Setki worków z ubraniami, butami, artykułami spożywczymi i chemicznymi dotarły dzisiaj do PCK w Białymstoku. Tym samym mieszkańcy naszego regionu wsparli akcję ratowania życia uchodźców koczujących na granicy polsko-białoruskiej. – Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim tym, którzy pokazali, że są ludźmi. To najważniejsze w dzisiejszych czasach – komentuje Damian Kruczkowski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Koninie, który wraz z całą załogą wsparł inicjatywę radnej miejskiej Barbary Musiał.
Już w ubiegły czwartek, kiedy to informacja o zbiórce dla uchodźców poszła w eter, do biblioteki zaczęto przynosić pierwsze worki z odzieżą, środkami higieny, żywnością (słoiczki dla dzieci). Wśród darczyńców były nie tylko osoby prywatne, ale również firmy, w tym także miejskie spółki.
Wszystkie dary zostały zapakowane do busa, którym radna Barbara Musiał zawiozła je do PCK w Białymstoku. – Cieszę się, że tak wiele osób przyłączyło się do akcji – mówi Damian Kruczkowski. – Zgodnie z uniwersalną zasadą życia społecznego „miłuj bliźniego swego, jak siebie samego”. Potrafimy empatycznie spojrzeć na uchodźców, którzy umierają z zimna i głodu. Może dlatego, że też kiedyś sami byliśmy uchodźcami. I nadal jesteśmy. Wielu z nas przecież ciągle szuka swojego miejsca do życia.
W związku z tym, że potrzeby są ogromne, do końca tygodnia do biblioteki można przynosić ciemne i ciepłe ubrania oraz żywność: słoiki, słoiczki dla dzieci, puszki z zawleczkami, batony proteinowe, wafle ryżowe, izotoniki, podpaski, chusteczki nawilżane. – Aktywiści i działacze PCK byliby wdzięczni za noktowizor, który pomógłby im w pracy – dodaje Damian Kruczkowski.