W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
YOCHI

Aktualności

W Przedczu parafianie zbuntowali się przeciwko proboszczowi. Domagają się jego odejścia

2023-04-23 07:16:00

W Przedczu parafianie zbuntowali się przeciwko proboszczowi. Domagają się jego odejścia

Mieszkańcy Przedcza w powiecie kolskim buntują się przeciwko proboszczowi i żądają jego odejścia. O sprawie wczoraj, tj. 22 kwietnia, poinformował tvn24.pl.


W Przedczu parafianie zbuntowali się przeciwko proboszczowi. Informację o protestach wiernych i tym, że domagają się odejścia duchownego, podała wczoraj, tj. 22 kwietnia, tvn24.pl, a niedługo potem, powołując się na niego, także inne ogólnopolskie media, co sprawiło, że o mieście w powiecie kolskim zrobiło się głośno w całym kraju.


Duchowny, z którego posługi niezadowolenie wyrażają parafianie, proboszczem w Przedczu jest od września 2021. Wcześniej był duszpasterzem na Białorusi. Parafianie wiele mu zarzucają. Z ich relacji wynika, że w dość krótkim czasie zdążył się pokłócić z wieloma osobami w mieście. Wszystko zaczęło się od chłodni, która powstała z datków parafian. – Popsuł się agregat w chłodni przy kościele. Od lat wykorzystywaliśmy ją do pochówków. Proboszcz stwierdził, że za naprawę powinien zapłacić okoliczny zakład pogrzebowy – powiedział w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl były kościelny w parafii. Ostatecznie proboszcz kazał zamknąć chłodnię, a to spowodowało, że ciała zmarłych trzeba było wozić do sąsiedniej parafii.


Ale to niejedyny powód buntu. Parafianie chcą, aby proboszcz odszedł jak najszybciej, bo mają dość „fałszu, zawiści i obłudy”. Wśród zarzutów jest m.in. to, że nie pojawił się na jednym z pogrzebów, a informacji o pochówku nie przekazał wikaremu, że chciał wiernych skłócić, że ich obmawiał podczas kolędy, że straszył rodziców, iż nie dopuści dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, że nie przekazuje znaku pokoju podczas mszy i że wymówił umowę najmu kardiologowi, który przyjmował w budynku należącym do parafii.


Parafianie poprosili o pomoc kurię. Wysłali do biskupa Krzysztofa Wętkowskiego prośbę o interwencję. Informowali, że przez działania proboszcza spada liczba wiernych na nabożeństwach, że rezygnują ministranci, a ludzie odwracają się od wiary. Równocześnie zaczęli zbierać podpisy w sprawie usunięcia proboszcza. Ostatecznie zebrano ich około tysiąca (cała parafia liczy nieco ponad 3,5 tysiąca wiernych). Kuria zapewniła ich, że konflikt niedługo zostanie rozwiązany. Przedstawiciele kurii przekazali wiernym, że niechciany proboszcz zakończy pracę z końcem marca. Potem jednak zdanie zostało zmienione.


Nie wszyscy parafianie podzielają wysuwane zarzuty i domagają się usunięcia proboszcza. Ksiądz natomiast nie chciał sprawy komentować. Rzecznik włocławskiej kurii, ksiądz Artur Niemira, nie chciał omawiać szczegółów konfliktu proboszcza z parafianami. Poinformował jednak, że biskup podjął już odpowiednie kroki, a na miejsce obecnego proboszcza w lipcu przybędzie kolejny.


abk

źródło: tvn24.pl



Otwarcie 1,5 %