Plany dotyczące budowy linii kolejowej Konin-Turek były między innymi omawiane podczas posiedzenia Konwentu Wójtów i Burmistrzów Gmin Aglomeracji Konińskiej, a o tej inwestycji mówił wspierający ją wiceminister rolnictwa i poseł PiS Ryszard Bartosik. Uczestniczący w spotkaniu wiceprezydent Konina Paweł Adamów powiedział, że miasto też popiera to przedsięwzięcie i nie chce „być czarną owcą, która cokolwiek blokuje”. – Natomiast ten wariant przez Konin nam się nie podoba – mówił zastępca prezydenta. I takie stanowisko konińskie władze przekazały także w piśmie do marszałka województwa wielkopolskiego, który wybrał to rozwiązanie.
Jeszcze do niedawna rozważane były dwa warianty nowej linii kolejowej między Koninem a Turkiem. Jedna tańsza omijałaby miasto, natomiast ta droższa przecina Konin we wschodniej części. Ostatecznie złożony przez samorząd województwa wielkopolskiego wniosek o dofinansowanie inwestycji dotyczy tej drugiej. Jak mówił Ryszard Bartosik z PiS, będzie to zadanie regionalne. – Od początku mówiło się o kolei do Turku i o niczym więcej, natomiast warto spojrzeć na to szerzej – mówił wiceminister rolnictwa. Przyznając nawet, że ta inwestycja to większa dla Konina szansa na rozwój, natomiast w przypadku Turku wiąże się z likwidacją wykluczenia komunikacyjnego.
Wiceminister Bartosik powiedział, że budowa linii kolejowej może kosztować około 650 milionów złotych, może trochę więcej. W 85 procentach ma być sfinansowana w ramach rządowego programu Kolej Plus (na wszystkie projekty zaplanowano 6,5 miliarda złotych). – 15 procent powinien zaangażować samorząd województwa. Ja przy tej okazji wspominam o takiej sprawiedliwości dziejowej, bo powiat turecki i koniński przez całe lata w różnej formie łożyły opłaty środowiskowe na województwo wielkopolskie. To nie było tak, że wpływały w jakiejś kwocie i z powrotem przychodziły do gmin. One były przeznaczane na całe województwo. Moim zdaniem, w związku z tym te 15 procent, mówimy o jakichś 100 milionach złotych, od marszałka nam się prostu należy. Być może jeżeli byłyby zmiany w tym projekcie, moglibyśmy jeszcze ten procentowy udział rządowy zwiększyć. Warto się nad tym zastanowić – dodał Ryszard Bartosik. – Przebieg uwzględniający Kramsk byłby tańszy do realizacji i być może łatwiejszy pod względem techniczno-budowlanym – dodał minister Bartosik, który też był za wyborem tego wariantu przez Konin. – Zobaczymy jak to będzie wyglądało po ocenie ministerstwa infrastruktury i PKP PLK, bo oni się tym zajmują. Cały czas jesteśmy na etapie wstępnym przedsięwzięcia, musimy o tym pamiętać – powiedział Ryszard Bartosik. Prosząc jednocześnie Konwent Wójtów i Burmistrzów Gmin Aglomeracji Konińskiej o podjęcie stanowiska popierającego tę inwestycję. – Byłoby to znaczące wsparcie dla nas wszystkich starających się o to, aby ten wniosek uzyskał pozytywną akceptację – dodał poseł PiS. Choć Konin nie jest członkiem konwentu, jego przedstawiciele są zapraszani na posiedzenia. Wiceprezydent Paweł Adamów powiedział, że miasto popiera tę inwestycję i nie chce „być czarną owcą, która cokolwiek blokuje”. Inaczej to wygląda w szczegółach. – Odnieśliśmy się na piśmie do pana marszałka, że nam się ten wariant przez Konin nie podoba – mówił zastępca prezydenta. Wskazując, że lepsza i tańsza byłaby ta wersja przez gminę Kramsk. – W tym wariancie nie degradowalibyśmy całej wschodniej części Konina – tłumaczył. – To jest dzisiaj najlepsza część miasta, jeżeli idzie o rozwój mieszkalnictwa. I tak naprawdę budowanie estakady kolejowej przez sam jej środek całkowicie zdegraduje funkcję społeczną i mieszkaniową, już nie mówiąc kwestiach środowiskowych i horrendalnych kosztach, bo ta estakada będzie musiała przejść przez drogę wojewódzką, Kanał Ślesiński i Wartę. Właściwie sama estakada będzie kosztować kilkaset milionów złotych.
Wiceprezydent wskazywał, że jeśli jest to możliwe, warto się zastanowić nad wyborem tego wariantu poza Koninem, bo ten obecny jest szkodliwy dla miasta. – I spotka się to z dużym niezadowoleniem mieszkańców – dodał Paweł Adamów.
– Zawsze tego typu inwestycje będą powodowały niezadowolenie – odpowiadał Ryszard Bartosik. – Niestety, tak to w życiu jest, że jeśli chcemy coś zrobić, szczególnie w infrastrukturze kolejowej czy drogowej, musimy naruszać czyjeś interesy. Ja do końca się nie zgadzam z panem prezydentem! Jestem w szczęśliwej sytuacji, ponieważ decyzję ostateczną podejmował pan marszałek. I politycznie jest mi tutaj łatwo wybrnąć, ponieważ państwo jesteście politycznie bliżsi z panem marszałkiem niż ja, który podjął decyzję taką, jaką preferowałem. Dokonał takiego wyboru, myślę, że po głębokich analizach, rozpatrując wszystkie za i przeciw.