W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Korytkowski

Kazimierz Biskupi

KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Wołają na nas Lejdiski

2022-12-02 07:15:00
KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Wołają na nas Lejdiski

Są młodym, dopiero raczkującym kołem, ale mają już na swoim koncie kilka udanych imprez i akcji. Są wśród nich strażaczki, nauczycielki, biznesmenki. Wyróżniają się nie tylko ogromną aktywnością, ale też wyjątkową nazwą – Koło Gospodyń Wiejskich Brdowskie Lejdis. – Ta nazwa robi furorę. To był strzał w dziesiątkę. W Brdowie już na nas wołają Lejdiski – mówią Agnieszka Sławnikowska (prezeska), Aneta Leśniewska, Anna Nowakowska, Agnieszka Szczerbiak, Paula Lewandowska, Malwina Tęgos i Patrycja Czernicka, z którymi spotkaliśmy się w ubiegłym tygodniu. – Cieszymy się, że powstało to nasze koło. Jesteśmy sobie potrzebne i pomocne. Każda z nas ma domowe problemy i obowiązki, ale przychodzimy i potrafimy się śmiać. Myślimy, że to jest przyjaźń – mówią.

Koło Gospodyń Wiejskich Brdowskie Lejdis powstało 21 września 2021 roku. – To był pomysł naszej prezeski. Chodziła po domach i namawiała panie – mówią członkinie. – Jedną koleżankę to prawie rok namawiałam. Ja miałam swój cel, wiedziałam do kogo się zwrócić. Nie wszyscy jednak chcą się udzielać i pracować w takiej organizacji. Ja z tym pomysłem nosiłam się od jakiegoś czasu, bo lubię działać. Mam chyba coś takiego w sobie, że nie usiedzę. Często przez to odkłada się dużo swoich domowych rzeczy, ale to jest silniejsze. Ciągnie mnie do takich działań, jak wilka do lasu – i już taka będę tak długo, jak starczy mi sił – dodaje prezeska.

Niewiele czasu minęło od zarejestrowania koła, a już odbyła się pierwsza impreza. – We wrześniu się zawiązałyśmy, a już w listopadzie zorganizowałyśmy przepiękne Andrzejki. Były konkursy i andrzejkowe stroje. Ja jestem nauczycielem z zawodu i koleżanka też, więc po trosze podchodzę do takich imprez pąd kątem szkolnym, że musi być jakaś dekoracja, stroje, żeby było fajnie, ciekawie i wesoło – opowiada Agnieszka Sławnikowska. – Było zarąbiście, świetnie, były dwie wróżki. Miałyśmy przepiękne, długie sukienki – chórem potwierdzają członkinie.

To było takie pierwsze spotkanie tylko dla członkiń. – Chodziło o to, żebyśmy się zintegrowały. Ja wszystkie koleżanki po trochu znam z jakichś życiowych relacji. Ale wiele dziewczyn nie miało takich kontaktów. Chodziło o to, żebyśmy od razu przeszły na ty, żebyśmy się nie krępowały, ze sobą spędziły czas. Na początku miało to być tylko dla nas babek. Koleżanki stwierdziły jednak, że bez facetów się nie obędzie. Był to przepiękny bal. Myślę, że nieostatni – podkreśla Agnieszka Sławnikowska.

Kolejnym przedsięwzięciem – szalonym, jak podkreślają Lejdiski – był kiermasz bożonarodzeniowy. – Zrobiłyśmy go bez grosza pieniędzy, same inwestowałyśmy, pierwszy raz to robiłyśmy i denerwowałyśmy się, czy się uda. A miałyśmy taką ogromną frekwencję, że przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Miałyśmy dużo potraw wigilijnych, świątecznych ozdób własnoręcznie zrobionych, nawet sprowadziłyśmy prosto z gór z Zakopanego oscypki. Były serwowane na ciepło z żurawiną. Przy ognisku śpiewane były kolędy. Ta impreza tak się udała, że dla nas był taki bodziec do dalszego działania. Wtedy okazało się, jak mamy uzdolnionych ludzi, a przez lata się o tym zapomniało. Jak tych ludzi zobaczyłyśmy śpiewających, nie mogłyśmy się napatrzeć. Takie spotkania pokazują te nasze miejscowe perełki. Bo ludzie się zamykają w domach, przytłoczeni tym codziennym życiem, nie mają kontaktu z innymi. Jesteśmy otwarte na to, by spowodować, żeby wszyscy zaczęli wychodzić z domów – opowiadają.

Zorganizowały też kiermasz wielkanocny. – My więcej dbamy o środowisko lokalne niż o siebie. Zależy nam na tym, żeby ludzie się spotkali, żeby była integracja międzypokoleniowa, bo przychodzą babcie z wnuczkami, mamy z dziećmi. Na takie wydarzenia wracają te same osoby, już teraz się pytają o kolejne – mówią członkinie. W Dzień Kobiet radni zrobili paniom miłą niespodziankę. Wręczyli wszystkim ogromne czekolady. Sporym echem odbiły się obchody Dnia Dziecka. – Przyjechali ludzie chyba z całej okolicy. Zabawa była cały dzień. Mieliśmy sponsorów – wspominają. I już dzisiaj zapraszają na kiermasz bożonarodzeniowy na ryneczku przy lipie, który odbędzie się 17 grudnia. – Cieszy nas to co robimy. I będziemy to kontynuować, bo to jest piękne. Niesienie radości innym daje ogromną satysfakcję. Przed imprezą jest zawsze wiele emocji, czy się uda, czy wyjdzie? My markę już sobie wyrobiłyśmy, jeśli ludzie się do nas raz przekonali to znów przyjdą, bo wiedzą, że to dobrze robimy. Na kiermasz bożonarodzeniowy zrobimy mnóstwo ozdób. Każda w jakimiś kierunku jest utalentowana. Uzupełniamy się. Wszystko robimy naturalne, domowymi sposobami. Pomysłów nam nie brakuje – podkreślają.

A czego potrzebują? – Najbardziej miejsca, gdzie mogłybyśmy się spotykać. Jak na Wielkanoc robiłyśmy ozdoby, to spotkałyśmy się u jednej z nas w stodole. Gdybyśmy miały siedzibę, można by było organizować różne spotkania. Teraz widujemy się w prywatnych lokalach. Do czego się nie zabierzemy to jest to tak wspaniale przygotowane, mamy bogatą ofertę i cieszy nas takie przyjęcie ze strony społeczeństwa, że chce się nam to robić. My jesteśmy taką grupą, że wszystko musi być zapięte na ostatni guzik i robione pełną parą. Jak się za coś bierzemy, to chcemy, żeby to było zrobione z rozmachem – mówią.

Koło założyły 23 osoby, w tej chwili jest już ponad 60 członków. – Są też panowie, trzech mamy legalnie zarejestrowanych. Nasi wszyscy mężowie czy partnerzy nie są do koła zapisani, ale robią wszystko razem z nami. Bardzo nam pomagają – podkreślają zgodnie.

Skąd wzięła się nazwa Brdowskie Lejdis? – To nowoczesny trend. My jesteśmy fajnymi babkami na topie, na odpowiednim poziomie. Nie chciałam taką zwykłą nazwą się cofać. Obejrzałam film Lejdis, on mi się bardzo spodobał. Tu chustka zawiązana na głowie, tu jakaś apaszka, modna torba, jakieś buty. My takie jesteśmy. Dlaczego nie Brdowianki? Rzeczywiście był zamysł. Miałam deklarację przygotowaną na tę nazwę i na tę drugą. U nas kiedyś był klub seniora, trzeba powołać go na nowo i też jest tam potrzebna nazwa. Uznałam, że Brdowianki bardziej pasują do klubu seniora, a my jesteśmy sporo młodsze. Nie chodzi o to, żeby odizolować się od tradycji. My mamy powrót do tradycji, do ludowości. Ta nazwa robi furorę. Kiedy pojechałam do ARiMR zarejestrować nasze koło, to tam się pani zachwycała taką fajną nazwą. Ona przyciąga oko. W Brodowie już na nas wołają Lejdiski. To był strzał w dziesiątkę. To taka nasza perełka – mówi Agnieszka Sławnikowska.

Otwarcie 1,5 %
Milena Fabisiak

Śledź nas na