W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar do 30.12.24

Aktualności

Wieczorem odór atakuje ze zdwojoną mocą. Mieszkańcy znów spotkali się z przedstawicielami firmy

2024-07-31 07:00:00

Wieczorem odór atakuje ze zdwojoną mocą. Mieszkańcy znów spotkali się z przedstawicielami firmy

Mieszkańcy Brzeźna i okolic ponownie spotkali się z przedstawicielami firmy Bioproten (Grupa Eneris). Jak mówią mieszkańcy, teraz nie śmierdzi już tak mocno w dzień, jednak odór ze zdwojoną siłą nasila się wieczorami.

Przypomnijmy, że po spotkaniu 4 lipca przedstawiciele firmy uprzątnęli składowane na placu odpadki żywności. Wypróbowali także barierę odorową, która miała zatrzymać fetor. Jednak jak mówił Aleksander Serafiński, prezes Bioprotenu, nie sprawdziła się i optymalnym wyjściem jest zbudowanie hali, w której przetwarzano by odpady oraz odbywałby się tam rozładunek, bo na hałas z tym związany narzekają najbliżej mieszkający. Nie określono jednak, kiedy taka hala mogłaby powstać. A może to potrwać, bo firma musi przygotować dokumentację i uzyskać stosowne pozwolenia.

Jak sytuacja wygląda w tej chwili?

– Plac został posprzątany po dwóch kontrolach gminnych i Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Sytuacja jest o tyle dobra, że na placu nie ma odpadów i w dzień tak nie śmierdzi. Ale nocami jest nie do wytrzymania, o 22.00, 23.00 jak coś wypuszczą, to jest „ogień” normalnie. Idzie się udusić na zewnątrz – mówi nam Dariusz Cebulski, radny gminy Krzymów, inicjator spotkań mieszkańców z przedstawicielami Bioprotenu. – Na wieczór i nocą to jest tragedia. Jest smród nie do wytrzymania. Mieszkam od tej firmy 800 metrów na północ. Jestem trzecim mieszkańcem pod względem odległości. Najbliższa pani co była teraz na spotkaniu mieszka 300 metrów od firmy i jej na przykład jeszcze przeszkadzał oprócz smrodu hałas związany z rozładowywaniem kontenerów. Po tym spotkaniu poniedziałkowym, wieczorem nie spałem do pierwszej w nocy, no i było idealnie. Rano we wtorek napisałem smsa do prezesa, że jeśli się chce, to da się zlikwidować ten nocny odór. Całą noc spaliśmy przy uchylonym oknie, co od kilku miesięcy było niemożliwe. Ale już następnej nocy znów było czuć jakby się tłuszcz przypalił na patelni, nie śmierdziało padliną.
Radny dodaje, że mieszkańcy i urzędnicy byli na obywatelskiej kontroli. – Przeszliśmy tam wszystko. Krwi nie ma, tylko tak jakby ścieki gdzieś były odprowadzane w sposób nie taki, jak należy. I podnieśliśmy ten temat. No i sytuacja wygląda tak, że prezes firmy zadzwonił do mnie w środę, żeby spotkać się w piątek na placu, by zlokalizować źródło fetoru – mówił Dariusz Cebulski.

Kiedy przestanie śmierdzieć?

Mieszkańcy pytali na spotkaniu, kiedy przestanie śmierdzieć? Nie padły żadne zapewnienia. – Panowie zadeklarowali jedynie, że do 28 października, a to data kolejnego spotkania, przedstawią gotowy projekt hali, a do końca roku będą mieli uzyskane wszystkie pozwolenia dotyczące budowy – mówi radny. – A ludzie są zdesperowani. Różne głosy z sali padły, włącznie z deklaracją o pozwie zbiorowym. Sytuacja nie jest wesoła. Przyszły po jednej, dwie osoby z domu. Tych ludzi w większości znam osobiście. Poprosiłem prezesa, żeby podszedł poważnie do sprawy. Wiem, że on tam jest od czterech miesięcy prezesem, wiele rzeczy ma do zrobienia, ale wszystkiemu trzeba stawić czoła.

zdj. Urząd Gminy w Krzymowie

pewik operator