Głośna w całej Polsce sprawa pomalowanych na czarno kamieni udających węgiel, kłopoty z dostępem do niego, a także wysokie cena spowodowały, że ludzie stali się ostrożniejsi w zakupach tego energetycznego surowca. – Na szczęście u nas nic takiego się nie stało. Ale dzwonią klienci i pytają, jak ustrzec się oszustów – mówi Bernadeta Szmytka, Powiatowy Rzecznik Konsumentów. Co radzi?
Przede wszystkim to, by kupować węgiel od sprawdzonych przedsiębiorców. – Od takich, którzy działają już jakiś czas na rynku i mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. Sprawdzajmy też pochodzenie węgla. To jest istotne. Jeśli to jest węgiel sprowadzany z Ameryki Południowej, to czasem proponuję, by kupić na próbę małe opakowanie, by zobaczyć, czy daje odpowiednie ciepło. Tutaj nasi klienci są w chwili obecnej spokojni. Nic takiego się nie dzieje, co by budziło moje duże wątpliwości i problemy – mówi rzecznik.
Widać jednak, że boją się oszustów, skoro zwracają się z takimi pytaniami do rzecznika. – To pokłosie kampanii medialnej. W mediach pojawiło się dużo takich informacji na temat tych farbowanych na czarno kamieni. Klienci siłą rzeczy dopytują o te kwestie – stwierdza Bernadeta Szmytka.
Czy dawać wcześniej zaliczki? – Ja wychodzę z założenia, że to kwestia umowna. Znamy dostawcę, dłuży czas z nim współpracowaliśmy i nie było problemów, a chcemy mieć pewność, że ten towar dostaniemy tego dnia, to oczywiście dajemy taką zaliczkę. Ale nigdzie nie jest powiedziane, że to konieczne. Co do zasady powinno być tak: mamy towar – płacimy pieniądze – wyjaśnia.
Czy powinniśmy mieć jakieś wątpliwości, jeśli węgiel jest wyjątkowo tani? – To zawsze powinno budzić wątpliwości. Bo przy dzisiejszych warunkach rynkowych te ceny są porównywalne. W przypadku węgla oscylują w okolicach 3 tysięcy złotych. Jeśli więc mamy cenę dużo niższą, to przede wszystkim domagajmy się informacji o tym, jaki to jest węgiel, skąd pochodzi, jaka jest jego klasa. Jeśli to jest sprawdzony przedsiębiorca, to jakoś to wytłumaczy, ale na pewno węgla nie kupujemy, jeśli takich rzeczy nie sprawdzimy – tłumaczy Bernadeta Szmytka.
A jeśli – mimo tego, że się staraliśmy – przytrafi się nam, że zostaniemy oszukani, zapłaciliśmy zaliczkę, a węgla jak nie było tak nie ma, co wtedy? – Jeśli coś zabezpieczamy zaliczką, to trzeba pamiętać o bardzo ważnej rzeczy. Trzeba mieć umowę, w której będzie informacja, co chcemy kupić, za jaką cenę, kiedy ma być termin dostarczenia towaru i w jakiej wysokości jest zaliczka. Jeśli mamy taki dokument to wówczas możemy spokojnie przedsiębiorcę wezwać do wykonania umowy. Robimy to wszystko na piśmie. Jeżeli to będzie nieskuteczne, wtedy mamy prawo odstąpić od umowy. Proponowałabym, żeby zabezpieczać to lepiej wpłacając zadatek. Dlatego, że jeśli przedsiębiorca tej umowy nie wykona i będzie to z jego winy, to musi zadatek oddać w podwójnej wysokości – mówi.
Czym różni się zadatek od zaliczki? – Zadatek jest pojęciem regulowanym kodeksowo, czyli w kodeksie cywilnym są przepisy, które mówią o tym, jakie są skutki niewykonania umowy w sytuacji, kiedy ona jest zabezpieczona zadatkiem – dodaje rzecznik.
Bernadeta Szmytka podkreśla, że w razie jakichkolwiek wątpliwości klienci bez wahania mogą się z nią kontaktować.