Portal Przegląd Koniński to wiadomości lokalne z Konina i okolic. Konin, Słupca, Koło i Turek.
Katarzyna Pędziwiatr, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich Żeroniczki i Małgorzata Zawada, szefowa KGW w Gąsinie (gmina Przykona, powiat turecki) znów działają. Teraz zbierają pieniądze na rehabilitację dzieci z autyzmem. 2 kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu i tego właśnie odbędzie się Charytatywny Piknik Rodzinny. Rozpocznie się o 14.00 w siedzibie Fundacji Na Rzecz Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym Nowa Nadzieja w Boleszczynie (dawna siedziba szkoły podstawowej). Wszyscy, którzy chcą wziąć w nim udział, mogą czuć się zaproszeni.
Przypomnijmy, że tuż przed świętami panie zorganizowały Kiermasz Bożonarodzeniowy. Uzbierane pieniądze przekazały między innymi na rehabilitację najmłodszych mieszkańców. – To jest ciąg dalszy tego o czym rozmawiałyśmy, kiedy planowałyśmy działania na nowy rok. My jesteśmy bardzo słowne. Jeśli powiemy „a”, to mówimy „b” – deklaruje Małgorzata Zawada. Katarzyna Pędziwiatr podkreśla trudną sytuację rodzin dzieci autystycznych. – Rehabilitacja w warunkach naszego państwa jest płatna. Każdą godzinę psychologa, każdą godzinę rehabilitanta ruchowego mamy opłacają i wiadomo, jak jest im ciężko. Te miesiące, które byłyśmy w stanie opłacić, spadły im po prostu z nieba. Stąd jest następna akcja. Teraz chcemy zrobić festyn na terenie fundacji, która mieści się w naszej gminie. Wynajmuje budynek po starej szkole w Boleszczynie. Na terenie wielkiego ogrodu chcemy zrobić taką piknikowo-rodzinną imprezę pod tytułem: Wszystkie dzieci równe są, wszystkie dzieci nasze są – opowiada.
Małgorzata Zawada wspomina o fundacji w Boleszczynie. – Tutaj jest 20 dzieci stale rehabilitowanych i 14 dochodzących. To w tej chwili w sumie 34 dzieci. Na ile starczy zebranych pieniędzy, tyle każde z nich dostanie godzin. Czy to będzie 5, 10 czy 15 to zależy od hojności osób, które przyjdą na nasz festyn. Chcemy, żeby koła, sołectwa i OSP znów wspólnie zadziałały. Zadeklarowały się już nawet dziewczyny z sąsiednich gmin – mówi.
Jakie atrakcje będą czekały tych, którzy przyjdą na festyn? – Udało się nam już załatwić pokaz kulinarny Kół Gospodyń Wiejskich. Każde koło wystawi swoje stoisko i serwuje potrawy. Mamy zaplanowaną grochówkę, żurek, naleśniki na słodko, gulasz, bigos, placki ziemniaczane, frytki, ciasta. Wszystko to co można wziąć w rękę, pobiwakować, posiedzieć całą rodziną – wyjaśnia Katarzyna Pędziwiatr. – Mamy panią animatorkę, będzie malowanie buziek, dmuchańce, fotobudka przyjedzie, DJ, młodzież śpiewającą ze szkoły średniej. Szykujemy na kiermasz ozdoby wielkanocne, ale już bez licytacji. Tutaj na wolnym powietrzu stawiamy na zabawę i integrację przez rozmowę, złapanie się za rękę, będą namioty, gdzie będzie można też przysiąść – dodaje Małgorzata Zawada. – Teraz to czego potrzebujemy, to frekwencja. Zaplanowałyśmy już chyba wszystko – mówią.
Iwona Rosiak jest kierownikiem oddziału Fundacji Nowa Nadzieja w Boleszczynie. Główna siedziba znajduje się w Kaliszu. Fundacja działa od 11 lat. – My jesteśmy oddziałem świeżo utworzonym w ubiegłym roku. Zabiegałam o to przez jakiś czas, bo oddziały były tworzone w dużych miastach – w Kaliszu, Poznaniu i Ostrowie Wielkopolskim. Tutaj na naszym terenie nie było nigdy takiego ośrodka, który by skupiał i diagnozy, i terapie, i terapeutów z różnych dziedzin w jednym miejscu. Budowaliśmy ten ośrodek od maja ubiegłego roku powoli wyposażając sale i zbierając zespół terapeutów, którzy chcieli nam pomagać za symboliczne pieniądze, bo to nie jest dla nich dochodowy biznes. Docieraliśmy do dzieci, część wiedziała o nas, część nie, niektóre przejęliśmy z Kalisza, bo mieszkają w Turku i okolicach. Jesteśmy przygotowani dobrze i możemy dzieciaki przyjmować do nas w większej liczbie niż mamy. Wiemy, że rodzice szukają takich miejsc. U nas mamy kilka terapii. Dzieci przyjeżdżając do nas korzystają na przykład z dwóch dziennie i mają blisko – wyjaśnia kierownik. Co sądzi o planowanym festynie? – Czekałam na niego bardzo długo. Teraz trochę wojna w Ukrainie wybiła nas z pewności siebie, bo pozmieniały się społeczne priorytety. Myślę jednak, że musimy się zająć naszymi lokalnymi sprawami, bo też są ważne. U nas w fundacji mieszkają Ukraińcy, daliśmy im mieszkania w budynku, który wynajmujemy. Opłacamy im prąd, ogrzewanie, wodę. To wszystko leży w naszej gestii. Jesteśmy na to otwarci, ale nie możemy też zapominać o naszych dzieciach. Musimy im pomagać. Jeśli nie my, to nie ma tutaj nikogo takiego kto by im pomógł. Czasem jest bardzo trudno, ale daje to ogromną satysfakcję – mówi Iwona Rosiak.
Dlaczego Katarzyna Pędziwiatr i Małgorzata Zawada z takim zaangażowaniem się tym zajmują? – Zetknęłyśmy się z problemem przyjeżdżając do fundacji z pieniędzmi po kiermaszu. Zobaczyłyśmy mamy, które potrzebują pomocy. Okazało się, że to mamy z naszego najbliższego otoczenia. My je wcześniej znałyśmy, ale nie wiedziałyśmy o ich problemach. Te mamy się otworzyły, spojrzały na nas z nadzieją, że coś pomożemy. Chcemy wziąć w tym udział. Po prostu – mówią. – Zapraszamy mieszkańców nie tylko z gminy Przykona. Dzięki wam któreś dziecko będzie miało możliwość rehabilitacji, a rodzic taki spokój, że ono tę pomoc otrzyma. Nigdy nie wiemy, co nas w życiu czeka – mówi Małgorzata Zawada. – Jeśli miałyby być to chociaż dwa miesiące opłaconej rehabilitacji, to już jest bardzo dużo dla każdego z rodziców tych dzieci. W sumie o to walczymy tak naprawdę – dodaje Katarzyna Pędziwiatr.
