układzie, gdzie nawet minimalna zmiana powoduje ogromne
konsekwencje. W słynnym przykładzie, którego używa się do zwizualizowania
efektu motyla, trzepot skrzydeł motyla na jednym krańcu globu może wywołać
huragan za kilka dni w zupełnie innym miejscu na świecie. Efekt motyla zapoczątkował
teorię chaosu.
Teoria chaosu jest dziś szeroko wykorzystywana
także w kontekście przewidywania wydarzeń na rynkach. Chodzi tu o rynki giełdowe
lub walutowe – tzw. Forex. To bardzo kompleksowe struktury z licznymi instytucjami,
firmami analitycznymi itd. Przewidywanie cen walut czy akcji można podjąć się samemu
lub zlecić ekspertom – przykładowo właśnie firmom analitycznym, których
recenzje znajdują się na portalu Opinie.com. Wracając
do teorii chaosu i jej potencjalnego wykorzystania w rynkach kapitałowych.
Chaos jest, wbrew powszechnemu odczuciu, porządkiem, który tylko udaje nieład. Skutkiem
chaosu mogą być cykliczne, nieprzewidywalne zdarzenia typu wylewy rzek, zmiany linii
brzegowej, a także wykresu cen instrumentów finansowych. Według teorii chaosu każdy
układ ma wpisaną w naturę zmienność. Nie może być stały. Zachowanie danego układu
może przejść z uporządkowanego w chaotyczne, aczkolwiek trudno określić granice
między oboma stanami. Teoretycznie procesy w układach mogą zachodzić wedle
jakiegoś schematu i w określonej kolejności następować po sobie. Jednak zdarzyć
się tak może tylko wtedy, gdy początkowe warunki będą niezmienione. To jednak niemożliwe,
bo wstępne warunki ulegają zmianie, a nawet drobne zachwiania powodują nieprawidłowości
w strukturze. Nieprzewidziane wcześniej zmiany we wstępnych ustawieniach
parametrów systemu spowodują spadek jego efektywności później.
Przenosząc to na realia rynku kapitałowego – równowaga
rynkowa i sytuacja gospodarcza uzależnione są od innych zewnętrznych do nich zdarzeń.
Smith twierdził, że efektywny rynek jest
rynkiem doskonałej konkurencji, ale każde zaburzenie ładu powoduje jego destabilizację.
Nawet mała zmiana wpływa na efektywność rynku. Zatem to czysty efekt motyla i teoria
chaosu. Rynki kapitałowe i walutowe nie są odporne na takie zjawiska. Błahe
rzeczy mogą wywołać ogromne kryzysy albo hossy. O tym traktuje między innymi książka
Edgara E. Petersa „Teoria chaosu a rynki kapitałowe – nowe spojrzenie na cykle,
ceny i ryzyko”.
Podsumowując – da się stwierdzić, że małe
zdarzenia wywołają ogromne skutki. Ceny akcji, obligacji, walut czy paliw wywołują
konkretne sytuacje w polityce, gospodarce czy pogodzie. Problem jest tylko taki,
że nie da się dokładnie zmierzyć warunki politycznych, gospodarczych w każdym
kraju używając wskaźników, które byłyby bezbłędne. Nawet mierzenie pogody nie jest
nieomylne – a każdy drobny błąd w danym pomiarze wywołuje chaos, jak już
doskonale wiemy.