Bożena Kaczmarek, członkini koła, piecze wspaniałe torty. – Od zawsze lubiłam piec ciasta. Z siostrą się zawsze śmiałyśmy, że ona jest od robienia mięsa, bo przygotowuje różne takie rarytasy. A ja zawsze robiłam wypieki. Robię podstawę – płaty bezowe, a dodatki i dekoracje, to przygotowujemy już na różne imprezy razem z panią Alą Byczyk. Zawsze pani Ala jakiś pomysł na ozdobienie tortu ma. Wspominam, że kiedyś jako nastolatka upiekłam karpatkę, mieliśmy akurat gościa. I okazało się, że ta karpatka wcale mi nie wyszła. Była po prostu płaska. Do niczego się nie nadawała. Szwagier mnie pocieszał, że pierwszy raz nie wyszła i następnym razem będzie lepiej. I rzeczywiście później każda kolejna była lepsza – śmieje się Bożena Kaczmarek.
Czy trzeba mieć jakieś specjalne zdolności? – Coś na pewno musi być, bo nie każda pani się za pieczenie bierze. Woli sobie kupić gotowe ciasto. Bo czasami jest tak, że nie wyjdzie, a to nie wyrośnie, a to zakalec się zrobi. Mnie się to nie zdarza. Bardzo rzadko, sporadycznie. Już trochę ciasta piekę, więc wiadomo, że ma się swoje sposoby, takie własne triki – mówi.
Czy jakieś ciasto, czy tort wyjątkowo pamięta? – To są różne ciasta. Torty, orzechowce, z galaretką, kiedyś robiło się z różnymi masami. Na święta na pewno będzie serniczek, orzechowiec, nieraz piekłam kruche ciasteczka z bezą i na wierzch orzeszek. U mnie w domu pytam zawsze dzieci, co chciałyby zjeść. Chodzi o to, że jak się upiecze to, żeby nie stało, żeby chętnie zjadali – opowiada.
Wanda Staśkowiak, członkini KGW Mniszki, w swoim domu wykorzystuje właściwie wszystko z czego da się zrobić coś… pięknego. – Ja to po prostu kocham. To moje hobby – mówi. – Sprawia mi to przyjemność. Mam na to czas, bo jestem już na emeryturze. Zawsze lubiłam szyć, przerabiać rzeczy. Tym bardziej cieszy to, że w ten sposób daje się drugie życie rzeczom, które normalnie by się wyrzuciło – mówi. Pani Wanda wykorzystuje wszystko, co ma w zasięgu wzroku – pozostałości palet, butelki, plastiki, niepotrzebne skrawki – ktoś powiedziałby śmieci. – Dla mnie to cenne źródło materiałów. Razem z KGW wyjeżdżamy w różne miejsca. Patrzę, uczę się, rozmawiam, zdobywam doświadczenie. Po każdym wyjeździe naszego koła powstają piękne rzeczy. Teraz szyję skrzaty na prezenty dla bliskich, dla rodziny – dodaje.
Każda okazja jest dobra, by kogoś obdarować piękną ozdobą. Na Boże Narodzenie szyje Mikołaje, na Wielkanoc zające, a w międzyczasie makramy. – Nie wyrzucam czegoś, co mogę jeszcze wykorzystać. Mnie się wszystko przydaje. W wyjątkowy sposób można wykorzystać szklane butelki, papierowe wiórki czy plastikowe elementy. Używam filcu, gałązek bambusa, szyszki, liście, żołędzie, kasztany. Z plastikowych butelek robię kwiaty – wycinam liście i płatki, podgrzewam je świecą, bo pod wpływem ciepła się wyginają – wyjaśnia.
Odnawia też drewniane rzeczy na przykład łyżki, krzesła, stoły. – Maluję je brązową emalią, potem przecieram świecą, znów maluję białą emalią i przecieram jeszcze raz. Powstaje taka piękna powierzchnia. Jak się ma pomysł, co z nimi zrobić, jak je odnowić, do czego mogą służyć, można kogoś takim prezentem własnoręcznie wykonanym obdarować. Rodzinę, znajomych, przyjaciół – mówi pani Wanda. Czy każdy może robić takie wyjątkowe rzeczy z odpadów? Pani Wanda zachęca, by spróbować swoich sił. – Każdy może się czymś takim zająć. Jak się ma pomysł to z niczego można zrobić coś wyjątkowego – zapewnia.
Barbara Skała jest członkinią KGW „Marianki” i zasłynęła wśród pań z wyjątkowych zdolności do pieczenia i ozdabiania ciastek, w tym także świątecznych pierników. Skąd wzięła się jej ta pasja pieczenia ciasteczek? – Pierniki na święta w moim domu były od zawsze. Gdy byłam dzieckiem słodycze nie były tak łatwo dostępne, więc mama piekła nam pierniczki i inne ciasteczka. Z czasem to ja zaczęłam je piec dla moich dzieci. To już jest nasza rodzinna tradycja. Na Mikołaja zawsze muszą być kolorowe pierniczki. Kiedyś wpadłam na pomysł, że na wyjazd z KGW zrobię pierniczki z logo „Marianek”. To był strzał w dziesiątkę, bo pierniczki cieszyły się dużym zainteresowaniem i tak od tamtej pory moje lukrowanie ciasteczka są na każdym wyjeździe – mówi Barbara Skała.
Czy takie ciasteczka może każdy zrobić? – Oczywiście, że każdy może je zrobić. Potrzeba tylko dużo cierpliwości, chęci i trzeba dać się ponieść fantazji – śmieje się.
A jakich użyć materiałów do ozdobienia? – Tak naprawdę do ozdobienia nie trzeba wiele. Wystarczy odpowiedni lukier. Bardzo ważna jest jego gęstość. Do tego worek cukierniczy i wyobraźnia – mówi.
Gdzie się tego nauczyła? – Cały czas się uczę. Ciągle wymyślam nowe wzory i kombinuję. Dziś w internecie jest wiele filmików jak polukrować piernik. Jak uzyskać odpowiedni lukier. Czasem je oglądam i tak metodą prób i błędów lukrowanie wychodzi mi coraz lepiej – mówi pani Barbara i dodaje, że ciasteczka piecze sama, choć często pomaga jej córka.
– Wspólnie odnosimy sukcesy małe i większe, ale cały czas do przodu. Jesteśmy kołem, które działa może niedługo, jednak staramy się zrobić coś więcej, nie stać w miejscu, nie siedzieć w domach. Każda z nas ma swój wyjątkowy talent. Organizujemy kiermasze bożonarodzeniowe, wielkanocne, Dzień Dziecka i inne tego typu imprezy. Staramy się wyciągnąć ludność naszej wioski z domów, aby wspólnie świętować i cieszyć się każdą chwilą. Zapraszamy również odwiedzających, pobliskie wsie, miasteczka. Wkładamy w nasze koło ogrom pracy, ale każdy uśmiech, podziękowanie wynagradza poświęcony czas – tak opowiadają o sobie KGW Brdowskie Lejdis, w gminie Babiak, powiat kolski.
KGW Brdowskie Lejdis wzięły udział w konkursie „Wielkopolskie Smaki Wigilijne” w Kramsku, gdzie zaprezentowały Piernikową Wioskę Lejdisek. – Kiedy usłyszałyśmy o tym konkursie i zdecydowałyśmy, że mam zrobić domek z piernika już tego samego dnia pojawiła się wizja, jak ma to wyglądać. Oczami wyobraźni widziałam obracającą się choinkę i światełka. Z jednej strony się cieszyłam, że mogę zrobić coś dla naszego koła, z drugiej strony był stres, aby wszystko dobrze wypadło. Wszystkie elementy były wykonane własnoręcznie. W całym projekcie pomógł mi mąż, który zrealizował mój pomysł na elektronikę. Całe wykonanie zarówno kościoła, jak i domków było robione z pamięci, klejone i stawiane na lukier własnego wyrobu. Chciałam, aby było to coś innego niż zwykle. Może i nie wygrałyśmy, ale bardzo cieszy nas wyróżnienie – mówi autorka piernikowej wioski – Anita Nowakowska.
Dlaczego wybrały piernik? – Kojarzy mi się on najbardziej ze świętami Bożego Narodzenia. Tę tradycję wyniosłam z mojego domu rodzinnego, jak również miłość do gotowania. Lubię gotować, piec, osobiście mnie to wycisza i uspokaja po tygodniu intensywnej pracy. Piernik jest wyjątkowy dzięki zastosowaniu przypraw korzennych, ma wpływ na trawienie, ma właściwości zdrowotne, choć jest nieco kaloryczny. A najlepsze jest w nim to, że smakuje zarówno małym, jak i dużym. Jak to zwykle bywa, historycznie sam piernik powstał przez przypadek, kiedy to czeladnik dodał do ciasta korzenne przyprawy, ale dzięki niemu możemy teraz cieszyć się ciastem szczególnie przywołującym zapach świąt. Sam lukier ma smak wanilii, który doskonale pasuje do ciasta piernikowego. Każdy element (oprócz światełek oczywiście) jest jadalny. Podczas przygotowań do konkursu w całym domu pachniało już tak pięknie świętami. Najsłynniejsze pierniki oczywiście znajdziemy w Toruniu, jednak mam nadzieję, że nasze domki piernikowe również z biegiem czasu będą coraz bardziej popularne – mówi pani Anita.