Był wieczór około godz. 21.35, w środę, 15 lutego, kiedy w komisariacie policji w Kłodawie rozległ się huk. Doszło do eksplozji ładunku, pozostawionego przez nieustaloną jeszcze osobę.
Bomba zniszczyła hol przy wejściu głównym do budynku, a także ścianę, wybijając w niej dziurę na wylot. Prawdopodobnie ktoś wszedł do środka i pozostawił tam ładunek, który później eksplodował. Jednak dokładne okoliczności wyjaśni śledztwo prowadzone w tej sprawie.
Od rana w komisariacie są śledczy, również z komendy wojewódzkiej w Poznaniu, a także prokurator, którzy zbierają materiał dowodowy. – Aż mi ciarki przeszły, kiedy się o tym dowiedziałam. W głowie się nie mieści, że takie coś mogło się stać – przyznaje jedna z policjantek pracująca w kłodawskim komisariacie.
– Oglądaliśmy nasz ulubiony serial, a kiedy się skończył, zaczęliśmy szykować się do snu. Jakieś pięć minut później usłyszeliśmy potężny huk, aż dom zadrżał, a szyby w oknach się zatrzęsły. Myśleliśmy, że to piec w naszym domu wybuchł, ale po sprawdzeniu okazało się, że nie. Wówczas wyjrzeliśmy przez okno i zobaczyliśmy policjantów kręcących się wokół komisariatu z latarkami. Dzisiaj rano przyszli pytać, czy nie widzieliśmy nikogo podejrzanego – relacjonują mieszkańcy domu sąsiadującego z budynkiem komisariatu.
Śledczy podkreślają, że więcej informacji przekażą po wykonaniu niezbędnych czynności.
Na jednym ze zdjęć widać kratkę wentylacyjną. To prawdopodobnie przy niej sprawca zostawił ładunek.
Aleksandra Wysocka