Choć pojawiły się niedawno informacje, że połączenie Konińskiego Domu Kultury i Młodzieżowego Domu Kultury w jedną instytucję stanie się nieco później, bo od lutego 2025, Witold Nowak mówi, że chyba uda się to od 1 stycznia 2025, czyli tak jak planowano. Lucyna Lenard-Woźniak, dyrektor MDK, która jest też pełnomocnikiem do przeprowadzenia procedury połączenia Konińskiego Domu Kultury i Młodzieżowego Domu Kultury w Koninie, przedstawiła już koncepcję nowej instytucji.
Po spotkaniu z pracownikami obu instytucji
Odbyło się także spotkanie z pracownikami jednej i drugiej placówki. Wziął w nim udział między innymi Witold Nowak. – Rozmawialiśmy w takiej szczerej atmosferze obaw, niepokojów, ale też pewnych planów. Każda osoba będzie też mogła indywidualnie pójść do pani dyrektor, by porozmawiać i zapytać. Jeśli więc radni podtrzymają swoją decyzję, a jestem przekonany, że tak będzie 30 grudnia, to od 1 stycznia będziemy mogli obie jednostki połączyć, jak sądzę, w Konińskie Centrum Kultury – mówi wiceprezydent Konina.
Jakie są największe obawy?
Jakie są obawy pracowników, o których mowa była podczas spotkania? – Gdybym tak miał je zebrać w całość, to powiedziałbym, że oczekują inwestycji i poprawy bazy, w której pracują. Nie było takich obaw, my też je od razu rozwiewaliśmy, co do zwolnień. Mówiliśmy, że naszym celem nie jest zwalnianie kogokolwiek. To nie ma się odbywać kosztem ludzkim. Zależy nam na zmianie sposobu działania obu instytucji i najkrócej wracając do koncepcji, tak przynajmniej ją pani dyrektor zapisała, i tak ja też ją widzę w swojej głowie – 2 plus 2 równa się 5. To znaczy, dać jeszcze coś więcej z tego, co już dzisiaj mamy, łącząc siły, wymieniając się bazą. Na przykład MDK tworzy sporo spektakli i dzisiaj czasem korzysta z Oskardu, a przecież mógłby swobodnie z KDK-u. Były w historii różne rywalizacje, czasami nie były one zdrowe. Sądzę, że kiedy będzie jedno ciało, kiedy uda się tę jedną markę budować wspólnie, to co było, zostanie w niepamięci. Liczę też, że uda się nam zracjonalizować koszty i ich nie zwiększać, a może nawet zmniejszyć, jeśli chodzi o te koszty bieżące. Oczywiście chcielibyśmy zainwestować w jedną i drugą bazę, bo widzimy potrzeby i o tym też mówią pracownicy – dodaje wiceprezydent Konina.Festiwal z nowym terminem?
Można więc
spodziewać się remontu budynków, ale – jak wskazuje wiceprezydent – nie stanie
się to od razu. – Ale na pewno będziemy aktywnie poszukiwać pieniędzy na to
działanie – dodaje. A jak połączenie placówek przełoży się na Międzynarodowy
Dziecięcy Festiwal Piosenki i Tańca w Koninie, który organizuje KDK? Tutaj też
można spodziewać się zmian. Czy imprezę czeka „wielka rewolucja”? – Nie nazwałbym
tego wielką rewolucją – mówi wiceprezydent Nowak. Do końca grudnia mamy poznać
więcej szczegółów. Pojawiają się informacje, że festiwal może odbywać się w innym
terminie. – Takie myśli mamy. Popatrzymy również na koszty. Wiele osób mówiło w
trakcie konsultacji, że pewnie formuła festiwalu mogłaby się trochę zmienić,
ożywić. Pytanie, czy on musi być taki długi. Myślimy też, żeby więcej mieszkańców brało w nim udział.
Być może trzeba zrezygnować dla nich z biletów, a po prostu zaprosić
mieszkańców. Być może koncert finałowy nie powinien być taki długi! Takie głosy
pojawiały się z zewnątrz, bo to nie są tylko moje opinie. Ale na przykład ubiegłoroczny trwał krócej i wszyscy byli
zaskoczeni, że tak krótko i uważam, że dobrze, iż się skończył około godziny
23.00 – wyjaśnia Witold Nowak.
„Warto się zastanowić, co dalej z kinem”
Pracownicy pytali też, co dalej będzie z kinem, które działa w Konińskim Domu Kultury. – Musimy się temu na pewno przejrzeć. Sam jako uczestnik kina z jakiegoś powodu wolę pójść do kina kameralnego albo takiego dobrego, jakie mamy w Galerii nad Jeziorem. Musimy pomyśleć, czy jest jakiś pomysł na to kino, czy ma być ono niszowe, ogólne, a przecież konkurencja w Koninie jest dość duża. Mamy 3 kina, a sal kinowych jeszcze więcej, więc warto się zastanowić, co dalej z kinem. Ale też nie zapominajmy, że kino w KDK-u odgrywa jeszcze jedną rolę – edukacji filmowej – i o tym mówiłem na spotkaniu z pracownikami. Warto więc pomyśleć, czy w ogóle zrezygnować z kina, czy może pomyśleć o ucieczce do przodu i jeszcze bardziej w nie zainwestować. Wiemy, że problemem jest też ekran. On ogranicza pewne działania związane ze sceną i funkcjonowaniem kina, nachodzeniem się pewnych rzeczy, więc musimy temu się spokojnie przyjrzeć. Jestem przekonany, że nowa dyrekcja sobie z tym poradzi – mówi Witold Nowak.