W wyremontowanym przejściu podziemnym, od strony Zatorza wybudowano pochylnię, natomiast na drugim końcu, czyli przy dworcu PKP, jest już winda. A co jeśli się zepsuje? Osoby mające problem z wejściem po schodach napotkają na barierę nie do pokonania. Dlaczego zastosowano takie rozwiązanie?
Kończy się modernizacja linii kolejowej przebiegającej przez Konin, tym samym remont tunelu. Spacerujący tamtędy mieszkańcy i pasażerowie cieszą się, że przy wyjściu od strony dworca pojawiła się winda, jednak pytają, co będzie, gdy ta się zepsuje. – Do tej pory ktoś, kto ma kłopot z poruszaniem się, miał problem, żeby wyjść z tunelu. Teraz sytuacja miała się poprawić. Gdy winda nie będzie działała, i tak osoby na wózkach, rowerzyści czy rodzice z małymi dziećmi w wózkach zderzą się z barierą w postaci wysokich schodów – mówi mieszkaniec Zatorza.
Jak tę przebudowę tłumaczą PKP PLK? – Wynika to z pracy projektantów. Oni optymalizowali rozwiązania – powiedział Arnold Bresch, członek zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych S.A., dyrektor ds. realizacji inwestycji. Dodając, że dla spółki najlepszym rozwiązaniem byłoby wybudowanie pochylni po każdej stronie tunelu i przy wejściu na perony. – Jest to przede wszystkim tańsze w utrzymaniu i nieawaryjne. Wiadomo, że windy raz na jakiś czas ulegają awariom. Wtedy trzeba sprawnie organizować ich naprawę. Tu prawdopodobnie specyficzne uwarunkowania lokalne, dostęp do działek, spowodowały o takim, a nie innym rozwiązaniu – mówił Arnold Bresch. – Te rozwiązania są optymalne przy założeniu odpowiedniego utrzymania i reagowania w przypadku awarii wind.