W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Zaprosiły na darcie pierza

2023-01-28 10:00:00
Milena Fabisiak
Napisz do autora

W zimowe wieczory na wsiach kobiety gromadziły się i wykonywały prace, na które nie miały czasu latem. Jednym z takich zajęć było darcie pierza. Trwało ono nawet kilka tygodni. Panie schodziły się u gospodyni, która na zakończenie organizowała uroczysty poczęstunek. Czasami zapraszała nawet grajka. W ubiegłym tygodniu panie z gminy Ślesin zaprosiły na darcie pierza do Marianowa zaprzyjaźnione Koło Gospodyń Wiejskich w Bielawach (gmina Kazimierz Biskupi). A panie przywiozły w prezencie swoją specjalność – tort bezowy z napisem: Za przyjaźń.

Wokół długiego stołu usiadły panie z gminy Ślesin oraz z Bielaw. Na głowach miały chustki. Przed paniami stanęły miski, do których trafiały odarte części piór. Już niepotrzebne części rzucały na podłogę. Puch odkładały osobno. O darciu pierza opowiadały zebrane w Marianowie panie. – Panowie nie siedzieli z paniami. Zajmowali się domem, koszyki pletli, robili miotły. Jak już panie trochę pierza miały nadartego to panowie wróble łapali i wpuszczali do pomieszczenia. Pamiętam, że tak u babci mojej było. Pierze fruwało razem z wróblami. Drobny puszek się wrzucało do miseczki, grubsze części piórka się oddzierało, a szypułki rzucało na podłogę. Przy darciu pierza śpiewało się piosenki – wspominają. A co same zaśpiewały? „Głęboką studzienkę” i „Zagraj mi piękny Cyganie”. Były też ludowe przyśpiewki.

Panie na darciu pierza zbierały się w latach 50. i 60. – Były zaproszone do darcia pierza. Wtedy nie było telewizji, rzadko kto miał radio. I pierze było potrzebne. Dla nas, dla dzieci i wnuków. Dzisiaj jest zastępowane syntetycznymi materiałami. Kołder już nie mamy, ale na poduszkach z pierza jeszcze śpimy. Darcie pierza odbywało się zimą, bo kobiety na wsiach miały wtedy więcej czasu. Tak spędzały zimowe wieczory. Dzisiaj nie byłoby tego, gdzie robić. Kiedyś miały inaczej w domach. Opowiadały, śpiewały przy pierzu. A na końcu była imprezka. Gospodyni robiła poczęstunek. Był też bimber. Czasami gospodyni zamówiła też grajka. Ploteczki były. Trochę znajomych poobgadywały. Zimowe wieczory były długie – mówiły podczas darcia pierza.

– Pamiętam, jak chodziłam z moją mamusią do babci na darcie pierza. Było nas tam kilka dziewczynek to psociłyśmy troszeczkę. Ale jak tu już koleżanka powiedziała wcześniej, na zakończenie darcia pierza – a sąsiadów mieli takich w porządku – wpuszczali im do pomieszczenia wróble. Spod dachu wieczorem z pięć wróbli wyciągnęli. My się cieszyłyśmy jako dziewczynki, a pierza wszędzie było pełno, bo jak one latały w tym pokoiku, to cały puch unosił się do góry. Wszystko fruwało – opowiadała jedna z uczestniczek.

– Ja też pamiętam darcie pierza u mojej mamuni. Już córunia moja była na świecie i chodziła do przedszkola. Mieszkałam oddzielnie i do mamy chodziłam drzeć pierze. To moja córuchna śpiewała paniom na pierzoku. Mama zawsze ugościła te panie. Kolację robiła, to herbatkę, to kakao – wspominała druga.

Najpierw gospodyni pierze zbierała. Piórka musiały być czyste, ładne. Pierze przechowywała w miejscu przewiewnym, wynosiła często na dwór. By później wieczorami zimową porą razem z zaproszonymi kobietami je drzeć. Jak to robiły? – Bierze się piórko. Obdziera je od góry do dołu. Szczypkę taką, żeby nie kłuła w poduszce, już się odrzuca. A puch się odkładało. Pierze było z kaczek i z gęsi. Nie mieszało się jednego z drugim. Trzeba było zadbać, żeby była dobra poszewka, dobry gatunek, żeby piórko się nie wydostawało na zewnątrz. Takie darcie pierza trwało tydzień czasami dwa. Zależy, ile gospodyni go nagromadziła. Niekiedy worek, dwa czy trzy. Opuszki od szczypania bolały – opowiadały.

Czy pierze wychodzi już z mody? – Teraz mówią, że jest niezdrowe, że ma dużo roztoczy. Ale my jeszcze śpimy na poduszkach z pierza. Jak na pokazy się chodziło, to panie się wypowiadały, że pierze jak jest kilka lat i się na nim śpi to nie jest zdrowe. Ja nie wyobrażam sobie, żeby nawet te gotowe pościele nie były prane i niewietrzone. Pierze przecież też się pierze. Ręcznie może być wyprane, tak wyduszone, potem suszone na podwórku, ale nie w pełnym słońcu. Podobno w automacie też można, ale trzeba je „wzruszać”, bo się zbije. Nie wyschnie w ciągu jednego dnia. Trzeba pierze przewracać w tej poszwie. Dobrze wysuszyć, żeby znów takie puszyste było. Pierzyn się teraz nie używa, bo są za ciężkie i za ciepło jest pod nimi – mówiły panie.

Jak się skończyło darcie pierza u jednej gospodyni, to szło się do następnej. – Były takie przypadki, że jak się darło pierze u jednej pani i jak nie zrobiła na koniec uczty, to już następnym razem się do niej nie szło. Czasami się panie kłóciły na pierzoku, obmawiały inne, czasami chłopak poznawał dziewczynę i tworzyły się rodziny. Poduchy i pierzyny były wyprawkami dla panien. To było takie wiano – mówiły członkinie. – Pod takimi kołdrami powstawali nowi obywatele – żartowali panowie. Jak podkreślali, pierze z gęsi było lepsze, najdroższe i miało najwięcej puchu. Niektórzy gospodarze hodowali gęsi na mięso, niektórzy dla piór.

Na koniec darcia pierza z podłogi zmiatane były niepotrzebne części. Jak mówiły panie, na pierzynę potrzeba było 3,5 kilograma dartego pierza. Na poduszkę około 1,5 kilograma.

Otwarcie 1,5 %
KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Zaprosiły na darcie pierza
KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Zaprosiły na darcie pierza
KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Zaprosiły na darcie pierza
KRÓLESTWO GOSPODYŃ. Zaprosiły na darcie pierza