37-letni mieszkaniec Kazimierza Biskupiego okazał się sprawcą fałszywego alarmu bombowego. Dzwoniąc do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Koninie powiadomił dyspozytora o tym, że w konińskim szpitalu jest bomba. Ładunek miał się znajdować w pudełku po butach. Na szczęście policjanci szybko zatrzymali „informatora”. Dzięki sprawnej akcji nie trzeba było ewakuować pacjentów.
W środę, 22 lutego, tuż po godzinie 16.00 operator Centrum Powiadamiania Ratunkowego odebrał telefon z informacją, że w konińskim szpitalu została podłożona bomba. – Analiza zebranych danych pozwoliła policjantom na wytypowanie „informatora”. Ustalenia okazały się prawidłowe – potwierdza Marcin Jankowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koninie.
Już kilkadziesiąt minut po alarmie, policjanci pojawili się w domu 37-letniego mieszkańca gminy Kazimierz biskupi. Mężczyzna przyznał się do wywołania fałszywego alarmu. – W ogromne zdziwienie funkcjonariuszy wprawiło jednak to, co powiedział policjantom na temat powodu takiego postępowania. Zdenerwował się na... swój telefon, który ładował już od dłuższego czasu, a bateria była wciąż nie naładowana – mówi rzecznik.
Wczoraj w prokuraturze usłyszał zarzut zawiadomienia o zagrożeniu pomimo posiadania wiedzy, że ono nie istnieje. Prokurator zastosował wobec niego policyjny dozór. Grozi mu do 8 lat więzienia.