Adam Przybylak od siedmiu lat opiekuje się zegarem na wieży konińskiego ratusza. Wcześniej około 30 lat zajmował się tym jego wujek.
Jak wygląda zegar na ratuszu wiedzą z pewnością wszyscy koninianie, bo to jeden z symboli miasta. Z pewnością dla wielu powszechną wiedzą nie jest już to, że mechanizm powstał około połowy XIX wieku w fabryce rodziny Möllingerów (to jeden z największych rodów zegarmistrzowskich w ówczesnej Europie).
Zegar dawniej funkcjonował na zabudowaniach klasztoru Cystersów w Lądzie, natomiast na wieżę ratuszową został przeniesiony po 1863 roku po kasacie zakonu w wyniku represji po powstaniu styczniowym – dowiadujemy się z dokumentacji dotyczącej zegara przygotowanej przez Michała Olejniczaka i Rafała Pikułę.
– Raz w miesiącu trzeba mechanizm naoliwiać – opowiadają nam Michał Skorupka, kierownik Wydziału Administracyjno-Gospodarczego Urzędu Miejskiego oraz Adam Przybylak, rzemieślnik, który opiekuje się zegarem od 7 lat. Wie o nim najwięcej, a tajniki przekazał mu wujek. Zdążył to zrobić przed śmiercią. Zajmował się konińskim zegarem około 30 lat. – Raz do roku robimy taki kompleksowy przegląd mechanizmu, musi być całkowicie wyczyszczony – mówi Michał Skorupka.
W latach 90. ręczne nakręcanie zegara zostało zastąpione mechanizmem elektronicznym. – Na szczęście się popsuł i wróciliśmy do pierwotnego – dodaje Michał Skorupka. Nakręcaniem zajmuje się pan Adam. Zajrzeliśmy do miejsca, które dla niego jest codziennym miejscem pracy, a dla innych nie jest powszechnie dostępne. To oczywiście pomieszczenia, gdzie znajduje się serce zegara. Czuć tutaj tę historię. Na samą wieżę ratuszową można dostać się po drewnianych schodach.