Pierwszym tematem podjętym przez wiceministra był
problem rolników, którzy kupili traktory MTZ Belarus. – One są w Polsce używane
przez rolników, ale według prawa nie powinny być, bo nie spełniają odpowiednich
norm emisji spalin. Ci, którzy je sprzedawali, w umiejętny sposób wprowadzali
je na rynek, ale dzisiaj mamy z tego powodu bardzo duży problem. Bo działając
zgodnie z prawem faktycznie te traktory nie powinny dłużej już w Polsce być
używane. Dlatego też zainterweniowałem w Ministerstwie Sprawiedliwości,
informując ministra o całej tej sprawie, bo prokuratura podjęła już działania.
Uważam, że niesłuszne, bo żaden rolnik nie powinien ponosić kosztów tego, że
ktoś wykorzystywał pewne luki w prawie i wprowadzał na rynek maszyny i urządzenia,
których nie powinno być. Żaden rolnik nie jest winny, bo żaden rolnik nie
chciał być oszukany. Dlatego trwają już prace w Ministerstwie Sprawiedliwości,
by stworzyć takie przepisy i rozwiązania, żeby rolnicy nie ponosili w tej
kwestii żadnych strat – mówił wiceminister Michał Kołodziejczak. – Czekamy w
biurze na tych wszystkich, którzy w naszym okręgu mają takie traktory. Wiem, że
już do niektórych zostały wysłane pisma z prokuratury. Jeżeli takie pismo ktoś
ma, to żeby zgłaszał się jak najszybciej bezpośrednio do mnie, a ja już indywidualnie
tymi sprawami będę się zajmował i nikt nie zostanie tutaj w tej kwestii bez
pomocy. To jest sprawa, która musi być szybko wyjaśniona, żeby ludzie nie żyli
w niepewności.
Jak powinna wyglądać realna pomoc dla rolników w tej sprawie? – Ja powiem w
taki w roboczy sposób. To powinno być
rodzaj pewnej amnestii dla tych, którzy te traktory posiadają. Tutaj ministerstwo
rolnictwa nie ma wiele do powiedzenia, bo nie ono jest ministerstwem właściwym
do rozliczania w tej sprawie. Poszły nieformalne instrukcje do prokuratury,
żeby nie inicjowała postępowań z wydziałów komunikacji w starostwach
powiatowych, bo to z jej inicjatywy wszczynane są postępowania związane z
cofnięciem rejestracji – wyjaśniał Michał Kołodziejczak.
Drugi temat dotyczył ustawy łańcuchowej. – Nie zagłosowałem, wyciągnąłem kartę świadomie w trakcie głosowania nad ustawą łańcuchową, bo uważam, że nigdy taki dokument bzdur nie powinien być głosowany. Jeżeli mówimy o ustawie łańcuchowej, to mówimy o tym, że w prostym rozumieniu psy i inne zwierzęta mają nie być trzymane na uwięzi, na łańcuchu i ja się z tym zgadzam, ale nie jeżeli ustawa wchodzi w obszary, gdzie ingeruje w działalność schronisk. Nawet niektóre organizacje chciałyby być ponad prawem i prowadzić schroniska dla zwierząt bez nadzoru inspekcji weterynaryjnej – stwierdził wiceminister. Mówił, że w ustawie jest ingerencja w wielkość kojców dla zwierząt, że ustawowo byłby wyznaczony maksymalny zarobek dla osób prowadzących schroniska i dla lekarzy weterynarii, którzy za takie stawki nie chcieliby pracować. Wiceminister wskazywał, że ustawa łańcuchowa wykluczyłaby możliwość nauki jazdy konnej. – Nie byłoby możliwe, żeby konia prowadzić na uwięzi. Dlatego ta ustawa według mnie w takim kształcie nie powinna nigdy wejść w życie i mam nadzieję, że ona nigdy nie wejdzie.
Wiceminister Michał Kołodziejczak przypomniał też, że 17 grudnia dostał powołanie na to stanowisko. – Przez rok obserwowałem, pracuję, nawet ja sam jestem dość mocno obciążany pewnymi działaniami w resorcie i osobowo personalnie jako ten, który odpowiadałby za wszystko. To ja mówię też jasno w tej chwili w ministerstwie rolnictwa odpowiadam tylko i aż za dwa departamenty – Departament Rynków Rolnych oraz Departament Ochrony i Hodowli Roślin. Nadzoruję pracę 105 pracowników, a w ministerstwie mamy ponad 920. Moja osoba bardzo często jest w taki sposób przedstawiana rolnikom, że jeżeli coś jest źle w ministerstwie czy w ogóle w rolnictwie, to trzeba obciążyć Michała Kołodziejczaka. Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że za pracę resortu rolnictwa odpowiada minister, który jest ministrem głównym, który nakreśla kierunki polityki i wyznacza cele. A sama praca w resorcie rolnictwa od czasu wywiadu 17 grudnia dla mnie zmieniła się w tym, że do tamtego czasu nadzorowałem jeszcze jeden departament. To był Departament Oświaty Polityki Społecznej, gdzie miałem nadzorować pracę związków zawodowych, Krajowej Rady Izb Rolniczych, KRUS-u. Po tym wszystkim minister Czesław Siekierski stwierdził, że on przejmie kontrolę nad tym departamentem i tam wprowadzi plan naprawczy. Jeśli chodzi o moje dalsze decyzje polityczne, to jeszcze jakiś czas będę czekał i patrzył w jaki sposób ta sytuacja się rozwinie. Ale nie mam zamiaru stanowić pewnej atrapy w ministerstwie rolnictwa i udawać, że cieszę się z tego, że jestem wiceministrem, tak jak bardzo dużo polityków się z tego po prostu cieszy. Nieraz chciano przypiąć mi taką łatkę, że moim celem jest bycie posłem czy w ministerstwie pracować. Moim celem jest niesienie zmian. Jeżeli chodzi o samo ministerstwo rolnictwa, to niektórzy mówią, że tam się idzie dla pieniędzy. No nie idzie się dla pieniędzy. W ministerstwie rolnictwa w tamtym roku w każdym miesiącu zarobiłem 11.259 zł. To są z jednej strony duże pieniądze, a z drugiej strony przy całej zmianie życia, przeprowadzce do Warszawy, codziennym byciu Warszawie od rana do wieczora, to nie są pieniądze, o których nie można byłoby powiedzieć, że za nie idzie się do polityki czy do ministerstwa. Na pewno nie w moim przypadku, kiedy w gospodarstwie rolnym dobrze prosperującym moje zarobki były dużo wyższe – mówił Michał Kołodziejczak.
Czy planuje złożyć rezygnację z pełnionej funkcji?
– Nie chciałbym w jakiś sposób swoją decyzją osłabiać czy wpływać na obecną koalicję rządzącą – mówił wiceminister. – Jakie będą moje decyzje? Chcę mieć taką możliwość, by realizować wprowadzanie zmian. Dzisiaj bardzo bolą mnie kwestie handlu. Brak odpowiednich regulacji w niektórych kwestiach, dlatego też ministrowi Siekierskiemu przedstawiłem pewną zmianę organizacji w urzędzie, tak by łatwiejsze było nadzorowanie tego wszystkiego, co dzieje się z rynkami rolnymi. Handlem, wpływem na promocję produktów czy wprowadzaniem też analiz i takiej prostej strategii dla rolnictwa, chciałbym się zajmować. Co będzie dalej? Myślę, że za miesiąc się spotkamy i będziemy też o tym rozmawiać.