W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Aktualności

Dieta frutariańska. Słabe włosy, paznokcie i odporność?

2021-10-23 15:23:26

Dieta frutariańska. Słabe włosy, paznokcie i odporność?

Jeśli chcesz być tam, gdzie nigdy nie byłeś, musisz iść drogą, którą nigdy nie szedłeś. Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś” (Dominick Coniguliaro)

Dzisiejszy artykuł rozpoczynam zgoła inaczej. Pozwoliłam sobie przytoczyć słowa, które mnie osobiście zaintrygowały i motywują do dobrych zmian. Wypatrzyłam je na stronie internetowej dietetyk Agnieszki Wituckiej-Sobkowiak. Dla przypomnienia pani magister jest także coachem dietetycznym, a z naszą redakcją współpracuje od wielu lat, dzięki czemu czytelnicy mogą być na bieżąco z najnowszymi dietami, również tymi kontrowersyjnymi, a my możemy na łamach tygodnika wyjaśniać, uczyć i omawiać zdrowe programy żywieniowe poparte badaniami. Jednak teraz skupimy się na diecie frutariańskiej, która dopuszcza spożywanie wyłącznie surowych owoców. A co na to Pani dietetyk?

Czym jest frutarianizm?

Krótko mówiąc, frutarianizm, tojedna z bardziej restrykcyjnych diet witarianizmu eliminujących z menu mięso i produkty odzwierzęce. To także sposób żywienia opierający się głównie na surowych produktach i uznający – UWAGA – tylko owoce za najbardziej naturalne i zdrowe pożywienie. Frutarianizm jest też zaliczany do tych diet, w których, niestety, rezygnuje się z obróbki termicznej, czyli gotowania i smażenia. Ponadto dieta ta często wyłącza z jadłospisu zboża, pestki i kiełki, jednak dopuszcza jedzenie warzyw będących owocami według klasyfikacji botanicznej tj. pomidory, bakłażany i ogórki. Poza tym zaleca się w niej, aby jeść wyłącznie takie owoce, które samoistnie spadły na przykład z drzewa i nie wymagają specjalnej uprawy i wykopywania z ziemi, albo ścinania lub zrywania i przyczyniania się przez to do śmierci rośliny. Kontynuując myśl dodam, że dieta ta ma być również ekologiczna, dlatego z założenia powinna obfitować w produkty z upraw pozbawionych nawozów chemicznych i pestycydów.

Analizując za i przeciw jedno w tej diecie jest faktem: osoby ją stosujące szybko chudną.

Faktycznie tak jest, bo jedząc głównie surowe owoce i wykorzystując taką monodietę (co skutkuje niskokalorycznością) szybko stracą na wadze, obniżą poziom cholesterolu, ciśnienie krwi, oczyszczą organizm, ale jej kontynuacja przez dłuższy czas może poważnie zaszkodzić, bowiem tak ograniczona grupa dozwolonych produktów pozbawia organizm dostępu do wielu składników odżywczych typu białka, tłuszcze, co w konsekwencji może powodować anemię, niedobory witamin z grupy B, zaburzenia insuliny we krwi…, a tym samym przyczyniać się do powstawania i rozwoju różnych chorób. Wracając jednak do początku swojej wypowiedzi tj. witarianizmu, jest on na tyle mniej restrykcyjny, że pomimo iż opiera się głownie również na owocach, to dopuszcza określone ilości na przykład miodu w diecie i 20-30 procent owoców i warzyw w wersji przetworzonej. Ale tak czy inaczej dieta ta, czy te diety są po prostu z punktu widzenia zdrowotnego mało bezpieczne, choć oczywiście decyzję o ich zastosowaniu są indywidualne (taka filozofia życia) i mają pewnie różne uzasadnienia. Ale mam nadzieję, iż te osoby, które podejmują ryzyko i je wprowadzają w życie są na tyle przygotowane i pilnują tych wartości kalorycznych oraz obserwują zachowania i reakcje organizmu, żeby w konsekwencji nie doprowadzić do jego wyniszczenia.

A co o tym rodzaju diety sądzi nauka i oczywiście tak doświadczony specjalista jak Pani?

Na pewno jest w niej więcej zagrożeń niż korzyści. To, że osoby ją stosujące czują się lekko jest zrozumiałe, bo są to produkty wysokobłonnikowe. Ale zanim ktoś zdecyduje się ją wdrożyć, powinien uświadomić sobie, jak frutarianizm wpływa na zdrowie, bo to dieta niedoborowa w białko, niezbędne kwasy tłuszczowe, żelazo, witaminę D, witaminy z grupy B, cynk i wapń. Długotrwałe braki tych składników prowadzą do spadku odporności, zaburzeń koncentracji i działania układu nerwowego, anemii, przewlekłego zmęczenia, zwiększonego ryzyka miażdżycy oraz zawału serca. Poza tym przy tego rodzaju diecie pojawia się nadmiar fruktozy i trzeba zadać sobie pytanie, czy nasza wątroba jest w stanie to udźwignąć? Ponadto fruktoza jest zagrożeniem u ludzi chorujących na cukrzycę, bo zaburza pracę trzustki. Ten rodzaj diety – wbrew pozorom – wpływa także na spowolnienie metabolizmu. Dlaczego? Bo jeżeli my cały czas serwujemy organizmowi mniej kalorii niż potrzebuje, to musi on się jakoś do tego dostosować, więc w pierwszej kolejności zwalnia właśnie ten metabolizm, a potem zaczyna uruchamiać różne mechanizmy, żeby najzwyczajniej przetrwać. I tutaj pojawia się mnóstwo wątpliwości i pytań m.in. jak długo organizm to wytrzyma, ale ważnym również pytaniem jest: w jakiej kondycji był na początku diety? Ponadto takie ilości owoców mogą także podrażniać śluzówkę żołądka, a to się znów wiąże z kolejnymi komplikacjami, a w następstwie problemami z układem przewodu pokarmowego. W związku z czym widzę tutaj zdecydowanie więcej wad, choć są takie jednostki – stosujące ten rodzaj diety przez wiele lat – to według mnie i naukowego punktu widzenia powinny zadbać one wówczas o suplementację, nawet gdy mówią: przecież ja czuję się dobrze i nie choruję. Wtedy podkreślam, iż mimo żywienia w sposób tylko naturalny, dietę należy dobrze zbilansować tj. uzupełniać w brakujące witaminy, a suplement nie jest naturalną substancją i jeśli nawet pochodzi z jakiegoś naturalnego wyciągu, to i tak musi być obecny w organizmie nośnik, który pomoże go przyswoić tak jak w przypadku witamin rozpuszczalnych chociażby w tłuszczach. Mowa tutaj o witaminie A, D, E i K.

Spotkałam się z informacjami, że dieta frutariańska leczy…

Żadna dieta nie leczy tylko wspomaga leczenie i dochodzenie do zdrowia. Tutaj pojawia się pewien paradoks, bo jeśli ktoś zdecyduje się na tego rodzaju żywienie, to zwykle na początku czuje się lepiej i lżej, ponieważ nie obciąża organizmu już tymi produktami, które jadł przed wprowadzaniem danej diety, jednak to dalej nie leczy w związku z czym jestem daleka od wysnuwania konkluzji, że m.in. frutarianizm leczy. Natomiast zmiana nawyków żywieniowych bądź wprowadzenie eliminacji pewnych produktów co jest konieczne i potwierdzone badaniami rzeczywiście jest niezbędnym elementem w dochodzeniu do zdrowia.