Radny Artur Wróbel
przypomniał o śmiertelnych zatruciach czadem, o których głośno było w całej
Polsce. – W ostatnim czasie zdarzyły się dwie tragedie w Polsce, zresztą
niedaleko nas. Na poprzedniej sesji złożyłem wniosek formalny w sprawie czujników
czadu. Poruszyłem kwestie finansowe, jednak jak pokazuje życie, to nie do końca
chodzi o pieniądze. Osoba, która straciła życie w wyniku zatrucia czadem myślę,
że bez żadnego problemu by taki czujnik była w stanie kupić. Chciałem zapytać
panią wójt, jak się ustosunkuje do mojego wniosku, ponieważ odpowiedzi na
poprzedniej sesji nie uzyskałem. Czy da radę zamówić z wolnych środków 5, 10,
15, 20 sztuk takich czujników i będziemy mieli spokojne sumienie, bo życie jest
wartością nadrzędną? – mówił radny.
– Chyba trudno oczekiwać
jednoznacznej decyzji, bo wniosek oczywiście bardzo ogólny padł, żeby czujniki zakupić.
Ale co to znaczy zakupić? Czy zakupić dla każdej rodziny na terenie gminy Krzymów,
czy dać możliwość, żeby mieszkańcy mogli je kupić? W moim odczuciu
najskuteczniejsze byłoby dotarcie z informacją do tych ludzi, że jednak warto
inwestować we własne bezpieczeństwo. Uważam, że temat należy nagłaśniać choćby
przez organizację spotkań i przez wszystkie jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych,
w działalność których prewencja jest wpisana. Często w swoich sprawozdawczych
wystąpieniach mówią o spotkaniach z mieszkańcami czy podczas zebrań sołeckich. Ja
mało widzę takiej prewencji, jeśli chodzi o Ochotnicze Straże Pożarne. Natomiast
to, co się zadziało, niech będzie przyczyną do tego, że jednak warto o tym
mówić, pokazując, że taka informacja nie powinna być traktowana jako pustosłowie,
tylko jako przestroga przed czymś, co może się wydarzyć – mówiła Danuta Mazur,
wójt gminy Krzymów. – Mogę ewentualnie złożyć deklarację, że wszystkie te
rodziny, które uznają, że nie są w stanie kupić sobie takich czujników, jeśli
zwrócą się do mnie z prośbą, to na pewno postaramy się pomóc. Jestem
przekonana, że takie sytuacje będą jednostkowe. Zrobimy wszystko, żeby wesprzeć
te rodziny ze środków gminnych i to możemy potraktować jako pewnik.
I dodała, że co miesiąc spotyka się z komendantem gminnym OSP. – Na takiej
odprawie, która w zeszłym tygodniu się odbyła, poruszyłam ten temat. Komendant
wpisał sobie, że będzie rozmawiał we wszystkich jednostkach, żeby po prostu trafić
z informacją do mieszkańców. Ta prewencja jest najważniejsza, właśnie dotarcie do
ludzi i pokazanie, co może się zadziać, jeśli nie będziemy o to dbać. Żeby to
było jedno z działań priorytetowych w każdym domu – wyjaśniała wójt.
Radny Artur Wróbel
zasugerował, by podczas spotkań prewencyjnych OSP czy GOPS-u informować
mieszkańców, że jest możliwość nabycia czujników w urzędzie bądź pokierować ich
na właściwą drogę. Radny Jan Czaja stwierdził, że do takich spotkań z
mieszkańcami nie jest łatwo doprowadzić. – Temat bardzo ważny, ale żeby coś
zorganizować sami widzimy jaka jest trudność. Spotkania sołeckie – nie ma
ludzi. Sołtysów tutaj nie ma. Jak wyjść do społeczeństwa? To jest bardzo trudne
zadanie. Na pewno komendant na każdym zebraniu o tym mówi, tylko jednostek OSP
jest 5, a sołectw 21. Myślę, że problem nie jest w pieniądzach, ale dotarciu z
informacją do ludzi, że takie zabezpieczenie to coś bardzo ważnego – mówił
radny Jan Czaja. Sugerował też, by sołtysi zrobili listy osób, które czujniki chciałyby
kupić. – Oni zrobiliby listy osób chętnych, a ze strony gminy zostałby
zorganizowany taki zbiorowy zakup. Dla niektórych osób pieniądze nie są
przeszkodą, ale poszukanie czujników czy ich kupienie jest większą. Tego nie
zrobi pani wójt ani nikt indywidualnie, musimy to robić wspólnie. Sołtysi,
którzy mają funkcje w społeczeństwie, by się zorganizowali i w miarę jak najszybciej
takie spotkania przeprowadzili. Myślę, że to było najlepsze i zakup oczywiście.
Odpadłby mieszkańcom problem szukania. Pierwsza rzecz to dotarcie do
świadomości ludzi – mówił.
Leszek Staszak wskazał,
że czujniki czadu są ogólnodostępne w każdym markecie budowlanym. – Koszt takiego
urządzenia to ponad 60 złotych. Nie jest to wielki wydatek. Jest to naprawdę
ogólnodostępne. Najważniejszą rzeczą jest dotarcie do świadomości, że ten czujnik
jest potrzebny. Uważam, że to nie jest żadna bariera ani kwotowa, ani problem
ze znalezieniem czujnika, najważniejsze jest uświadomić mieszkańcowi danej
posesji, że w tym miejscu powinien być zamontowany czujnik – stwierdził.