W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko w oko ze ścianą ognia

2021-09-03 12:07:34
Anna Chadaj
Napisz do autora
Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia

Przez kilkanaście dni konińscy strażacy pomagali Grekom w walce z żywiołem, który strawił setki hektarów lasów. Dziś opowiedzieli o swojej wyprawie, która – jak przyznali – była dla nich największym dotychczas wyzwaniem.

W trudnej misji w Grecji, która w sumie trwała 16 dni, uczestniczyło pięciu strażaków z Komendy Miejskiej PSP w Koninie. Pierwsza zmiana wyruszyła 7 sierpnia. Młodszy ogniomistrz Robert Makowski i starszy sekcyjny Błażej Prybacki, wraz z ciężkim samochodem ratowniczo-gaśniczym (będącym na wyposażeniu Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Koninie) trafili na północ wyspy Eubea, w pobliże wioski Gouves. Po kilku dniach, gdy żywioł zastał opanowany, Grecy podjęli decyzję o przeniesieniu ratowników w okolice miasta Villa w Attyce. Tam po kolejnych kilku dniach wymienili ich koledzy z konińskiej jednostki: młodszy brygadier Piotr Wesołowski, młodszy aspirant Marcin Matecki oraz ogniomistrz Tomasz Grzelak.

– Specyfika gaszenia pożarów lasów u nas i Grecji bardzo się różni – przyznali podczas dzisiejszej konferencji prasowej. – W Polsce można dojechać jak najbliżej. Są drogi. Tam w zagrożone miejsca trzeba było dojść. Ważną pracę wykonywały samoloty, które zrzucały wodę na palące się tereny leśne. Docieraliśmy do pogorzelisk i dogaszaliśmy pożar, żeby nie rozprzestrzeniał się dalej.

– W Polsce lasy są zabezpieczone choćby pasami przeciwpożarowymi, są też systemy do wykrywania pożarów w lasach. W Grecji tego nie ma na taką skalę, chociaż pożary lasów występują u nich co roku – podkreślił Błażej Prybacki. – Zdarzało się, że pracowaliśmy po 24 godziny, bo tego wymagała sytuacja. Nie było ludzi, którzy by nas zmienili.

Brakowało także wody. – W związku z tym, trzeba było nią gospodarować bardzo oszczędnie – podkreślają strażacy. – Z uwagi na teren górzysty trudno było zbudować linię gaśniczą pod ostre zbocza porośnięte zwartym drzewostanem. Bardzo często strażacy z 10-litrowymi hydronetkami plecakowymi wchodzili na górę, żeby gasić pojedyncze źródła ognia. Gaszenie odbywało się też sprzętem podręcznym: łopatami, tłumicami.

Dużą przeszkodą w walce z żywiołem był silny wiatr, który w każdej chwili mógł się zmienić. – W każdym momencie byliśmy przygotowani do odwrotu, gdyby front pożaru niebezpiecznie się do nas zbliżył i zagrażał naszemu życiu – mówi Błażej Prybacki. – Tak było podczas obrony miasta Villa. Ale byliśmy dobrze przygotowani, daliśmy radę i obroniliśmy to miasto.

Marcin Matecki przyznaje, że greccy strażacy byli zaskoczeni specyfiką działania polskich kolegów. – Z uwagi na to, że wody było bardzo mało zdarzało się, że chłopacy z pierwszej zmiany mieli ustawioną ścianę i czekali, aż front podejdzie bardzo blisko tych zagrożonych budynków. Dopiero wtedy zaczynali działać – informuje. – Nie było możliwości, by atakować pożar w głębi góry, tylko czekali do takich newralgicznych, strategicznych punktów. Zdarzały się przypadki, gdy strażacy z innych krajów rzucali wszystko, a nasi chłopacy zostawali i gasili. Stąd się wzięło to, jakie wrażenie zrobiliśmy na strażakach z innych państw, że wytrzymaliśmy do końca.

Ogromne pożary spowodowały tak silne zadymienie, że nie było widać zboczy. – Przez dwa dni nie wiedzieliśmy w jakim jesteśmy miejscu – mówią. – Dopiero jak chmura dymu opadła, to działaliśmy.

Konińscy strażacy opuścili Grecję bezpieczną, choć pamiętać ją będą jako wielkie pogorzelisko. – Mamy jednak świadomość, że wykonaliśmy naszą pracę bardzo dobrze – dodają przyznając jednocześnie, że dopiero po powrocie niektórzy z nich mogli kontynuować przerwany w związku z misją urlop.

To kolejne doświadczenie, które zdobyli strażacy z istniejącego od 2010 roku modułu do gaszenia pożarów lasów z użyciem pojazdów mechanicznych (GFFFV). Kilka lat wcześniej pomagali Szwedom. Z konińskiej JR-G nr 2 w jego skład wchodzi dziewięciu strażaków.

Komendant miejski PSP w Koninie bryg. Maciej Pilarski zapewnia, że decyzja o wzięciu udziału w takiej misji jest dobrowolna, a strażacy mogą liczyć na nagrody.

Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia
Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia
Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia
Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia
Walczyli z żywiołem w Grecji. Oko  w oko ze ścianą ognia



Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom: