Ogromne emocje towarzyszyły spotkaniu pomiędzy czwartym w tabeli Ekstraligi Medykiem Konin a wiceliderem rozgrywek z Łodzi. Choć jeszcze na kwadrans przed końcem meczu wydawało się, że Medyczki zdobędą komplet punktów, UKS SMS odwrócił losy spotkania i wygrał 2:3. Ten wynik praktycznie przekreśla szanse zespołu Romana Jaszczaka na zdobycie medalu w bieżącym sezonie.
Mecz Medyka z wiceliderem rozgrywek, UKS-em SMS-em Łódź miał zdecydować o tym, czy koninianki zawalczą w tym sezonie o medal Ekstraligi. Jak przystało na rangę spotkania, emocji nie brakowało.
Sporo działo się już w pierwszej połowie meczu. W 4. minucie po wrzucie piłki z autu świetną akcję w polu karnym łodzianek przeprowadziła Anna Gawrońska, która poradziła sobie z dwiema defensorkami i uderzyła w słupek. Już chwilę później groźnie zrobiło się pod bramką Medyka, kiedy silny strzał z okolic szesnastego metra na rzut rożny odbiła Oliwia Szymczak.
Od tego momentu inicjatywę przejęły łodzianki, które często wykonywały stałe fragmenty gry. Z kolei piłkarki Romana Jaszczaka miały problem z utrzymaniem piłki po odbiorach, często wykonując niedokładne podania w środku pola.
Sytuacja ta zmieniła się w 22. minucie spotkania, kiedy przebojową akcję na boku boiska przeprowadziła Michalopoulou. Greczynka w pełnym biegu minęła rywalkę i została przez nią zahaczona w polu karnym. Sędzia główny spotkania po chwili namysłu sięgnął po gwizdek i podyktował jedenastkę, którą dosyć szczęśliwie wykorzystała Anna Gawrońska.
Jeszcze pięć minut później Medyczki przed stratą gola znów uratowała Szymczak, utrzymując zespół przy prowadzeniu. Niestety po kolejnym rzucie wolnym i dośrodkowaniu Achcińskiej na głowę Katarzyny Konat, młoda bramkarka musiała już skapitulować. Jakby tego było mało łodzianki błyskawicznie mogły wyjść na prowadzenie. Podanie z głębi pola trafiło pod nogi napastniczki UKS-u, która poradziła sobie z bramkarką, jednak strzał z linii wybijała Sandra Sałata.
Dużo działo się pod bramką Medyka, a w końcówce pierwszej części gry łodzianki mogły strzelić bramkę z rzutu karnego. Spóźniona z wyjściem z bramki Szymczak sfaulowała Annę Rędzie, jednak z jedenastego metra fatalnie pomyliła się Gabriela Grzybowska.
Po zmianie stron Medyczki szybko wyszły na prowadzenie. Tamburro krótko zagrała do Michalopoulou, a ta fantastycznym zagraniem prostopadłym obsłużyła Gawrońską, której pozostało już tylko pokonanie bramkarki UKS-u. Po zdobyciu drugiego gola koninianki całkowicie kontrolowały wydarzenia na boisku, nie pozwalając dojść do głosu łodziankom.
Niestety na kwadrans przed końcem meczu doszło do sytuacji, której na stadionie w Koninie nie spodziewał się nikt. Z około 20 metrów zaskakujący strzał oddała Nadia Kreyzman, a piłka wpadła „za kołnierz” Oliwii Szymczak. Wyrównanie stanu meczu nie było najgorszą rzeczą, jaka spotkała tego dnia Medyczki. Łodzianki poszły za ciosem i kolejny niepozorny strzał zamieniony został na bramkę. Po dośrodkowaniu Jedlińskiej główkowała reprezentantka Białorusi, Tatsiana Markusheuskaya a piłka po raz kolejny przelobowała młodą bramkarkę, która w obu sytuacjach powinna zachować się lepiej.
Porażka 2:3 powoduje, że koninianki mają już jedynie matematyczne szanse na podium. Jutro trzeci w tabeli Górnik Łęczna powinien zdobyć komplet punktów ze spadkowiczem z Rybnika, dzięki czemu oddali się od Medyka na cztery oczka. W dwóch ostatnich kolejkach ciężko będzie oczekiwać dogonienia rywalek. Pewne medalu są z kolei łodzianki, które walczyć będą z Górnikiem Łęczna o srebro.
Medyk POLOmarket Konin – TMS UKS SMS Łódź 2:3 (2x Anna Gawrońska – Katarzyna Konat, Nadia Kreyzman, Tatsiana Markusheuskaya)
fot. Medyk POLOmarket Konin