„Z wielkim mozołem starałem się o to, aby to przedsięwzięcie znalazło się w programie Kolej Plus”
Były wiceminister rolnictwa w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, obecnie poseł Ryszard Bartosik podczas konferencji na placu Wolności w Koninie (w rocznicę wyborów parlamentarnych) mówił o budowie linii kolejowej z Turku do Konina. Jak wiadomo, ten polityk jest orędownikiem tej inwestycji i w poprzedniej kadencji zabiegał, by znalazła się ona na liście tych do realizacji. – Wszystko wskazuje na to, że uda się zahamować program budowy kolei z Turku do Konina. Otóż znaleźli się dwaj panowie w regionie, posłowie Platformy Obywatelskiej, poseł Michał Kołodziejczak, jednocześnie wiceminister rolnictwa, i poseł Tomasz Nowak, którzy postawili sobie za cel działanie na szkodę naszego regionu. Z przyczyn politycznych, bo nie ma żadnych argumentów, ani finansowych, ani merytorycznych – mówił poseł. – Z wielkim mozołem starałem się o to, aby to przedsięwzięcie znalazło się w programie Prawa i Sprawiedliwości Kolej Plus i udało się. Niestety jednak rok temu po wyborach zmieniła się władza i dwaj panowie posłowie z naszego regionu, poseł Nowak i poseł Kołodziejczak, ścigają się w tym, aby zablokować to przedsięwzięcie, aby otrzymać tytuł grabarzy regionu, bo inaczej tego nazwać nie można.
„Te pieniądze byłyby zaangażowane w subregion”
Według Ryszarda Bartosika
budowa linii kolejowej z Turku do Konina to bardzo ważne przedsięwzięcie, które
przyczyniłoby się do rozwoju naszego regionu. – Tak jest w Platformie Obywatelskiej, w tym
rządzie, że kto więcej zablokuje inicjatyw Prawa i Sprawiedliwości, ten chyba uzyskuje
jakieś plusy i bonusy. I tak jest w tym przypadku. Poza tym widać niechęć obu
panów do naszego subregionu, do Turku – mówił poseł Bartosik. Dodając, że
posłom wtóruje też wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. – Panowie również
wpływają na PKP PLK, które zamierzają zaniechać temu projektowi. Niestety, taka
jest rzeczywistość. Minister Kołodziejczak przyjeżdża do powiatu tureckiego i
mówi o dwóch miliardach kosztów budowy, gdzie indziej widzimy miliard trzysta
milionów, w dokumentach jest osiemset milionów złotych. Te argumenty
ekonomiczne nie przemawiają do nikogo, bo nie może być tak, że każdego dnia
inny minister czy poseł, który jest za zablokowaniem tej inwestycji, mówi o
innej kwocie – stwierdził poseł Bartosik. Jak wskazuje, budowa linii kolejowej może
kosztować miliard czy około 1,5 miliarda złotych. – Ale te pieniądze byłyby
zaangażowane w subregion koniński, przyczyniłyby się do jego rozwoju – dodał
poseł PiS. – Po wyborach widzimy, że nic dobrego się nie zdarzyło, a wręcz
przeciwnie, hamuje się inwestycje potrzebne do rozwoju tego regionu i próbuje
się stworzyć z niego skansen. A my chcemy się rozwijać, nie chcemy być jakimś
grobowcem.
DK nr 72 jest strasznie obciążona
Poseł odniósł się też do zapowiedzi, że planowaną linię kolejową miałyby zastąpić przewozy autobusowe. – Po pierwsze, nic takiego się nie dzieje, bo faktycznie nie ma takich propozycji. Po drugie, droga krajowa nr 72 jest strasznie obciążona. Od 1 stycznia 2023 roku na tej trasie mieliśmy 168 zdarzeń drogowych. Tam ciągle zdarzają się wypadki, tam giną ludzie, tam ludzie są ranni. Kolej miała odciążyć tę drogę, a panowie z Platformy Obywatelskiej próbują ją dociążyć, jeśli w ogóle to zrealizują – mówił poseł Bartosik. – W dłuższej perspektywie moglibyśmy przedłużyć tę linię kolejową poprzez Uniejów w kierunku Łodzi. To wszystko jest możliwe, ale trzeba mieć chęć rozwijania naszego regionu. Przykro mi, że poseł z Błaszek, z województwa łódzkiego, wtrąca się w nasze sprawy i to jeszcze w taki sposób. Trochę mniej dziwię się posłowi Nowakowi. Był przecież gorącym propagatorem prywatyzacji naszych kopalń, więc on już ma doświadczenia w tym, aby hamować rozwój naszego regionu i to jest jego działka, jego konik. Obawiam się, że nie będzie i elektrowni atomowej, bo ta sprawa się ślimaczy, nic w tym zakresie się nie dzieje. Są to więc na rocznicę wyborów bardzo smutne informacje. Wierzę w to, że kiedyś ta kolej powstanie, a tym posłom z tego regionu, którzy są przeciwko tej inwestycji na każdym kroku, w każdym miejscu, na każdym spotkaniu będę przypominał o tym, że są hamulcowymi naszego regionu – dodał Ryszard Bartosik.
Zapytaliśmy też posła PiS o mieszkańców, którzy przecież protestują przeciwko tej inwestycji. Czy i ich nazwałby „grabarzami regionu”? – Mieszkańcy nie są decydentami, nigdy bym ich tak nie nazwał. Powiedziałem wyraźnie, że mówię o dwóch posłach, którzy działają przeciwko rozwojowi naszego regionu, natomiast doskonale rozumiem mieszkańców. Wiem, że zawsze są protesty, były i będą i to w całej Polsce się tak zdarza, jak przy tego typu inwestycjach. Po to są konsultacje, które przebiegały, przynajmniej w ostatnim okresie, w sposób właściwy i w wielu miejscowościach udało się uzyskać porozumienia, ale niestety nie wszędzie, bo to jest niemożliwe. Te protesty nie były aż tak znaczące, jak to jest czasami przedstawiane. Myślę, że poseł Kołodziejczak swoim sposobem bycia i podejściem do wszystkich spraw bardziej rozdmuchiwał te protesty, aniżeli one same żyły własnym życiem. Większość mieszkańców naszego regionu to rozumie. Niestety ci, których bezpośrednio to dotyczy, czasami dotyka krzywda. To trzeba jasno powiedzieć. Ale przecież tych kolizji nie było aż tak dużo i takie decyzje zawsze spotykają się z oporem. Należy odpowiednio wynagrodzić tych, którzy doznają w związku z tym krzywdy – dodał poseł Bartosik.
Zapowiedział, że kiedy PiS przejmie władzę w kraju, także i ten projekt wróci. A jak poseł komentuje opinie, że ta inwestycja jest nieuzasadniona ekonomicznie, że nie będzie kto miał jeździć pociągami? – Mówiłem o tym, że jest możliwe przedłużenie tej linii. Po drugie, transport publiczny to nie jest biznes, to jest działanie solidarnościowe. Jeśli tak byśmy myśleli, to powinniśmy wszelkie odcinki kolejowe, komunikację publiczną lokować wokół wielkich miast, bo tam się to opłaca, tam są duże przepływy ludności. Natomiast Turek tak, najlepiej zaorać, czy Konin również – mówił poseł PiS.