– Ona dbała o dom, przygotowała posiłki, piekła ciasta – zeznała przed sądem sąsiadka tragicznie zmarłej Grażyny A., którą w niedzielę wielkanocną w ubiegłym roku skatował mąż. Dodała jednocześnie, że widziała ślady pobicia na ciele kobiety i słyszała awantury dochodzące z posesji znajdującej się obok.
W konińskim Sądzie Okręgowym trwa proces przeciwko Andrzejowi A., któremu prokurator zarzucił pobicie żony ze skutkiem śmiertelnym. Kobieta zmarła w konińskim szpitalu z powodu ciężkich obrażeń wewnętrznych. Mężczyzna oskarżony został o to, że 16 kwietnia 2017 roku, w niedzielę wielkanocną, w miejscowości Wrząca Wielka, w powiecie kolskim, tak dotkliwie pobił swoją żonę, że mimo usilnych starań lekarzy zmarła po pięciu dniach w konińskim szpitalu.
Mężczyzna wyjaśniał, że zdenerwował się na żonę, bo ta nie przygotowała śniadania wielkanocnego. – Uderzyłem ją pięściami w brzuch, a potem kolanem. Nerwy, emocje, wyszło, jak wyszło – sąd podczas pierwszej rozprawy odczytał zeznania oskarżonego.
Do tej pory zeznania złożyło już kilkoro świadków, krewnych, znajomych rodziny, także lekarz ratujący życie kobiety. Przyznał, że stan pacjentki był bardzo ciężki, a uraz bardzo rozległy.
Dziś w sądzie odbyła się kolejna rozprawa. Zeznawała między innymi najbliższa sąsiadka Grażyny i Andrzeja A. Przyznała, że słyszała awantury dochodzące z posesji małżonków. Na ciele sąsiadki widziała obrażenia, które mogły być śladami pobicia. – Wiem, że oni spożywali alkohol, od pokrzywdzonej kilka razy wyczułam zapach – mówiła. – W sobotę wielkanocną wieczorem wyszłam z psem na spacer i słyszałam pokrzywdzoną, jak krzyczała. Nie słyszałam dokładnie słów i o co chodziło.
To nie był jedyny raz, gdy sąsiadka zauważyła, że między małżonkami dzieje się coś niepokojącego. – Już wcześniej, jakieś pół roku przed tragedią widziałam, jak oskarżony wyciągnął Grażynę z domu i zawlókł do pomieszczenia gospodarczego – zeznawała.
Świadek zapewniała jednocześnie sąd, że Grażyna A. zawsze przygotowywała dom na święta. Robiła wypieki. Przed tragiczną niedzielą wielkanocną przygotowała święconkę i babkę, którą sama upiekła.
Dzisiaj zeznania przed sądem złożył także policjant, który podczas śledztwa przesłuchiwał koleżankę córki małżonków Grażyny i Andrzeja.
Andrzejowi A. grozi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności albo dożywocie.