Tym razem ulicami Starówki wiodła trasa Konińskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Poprzedziła go msza święta w kościele św. Bartłomieja. – Przed nami najważniejsza rzecz, musimy się nauczyć żyć i postępować tak oni – mówił Gabriel Kubacki, syn żołnierza wyklętego Józefa Kubackiego ps. Wicher.
„Bóg, honor i ojczyzna”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, „Armio wyklęta dziś Konin o was pamięta”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa” – takie między innymi hasła towarzyszyły Konińskiemu Marszowi Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który tym razem przeszedł ulicami Starówki. – Dlaczego tegoroczny marsz szedł inną trasą niż co roku? Znajdujemy się przy ruinach byłego więzienia. Kolega Łukasz Rewers wnioskował do władz miejskich, aby to miejsce upamiętnić tablicą lub w inny sposób – mówił Jakub Talent-Dominiak, przewodniczący zgromadzenia, przy ulicy Wodnej, gdzie zakończył się marsz.
– Gdzie są władze? Gdzie są władze? – w pewnym momencie padło na głos takie pytanie. Anna Bryłka, wiceprezes Ruchu Narodowego, podkreślała, że ten dzisiejszy marsz to jest wyraz hołdu dla żołnierzy podziemia antykomunistycznego. – To jest uznanie ich walki, niezłomnej postawy patriotycznej i jest to również dla nas, jak pięknie moi przedmówcy powiedzieli, wzór do naśladowania fantastycznej, wspaniałej postawy patriotycznej, wierności wolnej i niepodległej Polski – mówiła Anna Bryłka. – Dzisiaj historia żołnierzy wyklętych jest dopiero znana szerzej od kilkunastu lat, nikt o tym nie mówił i nie pamiętał. I naszym zadaniem, zwłaszcza tutaj obecnych jest pamiętanie, przypominanie i kultywowanie tej pamięci, bo niestety jeśli my o to nie będziemy się troszczyć, to wygląda, że żadna władza się o to nie zatroszczy.
– Komuniści nie wiedzieli o tym, że żołnierze wyklęci są ziarnem, które dzisiaj wydaje swoje plony. I takie marsze jak ten dzisiejszy są tego najlepszym dowodem, że pamięć o nich żyje – mówił Maciej Jóźwiak z Ruchu Narodowego. – Musimy zwrócić uwagę też na to, że żołnierze wyklęci są dzisiaj opluwani przez tęczowych i czerwonych propagandzistów i nazywani bandytami. My nie możemy na to pozwolić, nie możemy milczeć. Żołnierze wyklęci dzisiaj się sami nie obronią, musimy stanąć w ich obronie.
Maciej Jóźwiak nawiązał też do wyborów. – Musimy tak jak żołnierze wyklęci stanąć do walki i się organizować, musimy się jednoczyć i też mądrze zagłosować w najbliższych wyborach – mówił.
Jednym z punktów na trasie marszu była tablica pamiątkowa przy ulicy Szarych Szeregów. Tutaj głos zabrał Gabriel Kubacki, syn żołnierza wyklętego Józefa Kubackiego (pseudonim Wicher). – Ojciec należał do gruby Gabriela Fejcho – mówił. – Przewinęło się przez nią około 45 do 50 ludzi, była ona aktywna, zawsze na akcje, na które chodzili i organizowali ubierali się w mundury Wojska Polskiego.
Przypomniał też, że jego ojciec został aresztowany razem z Gabrielem Fejcho. – Przywieźli ich do więzienia na ulicę Wodną, tutaj czekali do maja na wyrok. Ojciec mój dostał najpierw dożywocie, później 10 lat pozbawienia wolności. Gabriel Fejcho został stracony, ja to nazywam morderstwem, bo trudno to nazwać procesem, który w zasadzie trwał parę dni – mówił Gabriel Kubacki. – Dla mnie moje życie było dość zagadkowe. W niektórych sytuacjach nie wiedziałem, dlaczego tak się zachowujemy. Dlaczego mój tata zamiast na 1 maja, prowadził nas do kościoła na 3 maja, zamiast uroczystości komunistycznych chodziliśmy do kościoła, jak było Trzech Króli to nie posyłał nas do szkoły. Tę konspirację miał tak zakodowaną w swoim organizmie, że na każdym kroku się czegoś obawiał, jak zaszczekał pies, to zawsze zza firanki wyglądał kto idzie.
Do napisu przy ulicy Szarych Szeregów nawiązał w swoim wystąpieniu
Łukasz Rewers. – Ona w ogóle nie wspomina o tym, że w tym miejscu mieścił się
areszt UB, gdzie ludzie byli mordowani, gdzie lekarz stwierdzał ich zgody –
mówił.
Marsz zakończyło złożenie kwiatów przy ulicy Wodnej i wspólne odśpiewanie hymnu Polski.