Odpust w Bieniszewie to przedsięwzięcie ważne dla lokalnej społeczności. W przygotowania włącza się Parafia św. Marcina z Tours w Kazimierzu Biskupim, Bractwo Świętych Pięciu Męczenników w Kazimierzu Biskupim, powstałe w 1724 roku, okoliczne straże pożarne, Gminny Ośrodek Kultury w Kazimierzu Biskupim, koła gospodyń z okolicznych wsi, chór z parafii w Posadzie, orkiestra dęta OSP w Kazimierzu Biskupim i mnóstwo ludzi dobrej woli. Tłumy przyjeżdżających zajęły wszystkie poletka parkingowe, ruchem kierowali strażacy i policjanci, a część osób nie dojechała na główną uroczystość z powodu zamknięcia przez służby zupełnie zakorkowanej drogi dojazdowej. Po rozładowaniu korka sytuacja wróciła do normy.
Podczas głównej sumy odpustowej w niedzielę o godz. 12.00, którą celebrował proboszcz parafii św. Marcina z Kazimierza Biskupiego ks. Michał Drewniacki, kazanie o narodzeniu Marii Panny i roli rodziny wygłosił ks. Piotr. Po zakończeniu uroczystości głos zabrał przeor bieniszewskiego eremu ks. Stanisław. To było „ojcowskie” pouczenie dla obecnych pątników, którzy nie zważając na żar lejący się z nieba słuchali mądrych nauk zakonnika. Bieniszewscy kameduli cieszą się szacunkiem okolicznych mieszkańców, co widać było podczas uroczystości odpustowych i również w tym, że bieniszewski erem jest jedynym w Polsce, w którym przez dwie godziny w każdą niedzielę i święto mogą modlić się i kobiety, i mężczyźni. I miejscowa społeczność pilnuje, aby ten zwyczaj trwał!
Święto narodzenia NMP w Bieniszewie przebiegło uroczyście i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Na wieczorne uroczystości podążała m.in. piesza pielgrzymka z parafii św. Maksymiliana w Koninie. Wzdłuż leśnej drogi rozłożyli się sprzedawcy ozdób, waty cukrowej, rzeźb, obrazów religijnych, kogucików, zabawek dla dzieci i wyrobów lokalnych twórców. Wydarzenie to jest przejawem tradycji i lokalnego kolorytu. Przy tak pięknej pogodzie było wspaniale.
Wanda Gruszczyńska