Dyskusja podczas komisji, co do planowanej podwyżki za śmieci o 5 złotych do stawki 29 złotych (teraz to 24 zł od osoby na miesiąc), trwała ponad godzinę. I – jak można było się spodziewać – była burzliwa, bo radni w tej sprawie są bardzo podzieleni. – Pomogliśmy PWiK-owi, dopłacamy do MZK, czy naszego miasta nie stać na dopłatę 3,5 miliona złotych tak by system się bilansował? – chciała wiedzieć Emilia Wasielewska, wiceprzewodnicząca rady miasta.
– Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że ta stawka, którą zaproponowaliśmy, idealnie zbilansuje nasz system. Tutaj nie ma czegoś takiego, że robimy sobie jakąś górkę – mówił wiceprezydent Paweł Adamów.
– Jeśli chodzi o tę stawkę 5 złotych, w porównaniu do innych miast, nie wygląda ona jakoś masakrycznie – mówił Mikołaj Marcinkowski, szef komisji finansów.
Podczas dyskusji mowa była też o tym, kto lepiej a kto gorzej segreguje odpady w mieście. – W domkach w ogóle nie mamy problemów z segregacją, bo tam można nałożyć karę i każdy się boi, więc segreguje – mówił Paweł Adamów odnosząc się do rzuconej propozycji, by z zabudowy jednorodzinnej częściej odbierać odpady. – Jeśli byśmy robili to dwa razy częściej to dwukrotnie wzrosną koszty systemu – dodał wiceprezydent. – Jeśli nie mamy problemu z domkami jednorodzinnymi, a problem jest z zabudową wielorodzinną, czy nie warto było zastanowić się nad oddzielnymi stawkami za śmieci dla domków jednorodzinnych i dla zabudowy wielorodzinnej. Wydaje mi się, że w innych miastach są takie rozwiązania – zasugerował Mikołaj Marcinkowski. Rafał Oblizajek, kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Koninie odpowiedział, że z takim podziałem się nie spotkał.
Robert Popkowski, szef klubu Konińskiej Prawicy Wschodniej Wielkopolski, podczas komisji przedstawił propozycję, którą już wcześniej zgłosił podczas konferencji prasowej. Chce, by planowaną podwyżkę (by nie obciążać mieszkańców) sfinansować z założonej w budżecie na 2025 rok nadwyżki. – Dla mnie te podwyżki za śmieci w tej wielkości są zupełnie nieakceptowalne – mówił Robert Popkowski. – Nie jestem za tym, żeby jakiejś podwyżki nie było, ale musi być bardzo racjonalna, przewidywalna.
Nawiązał też do wypowiedzi prezydenta, który skomentował podczas dzisiejszej konferencji w magistracie pomysł radnego Popkowskiego. – Możemy zrobić coś dobrego dla mieszkańców, zwłaszcza tych, którzy tego najbardziej potrzebują i to nie jest nadwyżka techniczna. Pan prezydent powiedział na konferencji prasowej, że to jest nadwyżka techniczna. Nie ma takiego pojęcia. Nadwyżka budżetowa jest nadwyżką budżetową i to my radni decydujemy na co, te pieniądze przeznaczać. Będę się skłaniał do tego, żeby was przekonywać, żebyśmy naszym mieszkańcom odpuścili to 5 złotych – mówił Robert Popkowski.
– Pan Robert Popkowski proponuje, żebyśmy dopłacali do tej podwyżki z nadwyżki budżetowej, która na zostać przeznaczona na spłatę zadłużenia miasta – skomentował radny Joachim Sikorski. – Mówił też pan radny, dlaczego te podwyżki są tak drastyczne? To mamy wprowadzać wyższe opłaty, zacząć od 5 złotych, czy mamy dopłacać w nieskończoność aż w końcu będziemy zmuszeni do wprowadzenia takiej drastycznej podwyżki. Jestem zaskoczony, jak na jednej komisji jest pan w stanie grać na dwa fronty. Taki lewicowo-populistyczny, czyli my zapłacimy wszystkie opłaty za was. Czemu się ograniczać? Może znieśmy w ogóle opłaty za śmieci i te całe 29 złotych dopłacajmy z budżetu miasta? A jednocześnie mówiliśmy o rosnącym podatku od nieruchomości i, że to jest zarzynanie przedsiębiorców. Powinniśmy wybrać jeden front działania.
Do propozycji Roberta Popkowskiego odniósł się też wiceprezydent Adamów. – Jeżeli my nadwyżkę, za którą chcemy spłacić kredyt, przeznaczymy na dofinansowanie do odpadów, to tak jakbyśmy zaciągnęli kredyt po to, żeby dofinansować mieszkańcom ceny z odpady – mówił Paweł Adamów. – Za rok znowu się spotkamy i ta dziura będzie jeszcze większa. Znam gminy, które dopłacają większość i wpakowali się w pułapkę polityczną, że już nie są w stanie tego wyrównać.
Dodał, że nawet po podwyżce stawka w naszym mieście nie będzie wyższa niż 30 złotych. – Rzadko się spotyka, szczególnie w miastach takiej wielkości jak Konin, żeby ta cena była mniejsza niż 30 złotych – mówił Paweł Adamów.