Mieszkańcy Brzeźna i okolic ponownie spotkali się z
przedstawicielami firmy Bioproten (Grupa Eneris). Jak mówią mieszkańcy, teraz
nie śmierdzi już tak mocno w dzień, jednak odór ze zdwojoną siłą nasila się
wieczorami.
Przypomnijmy, że po spotkaniu 4 lipca przedstawiciele firmy uprzątnęli
składowane na placu odpadki żywności. Wypróbowali także barierę odorową, która miała
zatrzymać fetor. Jednak jak mówił Aleksander Serafiński, prezes Bioprotenu, nie
sprawdziła się i optymalnym wyjściem jest zbudowanie hali, w której
przetwarzano by odpady oraz odbywałby się tam rozładunek, bo na hałas z tym
związany narzekają najbliżej mieszkający. Nie określono jednak, kiedy taka hala
mogłaby powstać. A może to potrwać, bo firma musi przygotować dokumentację i
uzyskać stosowne pozwolenia.
Jak sytuacja wygląda w tej chwili?
– Plac został posprzątany po dwóch kontrolach gminnych i Wojewódzkiego Inspektoratu
Ochrony Środowiska. Sytuacja jest o tyle dobra, że na placu nie ma odpadów i w
dzień tak nie śmierdzi. Ale nocami jest nie do wytrzymania, o 22.00, 23.00 jak
coś wypuszczą, to jest „ogień” normalnie. Idzie się udusić na zewnątrz – mówi
nam Dariusz Cebulski, radny gminy Krzymów, inicjator spotkań mieszkańców z
przedstawicielami Bioprotenu. – Na wieczór i nocą to jest tragedia. Jest smród
nie do wytrzymania. Mieszkam od tej firmy 800 metrów na północ. Jestem trzecim
mieszkańcem pod względem odległości. Najbliższa pani co była teraz na spotkaniu
mieszka 300 metrów od firmy i jej na przykład jeszcze przeszkadzał oprócz
smrodu hałas związany z rozładowywaniem kontenerów. Po tym spotkaniu
poniedziałkowym, wieczorem nie spałem do pierwszej w nocy, no i było idealnie.
Rano we wtorek napisałem smsa do prezesa, że jeśli się chce, to da się
zlikwidować ten nocny odór. Całą noc spaliśmy przy uchylonym oknie, co od kilku
miesięcy było niemożliwe. Ale już następnej nocy znów było czuć jakby się
tłuszcz przypalił na patelni, nie śmierdziało padliną.
Radny dodaje, że mieszkańcy i urzędnicy byli na obywatelskiej kontroli. – Przeszliśmy
tam wszystko. Krwi nie ma, tylko tak jakby ścieki gdzieś były odprowadzane w
sposób nie taki, jak należy. I podnieśliśmy ten temat. No i sytuacja wygląda
tak, że prezes firmy zadzwonił do mnie w środę, żeby spotkać się w piątek na
placu, by zlokalizować źródło fetoru – mówił Dariusz Cebulski.
Kiedy przestanie śmierdzieć?
Mieszkańcy
pytali na spotkaniu, kiedy przestanie śmierdzieć? Nie padły żadne zapewnienia. –
Panowie zadeklarowali jedynie, że do 28 października, a to data kolejnego
spotkania, przedstawią gotowy projekt hali, a do końca roku będą mieli uzyskane
wszystkie pozwolenia dotyczące budowy – mówi radny. – A ludzie są zdesperowani.
Różne głosy z sali padły, włącznie z deklaracją o pozwie zbiorowym. Sytuacja
nie jest wesoła. Przyszły po jednej, dwie osoby z domu. Tych ludzi w większości
znam osobiście. Poprosiłem prezesa, żeby podszedł poważnie do sprawy. Wiem, że
on tam jest od czterech miesięcy prezesem, wiele rzeczy ma do zrobienia, ale
wszystkiemu trzeba stawić czoła.
zdj. Urząd Gminy w Krzymowie