– Dzisiaj przyjechałem mercedesem W108, rocznik produkcji 1969 – mówi Mateusz Cieślak, organizator Konińskich Spotkań Klasyków na placu Wolności. – To jest marka bardzo wdzięczna do utrzymania. Ponad cztery miesiące stał w garażu i za pierwszym razem odpalił, tylko podładowując akumulator.
Jak mówi organizator, Konińskie Spotkania Klasyków to spotkanie towarzyskie, a nie zlot. – Chodzi o wyciągniecie klasyków z garażu i właścicieli na konińską Starówkę, by odświeżyć kontakty, zobaczyć co nowego, dowiedzieć się od kolegów, jak i co naprawić. Nie ukrywajmy, że te maszyny czasami mają swoje problemy ze względu na wiek – mówi Mateusz Cieślak. Jak przyznaje, on sam od kilku lat „siedzi w marce mercedes”. Na plac Wolności dzisiaj przyjechał mercedesem W108. – To jest taki przedstawiciel wymierającego gatunku lat 60-tych – dodaje. – Jestem szczęśliwym posiadaczem auta, którego nie muszę specjalnie naprawiać. To marka bardzo wdzięczna do utrzymania. Ponad cztery miesiące stał w garażu i za pierwszym razem odpalił, tylko podładowując akumulator. Nic tylko się cieszyć. Jeśli jest ładna pogoda, używam go jako pojazdu do jeżdżenia na co dzień.
Na konińskim placu Wolności pojawiło się kilkadziesiąt maszyn w różnym wieku, pięknych i lśniących, a chętnych do ich oglądania nie zabrakło. Czy można stwierdzić, który z pojazdów jest najcenniejszy? – Niektóre klasyki istnieją od pokoleń w rodzinie, więc nawet ciężko to wartościować. Na pewno można pochwalić się autem z lat 30-tych. To citroen. Jeśli chodzi o wartość pewnie tutaj wiedzie prym. On tu przyjechał na własnych kołach z pobliskiej gminy – mówi Mateusz Cieślak.