W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Jobs First

Aktualności

Po szkole godzinami ślęczą nad książkami. Rzecznik staje w obronie uczniów

2017-10-26 06:24:12
Po szkole godzinami ślęczą nad książkami. Rzecznik staje w obronie uczniów

Uczniowie muszą ciężko pracować nie tylko podczas lekcji. Po szkole czeka ich wielogodzinne ślęczenie nad książkami. Muszą rozwiązywać zadania, pisać wypracowania czy przygotowywać się do sprawdzianów. Zdaniem Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka, nauczyciele zadają zbyt dużo prac domowych. W tej sprawie napisał list do Anny Zalewskiej, minister edukacji narodowej.

Życie przeciętnego ucznia po szkole sprowadza się do nauki. Jeśli dziecko chce być dobrze przygotowane, powinno każdego dnia mieć wiedzę z każdego przedmiotu z trzech ostatnich lekcji. Nauczyciel ma prawo zrobić bowiem niezapowiedzianą kartkówkę. Prac domowych jest tak dużo, że zainterweniował nawet rzecznik praw dziecka. Napisał w tej sprawie list do Anny Zalewskiej, minister edukacji narodowej. To już drugie wystąpienie Marka Michalaka w tej sprawie. Pierwsze pismo do MEN-u skierował w marcu tego roku. „Ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, że dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, w tym kultywowania tradycji wspólnego spędzania czasu z rodzicami i rodzeństwem, a także wywiązywania się z obowiązków domowych, które również odgrywają istotną funkcję wychowawczą” – podkreśla rzecznik praw dziecka w piśmie do Anny Zalewskiej. Marek Michalak twierdzi również, że zadawanie prac domowych może pogłębiać różnice między uczniami z rodzin zamożnych i tych, które nie mogą zapewnić dzieciom spokojnych warunków do nauki.

Problem dostrzegają też rodzice. – Nauczyciele zamiast uczyć na lekcjach, wolą zadać zadania do domu, a później jeszcze zrobić sprawdzian. Dzieci nie mają właściwie czasu na odpoczynek i życie rodzinne. Mój syn codziennie godzinami odrabia lekcje i przygotowuje się do sprawdzianów. Zdarza się, że nauczycielka matematyki na zajęciach rozwiązuje 2 zadania, a do domu zadaje kolejnych 6. Tak nie może wyglądać szkoła. Prace domowe powinny tylko utrwalać zdobytą wiedzę – mówi mama konińskiego nastolatka.

Czy w konińskich szkołach prac domowych może być nieco mniej? Arkadiusz Chmielewski, dyrektor konińskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Poznaniu przyznaje, że zbyt wielkie obciążenie uczniów zadaniami jest dużym problemem polskiej szkoły. – Dyrektorzy szkół w ramach nadzoru pedagogicznego są zobowiązani sprawdzać, jak wygląda realizacja podstawy programowej i jak obciążone jest dziecko. Nie może być tak, że nauczyciel zbyt mało czasu poświęca na pracę z uczniem, a później zaległości trzeba nadrabiać w domu z rodzicami – tłumaczy Arkadiusz Chmielewski.

Czy szkoła bez zadań domowych jest możliwa? Wydaje się to mało prawdopodobne. Na razie rodzice wpierają swoje pociechy w odrabianiu lekcji oraz kontrolują ich postępy. Zdarza się, że sami siadają do książek i rozwiązują zadania, by szybciej skończyć pracę domową.




Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom:





stażyk
Takie będziemy mieli Rzeczypospolite jakie będzie jch młodzieży chowanie. W/g rzecznika to dzieci mają tylko świętować św.dresa tak jak w II LO? Tak długo jak młodzi ludzie będą się uczyć nie będzie z nimi problemów. Dodam tylko że im również i robota by pomogła a nie wymyślanie zajęć z których nic nie wynika.